Od tamtej pory wymykał się do Dinah często, zawsze po zachodzie słońca i z reguły zostawał do rana. Odkrywał przy niej rzeczy, o których do tej pory nie miał pojęcia. Została jego przewodniczką podczas tych nocnych spotkań, uczyła wszystkiego i pokazywała świat, o którego istnieniu dotychczas nie wiedział. Jej dotyk sprawiał przyjemność, tak jak sprawiały przyjemność wszystkie inne rzeczy, które razem robili, ale nie można powiedzieć, że czuł do Dinah coś szczególnego. Owszem, lubił tu przychodzić, lubił się z nią kochać, ale nic poza tym nie łączyło go z tą metyską dziewczyną.
Zupełnie inaczej rzecz miała się w przypadku Mines. W miarę jak czas płynął i przestawała być małą dziewczynką, a zaczęła dorastać, Ray zorientował się, że wszystko w ich znajomości się zmienia. To już nie były spotkania z rezolutną ośmiolatką, która użyczała Alegro, żeby mógł się przejechać. I Ray zaczął doświadczać czegoś nowego. Skłamałby bowiem każdy, kto twierdziłby, że jego życie nie uległo zmianie, od kiedy wkroczyła w nie Mines i od kiedy na dobre w nim zagościła. Z biegiem czasu Ray zauważył, że wiele dla niej znaczy. Nauczył się oceniać to bezbłędnie ze sposobu, w jaki na niego patrzyła, z tonu głosu, jakim mówiła i zachowania, kiedy przebywali razem. Widział to doskonale, ale nigdy nie przyszło mu do głowy, że i on może się tak zaangażować. Uparcie tłumaczył sobie, że uczucia nie są mu do niczego potrzebne, że jest na tyle silny, żeby poradzić sobie ze wszystkim, nawet gdyby musiał stawić czoła całemu światu, a więc nie potrzebuje oparcia w drugiej osobie.
W końcu nadszedł jednak taki dzień, kiedy Ray złapał się na myśli, że gdzieś tam, w najgłębszych zakamarkach świadomości, pragnie mimo wszystko, aby istniał ktoś, kto będzie miał dla niego wszystkie uczucia, jakie zawsze starał się od siebie odsunąć. Zrozumiał, że potrzebuje miłości, której wyrzekł się dawno temu. Pojął, że nie będzie w stanie oszukać samego siebie przekonaniem, że nie chce i nie potrzebuje czegoś takiego. Choć nigdy nie doświadczył miłości, Ray bezbłędnie rozpoznawał, że takie ciepłe uczucia zrodziły się w Mines i że przeznaczone są wyłącznie dla niego.
Kiedy więc spędzał czas z dziewczyną, kiedy siedziała obok, gdy czuł, że jest blisko i wiedział, ile dla niej znaczy, pragnienie bliskości i miłości stawało się najsilniejsze. Bo nawet on, ten niesamowity Ray Nally, człowiek o twardych, żelaznych zasadach, nie powstrzymał fali ciepła, jaka wlewała się w serce i wypełniała całe, kiedy patrzył na Mines, kiedy słyszał dźwięczny śmiech i słuchał jej głosu. Ale mimo to nie poddawał się całkowicie temu, co czuł. Zachowywał dystans, który stanowił zawór bezpieczeństwa wyznaczający niewidzialne, ale zdecydowane granice, poza które nie odważyłby się zapuścić. Przeszłość tkwiła w nim zbyt głęboko, by mógł odrodzić się jak Feniks z popiołów i stać nowym człowiekiem – ufnym i otwartym, pełnym radości, życzliwym, przepełnionym uczuciami i oczekującym tych uczuć od innych.
Czasami przychodziło mu do głowy, że nie powinien pozwolić, aby Mines uśpiła tę czujność, z którą zawsze podchodził do życia, żeby odsunęła nieufność w stosunku do ludzi. Kiedy przebywał z nią, tak blisko, choć zawsze pilnował starannie, aby zachować nieprzekraczalny dystans, kiedy siedział obok, ale nigdy bliżej niż w odległości dwu stóp i gdy mimo tej odległości wydawało mu się, że słyszy bicie jej serca, gdy docierało do niego, że ma w tym sercu swoje własne miejsce, walczyły w nim dwa skrajne uczucia. I na przekór wszystkiemu, co czuł, coś łamało się w nim, a przed oczami przesuwały się obrazy z przeszłości – odrapane ściany mieszkania na poddaszu, poszturchiwania i krzyki rozzłoszczonej matki, pijacki bełkot ojca wznoszącego rękę, uzbrojoną w skórzane narzędzie zbrodni. W takich chwilach żal i nienawiść brały górę, serce ściskała niewidzialna obręcz i już nie było obok Mines, tej najbliższej osoby, ale ktoś całkiem obcy, do kogo nie chciał nic czuć, kogo obwiniał o wszystkie krzywdy, których kiedyś doznał. W takich chwilach ta odrobina uczuć i czułości, jakie zaczynały kiełkować, znikała nagle jak kropla wody na rozgrzanej skale, a rany w duszy otwierały się ze zdwojoną siłą.
![](https://img.wattpad.com/cover/348718084-288-k226727.jpg)
CZYTASZ
Ziemia nadziei
General FictionWielowątkowa opowieść o losach ludzi, których ścieżki życiowe zbiegły się w pewnym odległym zakątku Ameryki Południowej, w latach trzydziestych XX wieku. Historia trudnego startu w życie, miłości i nienawiści. Całość jest już ukończona, a publikacja...