ROZDZIAŁ DWUDZIESTY SIÓDMY

33 4 4
                                    

T a k i e uczucie

🔥🌊🔥

Cossowie posiadali rezydencję w stolicy, a konkretniej na jej obrzeżach. W otoczeniu prywatnego parku pięła się ogromna willa z, jak zdradził Coss, wewnętrznymi i zewnętrznymi jacuzzi oraz basenami. Gdy wjechaliśmy na podjazd przed budynkiem, w oczy rzuciły mi się kute kinkiety i balkony otoczone balustradami. Nad rzeźbionymi drzwiami wejściowymi wykonanymi z ciemnego drewna wisiało coś na kształt herbu — głowa lwa. W kilku miejscach umieszczono cegłę ozdobną, która przepięknie komponowała się z beżowymi ścianami.

— Po co wam taki kolosalny dom w Cargass? — zapytałam drżącym głosem, gdy Enzo otworzył mi drzwi samochodu.

— Ojciec często przyjeżdża tu w interesach, więc ma gdzie przenocować.

Spojrzałam na niego, jakbym widziała go po raz pierwszy.

— Przenocować? Tutaj można by urządzić domówkę dla pięciuset osób!

Uniósł kącik ust. Podał mi dłoń, którą bez wahania przyjęłam.

— Nie radziłbym. Wszędzie jest pełno kamer, to byłaby stypa, a nie impreza.

— Myślę, że ktoś, kto rozprowadza narkotyki, widział już tak wiele, że domówka mu nie straszna — prychnęłam.

— Co racja, to racja. — Wyjął z bagażnika torby z zakupami.

Okazało się, że rezydencja była pilnowana przez ochronę. Kiedy tylko podeszliśmy do drzwi, znikąd wyłonił się mężczyzna w czarnym garniturze.

— Panie Lorenzo, czy wprowadzić pański samochód do garażu? — Jego głos był delikatnie ochrypły.

Zaraz, Lorenzo?

Enzo podał mu kluczyki. Ochroniarz wykorzystał ten moment i ściszonym tonem zapytał:

— Czy pański ojciec wie o pańskiej towarzyszce?

Przełknęłam ciężko ślinę. Nie spodobało mi się to pytanie i zaczęłam żałować, że je usłyszałam.

— Wszystko jest w porządku, Thomasie. — Ostrzej zaakcentował imię.

— Przepraszam, ale musiałem o to zapytać.

— Wiem, dlatego odpowiedziałem. — Wyraz twarzy chłopaka był zimny. — Nie strzępiłbym języka bez powodu.

Zauważyłam już, że potrafił doskonale zmieniać swoją postawę. W momencie jego głos stawał się niższy, a oblicze pokrywała maska obojętności. Tak samo wydarzyło się chociażby w stołówce podczas sprzeczki z Eleną.

— Życzę miłego pobytu.

Wnętrze było nowoczesne. Dostrzegłam to już w przedpokoju, którego ściany pokrywała kawowa farba, a rozsuwana szafa składała się z samych luster. Na podłodze lśniły wypolerowane jasne płytki.

— Thomas zbyt bardzo się wczuł. Ostatnio zaliczył awans — wyjaśnił zdegustowany Enzo.

— Lorenzo? Zawsze przedstawiałeś się jako Enzo.

— To imię zarezerwowane jedynie dla Towarzystwa. W urzędzie występuję pod skróconą formą.

Zainteresowało mnie to. Po co niepotrzebnie utrudniać sobie życie?

— Dlaczego? — dociekałam.

— Takie mamy zasady. — Wzruszył ramionami. — Ojciec w Towarzystwie też nie jest Davidem, a Davianem.

Zaprowadził mnie do jednego z pokojów na pierwszym piętrze. Przy ścianie stała rustykalna toaletka, wyróżniająca się na tle wystroju pomieszczenia.

MORZE POPIOŁÓWOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz