ROZDZIAŁ TRZYDZIESTY DZIEWIĄTY

28 2 3
                                    

Obustronne korzyści

🔥🌊🔥

Naprawdę niewiele brakowało, bym padła trupem. Byłam tak zszokowana, że zaczynałam tracić kontakt z własnym ciałem. Jak przez mgłę usłyszałam, że David wydał szoferowi jakieś polecenie, a po chwili poczułam, że pojazd ruszył. Ręce zaczęły mi drętwieć, zaś oddech przyspieszył. Gdy doszło do tego kołatanie serca, wiedziałam, że zbliżał się napad paniki.

Napad paniki, który koniecznie musiałam powstrzymać.

David nie mógł zobaczyć mnie w takim stanie, moje działania musiały więc być szybkie i skuteczne. Sięgnęłam po zapalniczkę, która już pomogła mi dzisiejszej nocy, po czym przytknęłam płomień do nadgarstka na dłużej niż zazwyczaj. Mijały minuty, derealizacja stopniowo ustępowała, a ja zaczynałam słyszeć kłótnię Enzo z jego ojcem.

— Jesteś masochistką, Victorio — rzucił David, przeniósłszy na mnie wzrok.

Niepokój, który jeszcze przed kilkoma chwilami buzował w każdej komórce mojego ciała, przemienił się w złość.

— A ty jesteś tyranem, Davianie. — Celowo podkreśliłam jego rozpowszechnione w Towarzystwie imię, choć wiedziałam, że było to igranie z ogniem.

— Mała ćpunka — prychnął dziwnie zadowolony.

— Pieprzony diler!

— Drogie dziecko, a skąd masz towar który krąży w twoich żyłach? Patrząc po twoich źrenicach, nie są to żelki Harribo.

Enzo chwycił moją dłoń, próbując powstrzymać mnie przed kontynuowaniem tej słownej przepychanki, ale ja byłam zbyt pochłonięta furią.

— Po co pytasz, skoro doskonale wiesz?! — warknęłam, po czym zerwałam się z miejsca. Enzo znów chciał mnie powstrzymać, ale wbiłam mu łokieć w brzuch i dosadnie zabroniłam mu się wtrącać. — Mam paść przed tobą na kolana i dziękować za prochy?! Wiesz co? Wypchaj się nimi!

Usłyszałam zrezygnowane westchnienie Enzo. Nie zareagowałam, a już na pewno nie spokorniałam. Zamiast tego, mierzyłam się wzrokiem z przywódcą Towarzystwa, gotowa pójść z nim na noże.

— Tak chcesz się bawić, Victorio? — Zaśmiał się wyraźnie rozbawiony całą sytuacją. — Może mi jeszcze zaczniesz grozić? Chętnie obejrzę takie przedstawienie. Będzie przewyborne, jestem pewien. Mam nawet pomysł na zakończenie. — Sięgnął do wewnętrznej części marynarki i wyjął z niej... pistolet.

— Vic, przestań, błagam — szepnął Enzo. Jego głos był matowy, zupełnie jakby już założył, że zaraz zginę.

— Ależ proszę bardzo, Davianie, zabij mnie! — Uśmiechnęłam się psychopatycznie.

W tamtym momencie było mi wszystko jedno. David mógłby mnie zabić, poćwiartować czy spalić, ale musiałam bronić swojego honoru. Jeśli już zaczęłam, nie mogłam się poddać. Można by tłumaczyć to złością podsycaną narkotykami, co było po części prawdą, ale chodziło o coś innego. Tamtej nocy na zawsze pożegnałam małą uroczą Victorię. Już nic miało nie być takie same. Moja gorzka przeszłość, problemy rodzinne, bezsilność w sprawie brata były tylko kroplami w morzu. Impulsem, który posunął mnie do następnych kroków, była chęć pokazania wszystkim i każdemu z osobna, że nie należało ze mną zadzierać. Poprzysięgłam sobie, że stanę się kimś, przed kim będą drzeć inni, a pycha, która mnie opanowała, szeptała mi, że osiągnę ten cel. Być może taka byłam od zawsze, tylko bałam się pokazać swoją prawdziwą twarz. Obawiałam się oceny, odrzucenia, plotek. Hamowała mnie chęć zadowolenia rodziców i przypodobania się im. Chciałam być wzorem dla brata, ale on umierał, a ja nie miałam już nic do stracenia.

MORZE POPIOŁÓWOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz