Większa porcja niż zazwyczaj
🔥🌊🔥
Odkąd moja mama rozpoczęła pracę w Cargass, miałam znacznie więcej swobody. Większość nocy przesypiała w hostelu, a do domu wracała co kilka dni. Nie rozmawiałyśmy wiele, bo była przemęczona do granic możliwości. Chwytała się każdego ogłoszenia o pracę. Tak więc, oprócz posady w GoldenMind, sprzątała w domach, zmywała w restauracjach, reklamowała telefonicznie różne usługi, czy nawet wyprowadzała psy. Robiła wszystko, by uzbierać jak najwięcej pieniędzy w krótkim czasie.
Z kolei taty w domu zawsze było mało, lecz teraz przychodził tylko by się zdrzemnąć, przebrać, umyć.
Dzięki temu nie musiałam martwić się wymykaniem nocami. Jeśli nawet któreś z nich byłoby w domu, to w godzinach moich treningów będą już spać.
— Zaczniemy od najprostszych rzeczy. Samoobrona, trochę wydolnościówki, a potem wprowadzę cię w strzelniczy świat — rzucił Enzo, zatrzymawszy samochód.
Spojrzałam przed siebie i... parsknęłam cichym śmiechem. Kątem oka dostrzegłam, że Coss uniósł brwi ni to zaskoczeniu, ni to w pogardzie.
Lekko oświetlony budynek, który wyrósł przed moimi oczami, kompletnie nie pasował do krajobrazu zrujnowanego Bulletmun. Była to willa utrzymana w geometrycznym stylu. Ściany pokrywały cegły, co sprawiało, że zachowano balans pomiędzy nowoczesnością a tradycją. Wokół rozpościerał się równo przystrzyżony trawnik. Ze strony budynku, którą obserwowałam, brakowało okien i drzwi wejściowych.
— Oto główne centrum ćwiczebne, przeznaczone dla wybitnych pracowników — objaśnił Enzo patetycznym tonem.
— I ja się niby do nich zaliczam? — Spojrzałam na niego spode łba.
— Zaprezentowałaś się świetnie na teście. — Objął mnie ramieniem, kierując na tyły willi. — I zostałaś zarekomendowana przez, nie sposób zaprzeczyć, najlepszego członka Towarzystwa.
Przewróciłam oczami, na co Enzo prychnął rozbawiony.
Do środka wchodziło się przez ukryte w ścianie drzwi. Chłopak przyłożył dłoń do czytnika niepozornie zastępującego jedną z cegieł. Wewnątrz zapaliły się czułe na ruch światła, gwałtownie mnie oślepiając. Szliśmy korytarzem, którego nie powstydziłby się żaden reżyser horroru. Otaczały nas kamienne płyty i mnóstwo kamer. Wiszące lampy tylko dodawały całości "uroku".
— To na pewno najbrzydsze dzieło twojego taty — mruknęłam. Nie zdziwiłabym się, gdyby nagle zaczął nas gonić potwór.
— Nie opłaca się rozczulać nad tym miejscem. Często jest wysadzane przez naszych wrogów.
Powstrzymałam się przed zatrzymaniem się w pół kroku. Hardo szłam dalej.
— Doprawdy wspaniale — wykrztusiłam.
Enzo zaprowadził mnie do sali, gdzie pierwsza w oczy rzucała się tartanowa bieżnia. Okalała plac z przeszkodami przeróżnej formy: od płotków, przez kałuże, po manekiny czy imitacje kolczastych drutów.
— Dobra, płomyczku, nie ma co tracić czasu! — zawołał, pocierając ręce. — Zaczniemy od rozgrzewki. Dziesięć okrążeń. Pierwsze pięć truchtem, reszta trochę szybciej, ale ostatnie dwa — uśmiechnął się złowieszczo — ostatnie dwa dajesz gazu. Masz wypluć płuca na mecie!
Pokiwałam głową. Nie przepadałam za bieganiem, ale postawiłam sobie za cel, by pokazać mu, że było inaczej.
— Ile ma jedno okrążenie? — spytałam niby od niechcenia, choć w rzeczywistości zawartość żołądka cofała mi się na myśl o zbliżającym się wysiłku.
CZYTASZ
MORZE POPIOŁÓW
Teen FictionGdy poświęcenie dla bliskiej osoby staje się przekleństwem... Victoria Bruthburry pochodzi z mało zamożnej rodziny, w której na pierwszym miejscu zawsze stawia się miłość i wzajemne wsparcie. Dzięki stypendium naukowemu dziewczyna może uczęszczać do...