ROZDZIAŁ SZÓSTY cz. 1

81 16 151
                                    

„(...) Pasterze, marynarze czy kupcy znają zawsze takie miasto,
w którym żyje ktoś, kto sprawia, że pewnego dnia zapominają
o urokach beztroskiego wędrowania po świecie."

Paulo Coelho

„(...) Każdy człowiek może mieć nadzieję przede wszystkim na to,
że będzie mu dozwolone mieszkać spokojnie pomiędzy ludźmi."

William Faulkner

„Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i połączy się z żoną swoją,
a tych dwoje będzie jednym ciałem."

Ef. 5,31


1

          W tym samym mniej więcej czasie, kiedy statek handlowy Queen Virginia opuszczał wody terytorialne Stanów Zjednoczonych, obierając kurs na Zatokę Wszystkich Świętych w Brazylii, gdzieś daleko, setki mil na zachód, młody chłopak o imieniu Jack rozpoczynał najdłuższą wędrówkę życia. Wędrówka ta miała w końcu okazać się tułaczką, poniewierką nawet, ale Jack – na szczęście dla siebie samego – nie był tego świadom. Wiedział jedynie, że otworzyła się przed nim ogromna przestrzeń, nieogarnięta wzrokiem, a nawet umysłem; połać ziemi, która stała się szansą, stwarzała możliwości i perspektywy na przyszłość. Tak mu się przynajmniej wydawało. W każdym razie głęboko w to wierzył.

     Kilka dni wcześniej Jack Graison przekroczył granicę amerykańsko-meksykańską na prawym brzegu rzeki Colorado w pobliżu miasta Yuma. Liczył sobie niecałe dziewiętnaście wiosen, ze sobą miał tylko starego muła, a za sobą bogaty bagaż doświadczeń. Wędrowny tryb życia prowadził już od jakiegoś czasu i bardzo mu się to podobało.

     Jako się rzekło, jedyny dobytek chłopaka stanowił stary muł, którego Jack znalazł nad rzeką przy samej granicy. Wszystko wskazywało na to, że zwierzę nie miało właściciela, zatem Jack postanowił zabrać muła ze sobą. Ale nie zdążył ujść więcej niż dziesięć mil, gdy powody bezdomności zwierzęcia stały się jasne. Muł okazał się powolny, szybko się męczył, raz za razem lazł w szkodę i nic sobie nie robił z krzyków, próśb, a nawet błagań nowego właściciela. Krótko mówiąc, dostarczał więcej kłopotów, niż było z niego pożytku, ale Jack postanowił, że mimo wszystko go zatrzyma. Uznał, że lepiej mieć cokolwiek, nawet starego muła, który charakter odziedziczył w całości po swym oślim rodzicu, niż nie posiadać niczego. Poza tym – jak sam sobie tłumaczył – nie powinien porzucać czegoś, co przygarnął z własnej, nieprzymuszonej woli. Kiedy jednak po raz kolejny muł podreptał w czyjeś zboże, Jack nie wytrzymał.

     – A leź, bydlaku! – wrzasnął za nim. – W razie czego powiem, żeś nie mój! Nie znamy się, zrozumiano? Karku za ciebie nadstawiał nie będę!

     Odwrócił się i poszedł dalej, ale po chwili usłyszał za sobą stuk kopyt, niezwykle żwawy, jak nigdy dotąd, rzec by można. Obejrzał się i zobaczył staruszka muła, dziarsko podążającego jego śladem.

     – To mi się kumpel trafił... – westchnął do siebie, ale w głębi duszy poczuł dziwną radość pomieszaną ze wzruszeniem.

     Od kiedy zdołał sięgnąć pamięcią, nie miał obok siebie nikogo bliskiego. I zdążył na tyle przywyknąć do takiej samotności i wszystkiego, co się z nią wiązało, że nie wyobrażał sobie innego życia – przekonany, iż tak już pozostanie po kres dni. Stał się zatem samotnym wędrowcem czy też włóczęgą, bo to określenie trafniej opisywało jego tryb życia. I był pewny, że takim włóczęgą zostanie: wiecznym wagabundą, samotnikiem, który nie zatrzymuje się na dłużej w żadnym miejscu, przybywającym znikąd i donikąd zmierzającym. Nie chciał i nie miał potrzeby zmieniać dotychczasowych przyzwyczajeń. Upajał się swobodą, nieskrępowaną niczym wolnością, jaką dawało przemieszczanie się z miejsca na miejsce, bycie gdzie indziej każdego dnia, oczekiwanie na to, co wyłoni się zza zakrętu drogi, zza wzniesienia, zza lasu. Dreszczyk emocji pojawiający się za każdym razem, kiedy zgadywał, co przyniesie nowy dzień, okazał się tak silny, a zarazem przyjemny, że Jack za nic w świecie nie wyrzekłby się go. Nie mógł wyobrazić sobie, że każdego dnia miałby budzić się w tym samym miejscu, oglądać przez okno ten sam krajobraz i patrzeć co dzień w te same twarze. Gotów był iść o każdy zakład, że za nic w świecie nie zmieniłby swojego życia.

Ziemia nadzieiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz