Och, nie milcz tak, Victorio
🔥🌊🔥
Szliśmy wśród dość wysokiej trawy, wokół panował półmrok. W oddali migotały światła zniszczonych latarni ulicznych. Byłam niespokojna, mój umysł pracował na najwyższych obrotach. Usiłowałam wymyślić plan, jak się wycofać, musiała przecież istnieć taka możliwość. Nie rozumiałam, dlaczego Enzo aż tak zależało na moim spotkaniu z jego ojcem. To było niedorzeczne. Po co wielki przywódca nielegalnego świata miałby marnować czas na mnie? Byłam zwykłą dziewczyną, która tylko potrzebowała pieniędzy na leczenie brata. Nie chciałam nic więcej. Odwróciłam się w kierunku Cossa, by jeszcze raz poprosić go o zmianę planów, ale wtedy zdałam sobie sprawę z czegoś, co spowodowało, że krew w moich żyłach stężała.
Enzo nie szedł obok mnie. Byłam sama.
Nagle ktoś pociągnął mnie do tyłu. Nie zdążyłam zareagować, więc chwilę później leżałam na plecach, a moja klatka piersiowa była przygniata przez czarny, skórzany but. Nie byłam w stanie krzyczeć, czułam się jak sparaliżowana. Zacisnęłam powieki, szykując się na pewną śmierć. Oczami wyobraźni już widziałam, jak owy mężczyzna podrzyna mi gardło. Wizja była tak realistyczna, że niemal czułam ciepłą krew na szyi.
Will! Musisz żyć, aby go ocalić!, zagrzmiało w mojej głowie.
Ta myśl spowodowała, że porzuciłam strach. Mój umysł się wyostrzył, dzięki czemu szybko przekalkulowałam sprawę. Mężczyzna stał nade mną, jego noga znajdowała się pomiędzy moimi. Dłoń trzymał w kieszeni, w której zapewne miał ten nóż, o którym myślałam. Nie marnując więcej czasu, kopnęłam go z całej siły w krocze. Nie spowodowało to może zniewalających rezultatów, ale wystarczyło, bym wyślizgnęła się spod niego i popędziła przed siebie. Nie znałam tej okolicy, więc nie wiedziałam, gdzie się kierowałam. W tamtej chwili chciałam po prostu znaleźć się jak najdalej od napastnika.
Przede mną wyrósł kolejny mężczyzna. Ostatnim, co dojrzałam, było to, że jego twarz skrywał kaptur. Sekundę później mój wzrok skupił się na pistolecie przyłożonym do mojego czoła. Działałam intuicyjnie, podsycana myślą o braciszku. Kucnęłam, jednocześnie sięgając do kieszeni bluzy. Wyciągnęłam z niej zapalniczkę i wcisnąwszy przycisk, przytknęłam do krańca spodni przeciwnika. Usłyszałam wiązankę przekleństw. Uskoczyłam w bok i kontynuowałam bieg.
Dopiero, gdy na moją głowę od tyłu zarzucono materiałowy worek, zrozumiałam, że właśnie przechodziłam test. Uświadomienie sobie tego poskutkowało tym, że trochę się uspokoiłam. Owszem, wciąż byłam przepełniona adrenaliną aż po same uszy, ale byłam prawie pewna, że nie zginę tej nocy.
W tym zadaniu nie widziałam swojego napastnika, więc musiałam polegać na przeczuciu. Jak na złość, nie potrafiłam wymyślić żadnego sensownego rozwiązania. W rezultacie otrzymałam naprawdę mocne kopnięcie w tył kolana i padłam jak długa na ziemię. Moje nadgarstki zostały przyszpilone do podłoża, a siła, z którą do tego doszło, powiedziała mi, że mój oprawca mógł pochwalić się sporą masą mięśniową. Oddychałam szybko, więc pozostawało mi coraz mniej tlenu. Już byłam gotowa przyjąć porażkę, ale wtem wymyśliłam sposób, który miał prawo zadziałać. Postanowiłam znów posłużyć się kopnięciem. Mężczyzna siedział na dole moich pleców, przez co nie blokował moich nóg. Zebrawszy w sobie wszystkie pokłady energii, gwałtownie zgięłam kolana i...
nie dosięgłam.
Porażka poskutkowała kilkoma nerwowymi wdechami. Przed moimi oczami stanęły mroczki, gdyż nie miałam już tlenu. Miotałam się chaotycznie, licząc, że zrzuci to mężczyznę. Płonne nadzieje, straciłam jedynie resztki sił. Poddałam się. Przeciwnik ściskał moje nadgarstki tak mocno, że zaczęły drętwieć mi palce. W desperacji przygryzłam sobie język. Moje usta wypełnił metaliczny posmak. Już czułam, że odpływam, ale wtedy uderzyły we mnie pokłady świeżego powietrza. Ciężar zniknął z moich pleców, a ja odetchnęłam z ulgą. Co prawda kręciło mi się w głowie z powodu nagłej dostawy tlenu, ale nie oddałabym tego za nic w świecie. Podniosłam się z ziemi i zatoczywszy się, ruszyłam ku kolejnemu wyzwaniu, które pojawiło się na horyzoncie.
CZYTASZ
MORZE POPIOŁÓW
Teen FictionGdy poświęcenie dla bliskiej osoby staje się przekleństwem... Victoria Bruthburry pochodzi z mało zamożnej rodziny, w której na pierwszym miejscu zawsze stawia się miłość i wzajemne wsparcie. Dzięki stypendium naukowemu dziewczyna może uczęszczać do...