ROZDZIAŁ SZESNASTY

37 1 9
                                    

Nowy sposób na odstresowanie

🔥🌊🔥

Do niewielkiej torby na ramię wrzuciłam jedynie ubrania na jutro i szczotkę do włosów. Resztę rzeczy, a więc piżamę czy kosmetyki, zapewni mi Elena. Miałam u niej nawet własną szczoteczkę do zębów. Gdy wyszłam z domu, przyjaciółka już na mnie czekała. Siedziała w swoim samochodzi i wybijała palcami na kierownicy rytm, kiwając przy tym głową.

Na dzień dobry przywitały mnie dźwięki MARKA CHAPMANA od Måneskin. Dziewczyna miała na punkcie tego zespołu dość niezdrową obsesję, a od kiedy wyszła jego nowa płyta, byłam nią katowana, ilekroć tylko wsiadłam do błyskawicy, jak zwykłyśmy nazywać samochód El.

— Błagam, powiedz, że nie chcesz nikogo zabić dzisiejszego wieczoru — szepnęła teatralnie, tłumiąc śmiech.

Usadowiłam się na miejscu pasażera i strzeliłam karkiem, na co Elena się skrzywiła.

— Bez obaw. Na morderstwa jeszcze przyjdzie czas.

— Dobra, to gdzie mam cię zawieść? — Ku mojej uciesze ściszyła radio. — Bo, jak rozumiem, nie wybieramy się od razu do mnie?

— Twój tok rozumowania jest bezbłędny. Biblioteka w Martland.

Dziewczyna opluła przednią szybę. Uniosłam brew.

— Twoją — zrobiła cudzysłów w powietrzu — „super-hiper-mega ważną" sprawą jest wycieczka do biblioteki?

Sięgnęłam po wyjaśnienie, które wymyśliłam podczas pakowania się.

— Zaczynam udzielać korków, żeby pomóc w opłacaniu leczenia Willa. Rodzice zabraniają mi pracować, więc muszę się z tym kryć. — Wzruszyłam ramionami. Kłamanie prosto w twarz szło mi znakomicie.

— Masz zajebistych rodziców, jeśli zabraniają ci iść do pracy. Moi z wielką chęcią by mnie do jakiejś wysłali. Uważają, że jeszcze trochę i mi się „w dupie poprzewraca".

Zacisnęłam zęby. Elena miała swój specyficzny sposób pocieszania innych, który zazwyczaj mi odpowiadał. Jednak teraz nie byłam w nastroju do żartów.

— Chodzi o to, że nie chcą obarczać mnie drogim leczeniem... mojego braciszka. — Ostatnie dwa słowa dodałam ściśniętym tonem.

Zapadła niezręczna cisza. Przyjaciółka udawała, że skupia się na drodze, jednak doskonale wiedziałam, że w myślach pluła sobie w brodę. Ja zaś skubałam skórki przy paznokciach.

Od Kropelka:

„Zarezerwuj 3h plomyczku"

Przed wyjściem napisałam Enzo, że jednak udało mi się znaleźć sposób na opuszczenie domu.

Do Kropelka:

„Ile czasu zaoszczędziłeś, pisząc h zamiast godziny? Zaraz będę. Przyjadę z El, więc poczekaj, aż odjedzie."

— Z kim ty tak piszesz, co? — roześmiała się.

Poczułam, że moje policzki oblała czerwień.

— Napisałam mojemu uczniowi, że dojeżdżam.

— Vic — zaczęła i na moment zamilkła. — Mam nadzieję, że nie udzielasz korepetycji Enzo?

Wbiłam paznokcie w kolana tak mocno, że z całą pewnością pozostaną na nich odbite półksiężyce.

— Dlaczego zapytałaś akurat o niego, hm? — Mój głos lekko zadrżał.

— Pomyślmy... Może dlatego, że posyłacie sobie w szkole potajemne spojrzenia? Albo może z powodu kłótni w stołówce? — Przyłożyła palec do brody, udając, że się zastanawia. — Widziałam też, jak wychodziliście razem z klasy.

MORZE POPIOŁÓWOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz