ROZDZIAŁ DWUDZIESTY CZWARTY

43 2 15
                                    

Krople nawilżające

🔥🌊🔥

Droga do szkoły nie należała do najłatwiejszych. Resztki zdrowego rozsądku powstrzymywały mnie, by momentami nie docisnąć pedała gazu. Było to trudne, ponieważ wszystko zdawało się być przeciwko mnie. Piesi, którzy znikąd pojawiali się na przejściach. Pies, który wtargnął na jezdnię. Granatowy Mercedes, który wyjechał z podporządkowanej. Naprawdę byłam o krok od ich stratowania. Było to do mnie niepodobne, gdyż należałam do cierpliwych kierowców.

Na parkingu, jak codziennie, powitała mnie Elena. Była rozemocjonowana, a z jej postawy wnioskowałam, że stało się coś niebywałego.

— Vic, idziemy z Masonem na drugą randkę! — Zaczęła skakać wokół mnie, gdy tylko wyszłam z samochodu.

Wywołało to we mnie niebywałą irytację, którą podsycało słońce świecące wyjątkowo mocno, jak na kwiecień.

— Ojejku! Gdzie tym razem? — zapytałam ze sztucznym entuzjazmem.

— Zabiera mnie do klubu! — zapiszczała, po czym dodała ciszej: — Wygooglowałam nazwę i należy do Cossów, czaisz?

Błagam, ucisz się, El, działasz mi na nerwy...

— Co ty gadasz? — Byłam pod wrażeniem mojej gry aktorskiej.

— Vic? Wszystko okej?

Cofam poprzednie słowa.

— A czemu miałoby nie być? — Oparłam się o auto i założyłam ofensywnie ręce na piersi.

Dziewczyna zmrużyła powieki. Przyjrzała mi się wnikliwie.

— Jezu, stara, ale masz gały! — szepnęła, przybliżając się do mnie. — Niejeden narkoman by się przy tobie schował!

Parsknęłam śmiechem o sekundę za późno.

— Zaraz, zaraz, chyba Enzo ci niczego nie wcisnął? — Zacisnęła zęby.

Zachowuj się normalnie. Obróć to w żart.

— Niech tylko by spróbował, a straciłby swój pusty łeb! — Pogroziłam palcem w powietrzu, na co Elena się zaśmiała. — Mało spałam, musiałam nadrobić szkołę. Potwornie szczypią mnie oczy.

Przyjaciółka najprawdopodobniej połknęła haczyk. Spojrzała na mnie z troską.

— Mówiłam ci, żebyś przestała tak świrować z nauką. Przecież nie zabiorą stypendium najlepszej uczennicy w Knifeledge! — Pokręciła głową niezadowolona. — Skoczę ci po jakieś krople nawilżające.

Sięgnęła do torby po kluczyki do auta.

— Nie, El, nie trzeba. Spóźnisz się na lekcje.

— Ratowanie wzroku przyjaciółki jest ważniejsze. Podrzucę ci je po pierwszym bloku.

Zrobiło mi się głupio, że dziewczyna tak przejęła się moim stanem. Nie zdążyłam jej zatrzymać, bo ta już wskoczyła do BMW i odjechała.

Wsiadłam z powrotem do samochodu. Musiałam uspokoić serce, które nagle zaczęło przeraźliwie kołatać. Oparłam czoło na kierownicy i zaczęłam miarowo oddychać. Po kilku chwilach ktoś wszedł do środka.

— Dzień dobry, płomyczku, jak się miewasz? — rzucił Enzo. — Przytulnie tu masz.

Zgromiłam go wzrokiem. Światło słoneczne uderzyło mnie ze zdwojoną siłą. Potarłam oczy.

— Cholera, tusz! — jęknęłam. Spojrzałam w lusterko wsteczne. Całe szczęście, zmiana nie była widoczna.

— Ktoś tu chyba się trochę pouczył dzisiejszej nocy, mam rację? — Trącił mnie ramieniem.

MORZE POPIOŁÓWOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz