Polecam włączyć utwór na początku rozdziału~Autorka
AMELIA POV
Dotarliśmy z całym obozem do bezpiecznej przystani, miejsca gdzie miało zacząć się nowe życie. Jesteśmy tu już od miesiąca dostałam nowe zestawy ubrań ale to jest moje ulubione i mam je dzisiaj na sobie.Za to fryzurę zrobiłam sobie taką
Thomas nadal się nie obudził, ale żyje. Przeżył, ledwo ale żyje. Gally poznał tatę i już widać, że złapali dobry kontakt, tak samo jak Newt, który bardzo się zbliżył do przyszłego teścia. Wszyscy są tutaj szczęśliwi i na reszcie wolni. Niestety codziennie chodzę do kliniki ponieważ moja rana za równo na brzuchu jak i rana postrzałowa od Janson'a nie goją się dobrze, a Teresa jak i cała reszta moich bliskich postanowili chuchać i dmuchać na mnie jakbym była z porcelany. Dlatego właśnie zmierzam do naszego tymczasowego szpitala. Wchodząc do budynku spojrzałam na łóżko gdzie powinien leżeć Thomas, no właśnie powinien. Stanęłam jak wryta gdy zobaczyłam bruneta siedzącego na łóżku.
- Thomas!-krzyknęłam i podbiegłam do przyjaciela.
- Ami!- mówiąc to chłopak szybko podniósł się z łóżka.
Po chwili staliśmy razem w mocnym uścisku.
- Jak się czujesz?- zapytałam po chwili.
- Żyje jak widać.- zaśmiał się brunet.- A Ty co tu robisz bo raczej nie przyszłaś mnie odwiedzić.- dodał jeszcze bardziej rozbawiony.
- Weisz w sumie przyszłam zobaczyć czy się obudziłeś.- zaczęłam się droczyć.
Gdy już chciałam powiedzieć prawdziwy powód mojej wizyty do pomieszczenia weszła Clara, która razem z Teresą i Carlosem ogarniają cały szpital.
- O Amielia dobrze że jesteś zobaczymy jak tam Twoje rany.- rzekła a gdy zobaczyła kto stoi obok dodała.- Witaj Thomasie dobrze że się obudziłeś bo Teresa od zmysłów odchodziła.
Podeszłam do dziewczyny i posłusznie usiadłam na jednym z łóżek pokazałam swoje rany a Clara mogła przejść do opatrywana, oczyszczania i smarowania moich szram. Thomas przyglądał się temu w milczeniu ale jego wzrok i wyraz twarzy mówiły wszystko, był przerażony ale też zmartwiony.
Nastała cisza, którą po chwili przerwała Clara
- No Amelia w porównaniu do wczoraj to wygląda to o wiele lepiej, jeszcze tydzień i po ranach nie będzie śladu.- powiedziała z uśmiecham.- No gotowe możesz wracać do Newt'a bo już się niepokoi.- dodała i zaśmiała się perliście.
- Dzięki, widzimy się na ognisku?- zapytałam wstając z łóżka.
- Oczywiście, że tak.- odpowiedziała.
Razem z Thomasem wyszliśmy na zewnątrz. Słońce świeciło w oddali było słychać szum morza zapowiadał się piękny dzień. Szliśmy sobie spokojnie po bezpiecznej przystani.
- Długo byłem nieprzytomny? - zapytał nagle Thomas
- Miesiąc, Teresa zaczęła się martwić czy w ogóle się obudzisz.- przyznałam.- A właśnie zaraz pokaże Ci co gdzie jest.- dodałam ze śmiechem.
- Normalnie poczuję się jak w Strefie, kiedy Newt mnie oprowadzał.- zawtórował mi Thomas.- A właśnie jak on się czuje?- zagaił
- U Newt'a wszystko dobrze w sumie wszyscy jesteśmy tu bezpieczni, ale zaraz pewnie będziesz mógł zapytać każdego z osobna jak się czują bo właśnie zbliżamy się do strefy budoli, gdzie wiadomo Gally wszystkimi zarządza, a zaraz obok masz kuchnię i stołówkę gdzie przesiadują wszyscy.- mówiąc to wskazałam na miejsce gdzie siedziało dość sporo osób.
Gdy byliśmy już bardzo blisko zobaczyliśmy naszych przyjaciół, przy stole siedzieli Gally, Brenda oczywiście Patelniak, Aris, Jorge, Teresa, Minho i oczywiście Newt.
Azjata z blondynem gdy nas zobaczyli od razu do nas podeszli, patrzyliśmy na siebie w milczeniu a po chwili tkwiliśmy w czwórkę w szczelnym uścisku. Zaczęłam płakać, to były łzy szczęścia. Po chwili Thomas się od nas odsunął, gdy spojrzałam na niego zobaczyłam że on też płakał. Brunet poszedł przywitać się z resztą a ja zostałam z Newt'em i Minho.
-Jak się czujesz, co powiedziała Clara?- zapytali obaj na raz.
- Czuję się świetnie, a Clara powiedziała, że jeszcze tydzień i po ranch nie będzie śladu.- mówiąc to obserwowałam Newt'a jak i Minho, coś mi nie pasowało ale stwierdziłam, że na razie nie będę ich pytać o co im chodzi.
Chłopacy odetchnęli z ulgą, naszą rozmowę przerwał Fry.
- Ej zakochana trójco chodźcie coś wszamać bo zaraz wszystko zimne będzie.- krzyknął do nas
Słysząc słowa Patelniaka wybucham niepohamowanym śmiechem, ale Minho i Newt bardziej się spięli i zaczerwienili co rozśmieszyło mnie jeszcze bardziej, ale we trojkę podeszliśmy do stolika i usiedliśmy z całą ekipą.
CZYTASZ
Together till the end - Maze Runner
Action- Czy ty zawsze musisz robić po swojemu? - zapytałem zdenerwowany. - Tak, znasz mnie i zrobię wszystko żeby was uratować. - odpowiedziała brunetka. - Nie możesz tak ryzykować. Nie przeżyłbym gdybyś nie wróciła z labiryntu. - Oh Newt, o mnie nie musi...