Miłość to miłość
🔥🌊🔥
Ocknęłam się obolała. W mojej głowie huczało, zaś z żołądka dobiegały chlupoczące dźwięki. Rozejrzałam się wokół, a ten niewielki ruch głowy wywołał tępy ból. Znajdowałam się w samochodzie. Zostałam przypięta pasami do środkowego siedzenia na tyłach. Moje dłonie i stopy zostały dodatkowo spętane łańcuchem. Wyjrzałam przez kratę, która oddzielała mnie od kierowcy. Zerknął w tylne lusterko, a mnie uderzyło pewne wspomnienie. Wciągnęłam głośno powietrze.
Już kiedyś go widziałam.
Dostarczałam mu towar.
To on nazwał mnie nową.
— Widzę, że płomyczek się obudził. — Głos mężczyzny również kojarzyłam. Tak, to musiał być on.
Skąd wiedział o moim przezwisku?
— Co tu robię? — Ze wszystkich sił starałam się brzmieć pewnie.
— Jesteś nam potrzebna.
— Nam — czyli komu?
— Mało cię nauczyli, skoro uważasz, że jednym pytankiem skłonisz mnie do zwierzeń — prychnął.
— Tak w sumie, to zadałam dwa pytania.
— Milej mi się jechało, gdy spałaś.
— Jakbyś mnie nie porwał, to nie miałbyś ze mną problemu — odpyskowałam z uśmiechem na ustach.
Nagle mężczyzna zjechał na pobocze. Tak po prostu, nie przejmując się innymi uczestnikami ruchu. Wyszedł z auta, po czym otworzył moje drzwi. Z kieszeni wewnątrz marynarki wyjął strzykawkę i fiolkę. Wiedziałam, co zamierzał zrobić, więc zamachnęłam się rękoma i uderzyłam go łańcuchem prosto w twarz. Poczerwieniał ze złości. Złapał boleśnie za moją brodę. Próbowałam się odpowiednio wykrzywić, by go ugryźć, ale ten mnie spoliczkował.
— Słuchaj, no, gówniaro! Tak się bawić nie będziemy. — Chwycił moje ramię i wstrzyknął zawartość strzykawki.
— Enzo cię zabije, śmieciu! — syknęłam.
— Co tam mruczysz pod noskiem?
Chciałam coś jeszcze powiedzieć, ale działanie substancji było zbyt szybkie.
🔥🌊🔥
— Jest niebrzydka, muszę przyznać.
Wróciłam do rzeczywistości, ale nie otworzyłam oczu. Chciałam, aby moi porywacze jeszcze przez kilka chwil myśleli, że byłam nieprzytomna. Starałam się oddychać jednostajnie i nie poruszyć się ani o milimetr. Nie wiedziałam, w jakiej odległości od nich się znajdowałam.
Może byli odwróceni plecami?
A może wpatrywali się we mnie, czekając, aż się ocknę?
Czucie powoli wracało do mojego ciała, a wraz z nim kłujący ból. Cokolwiek mi podano, nie opuszczało organizmu w przyjemny sposób. Najchętniej przyjęłabym odrobinę witaminek, by to zagłuszyć. One, co prawda, po pewnym czasie również wywoływały niemiłe doznania, ale przynajmniej było to pod moją kontrolą.
— Przynieś mi kawę. — Głos kobiecy odezwał się po raz drugi. Brzmiał jedwabiście i miał w sobie kojącą nutę.
— Już się robi, pani Leylo — odparł mężczyzna, który mnie tu przywiózł.
Mimowolnie zacisnęłam zęby. Miałam nadzieję, że nie było to jakoś bardzo widoczne. Pamiętałam, jak Enzo mówił, że jego matka miała na imię Leyla. Spodziewałabym się naprawdę wszystkiego — nawet porwania przez kosmitów — ale nie przez tę kobietę. To przecież musiała być ona, bo któż inny o tym imieniu by się mną zainteresował?
CZYTASZ
MORZE POPIOŁÓW
Fiksi RemajaGdy poświęcenie dla bliskiej osoby staje się przekleństwem... Victoria Bruthburry pochodzi z mało zamożnej rodziny, w której na pierwszym miejscu zawsze stawia się miłość i wzajemne wsparcie. Dzięki stypendium naukowemu dziewczyna może uczęszczać do...