18

44 1 0
                                    

Polecam włączyć utwór już na samym początku.- Autorka.

THOMAS POV
Wszyscy patrzyliśmy co zostało z tej jatki. Vince policzył ofiary. Jednym słowem roznieśli nas w pył. Właśnie kończyłem pakować rzeczy. Nie obchodzi mnie czy pójdą ze mną czy nie, muszę znaleźć i uratować Amę, Minho i pozostałe dzieciaki. Gdy chciałem już iść zatrzymał mnie głos Vinc'a.
- Mogę wiedzieć dokąd się wybierasz?- zapytał.
- Idę ich znaleźć, jak chcecie możecie iść ze mną, jak nie to sam sobie poradzę.- mówiąc to wziąłem broń i założyłem plecak.
- Chcesz iść i ich znaleźć? Otwórz oczy dzieciaku dostaliśmy porządne lanie. Sam nie dasz rady.- skomentował mężczyzna.
Spojrzałem na moich przyjaciół.
- Thomas, Vince ma racje. Wiesz, że gdyby była możliwość to stał bym jako pierwszy obok Ciebie. Myślisz, że nie chcę uratować Minh'a? Uwierz mi najchętniej to bym rozpinkolił Jansonowi twarzostan. Myślisz że pogodziłem się, że może już nigdy nie przytulę Amy, że nie spojrzę w jej zielone oczy z drobinkami złota?- Newt był coraz bardziej załamany.
- Słuchajcie, wiem, że przegraliśmy. Widzę to Ogej? Ale nie poddam się bez walki. Minho i Mela to także moi przyjaciele, wiele im zawdzięczam. W labiryncie coś sobie obiecaliśmy. Ama tej obietnicy dotrzymała, ja też chcę. We trójkę ustaliliśmy, że nigdy nie zostawimy siebie w potrzebie. Nie oczekuję, że pójdziecie ze mną, ale coś obiecałem Minho i Amie. Znajdę ich, uratuję wszystkich i zabiję Avę Paige, zniszczę DRESZCZ, żeby nikt więcej przez nich nie cierpiał. - skończyłem mówić i uniosłem wysoko głowę.
- No młody, to się nazywa przemowa motywacyjna. Przekonałeś mnie.- powiedział Vince i przybił ze mną piątkę.- To jaki masz plan?.- zapytał.
Czas brać się do roboty. Uratuję przyjaciół.

NEWT POV
Po przemowie Thomasa wszyscy się rozeszli w swoją stronę. Chciałem pobyć sam. Usiadłem na skarpie, gdzie ostatnio stała Teresa. Zacząłem myśleć o Amie.
„Jak mogłem dać jej się tak poświecić. Mogłem ją uratować."~ myślałem.
Trzymałem w ręce jej sztylety. W oczach zebrały mi się łzy. Rzuciłem przedmioty obok.
- Przepraszam Lia, zawiodłem Cię. - płakałem.- Zawsze mnie ratowałaś, pomagałaś, a ja nawet nie umiałem Cię powstrzymać. Gdybyś tu była pewnie jako pierwsza poszłabyś z Thomasem ratować resztę.
Po chwili się uspokoiłem. Spojrzałem na moją prawą rękę i zobaczyłem bransoletkę z rzemyków z literą A i połową serca. Zdjąłem ją i zacząłem się nią bawić. Patrząc w dal wiedziałem, że będę walczył o nią. Amelia była, jest i będzie sensem mojego życia.
- Znajdę Cię Lia, zobaczysz.- powiedziałem.- Gdy Cię znowu przytulę i pocałuję w końcu Ci powiem, że Cię kocham.- dodałem.

AMELIA POV
Lecimy już sama nie wiem ile. Wszyscy są przerażeni. Siedzę w koncie razem z Minho. Jako jedyni nie okazujemy żadnych emocji, bo wiemy, że każda oznaka człowieczeństwa będzie wykorzystana przeciwko nam.
- Amelia.- usłyszałam znajomy głos.
Nawet nie odwróciłam się w stronę zdrajczyni.
- Czego od niej chcesz?- wysyczał Minho.
- To co zrobiłaś było niesamowite. Wymagało od Ciebie dużo odwagi i poświęcenia.- zwróciła się do mnie brunetka.
- Wiadomo, ja walczę o przyjaciół a nie ich zdradzam.- rzekłam ostro.
- Ja nie miałam wyboru, zrozumcie.- zaczęła.
- Zawsze jest wybór.- syknęłam.
- Ama po co z nią gadasz, nie warto.- szepnął Minho.
- W sumie masz racje Minho.- mówiąc to spojrzałam prosto w oczy Teresy.- Dla mnie przestałaś istnieć. Nie ma Cię. Ale spróbuj coś kombinować to przysięgam na wszystko co kocham, że spłoniesz. Zginiesz w męczarniach.- krzyknęłam na tyle głośno, że tylko nasza trójka to usłyszała.
- Przykro mi z powodu Twojej mamy.- powiedziała z udawanym smutkiem.- Nie chciałam, żebyś cierpiała.- dodała i odeszła.
- Hej Ama, będzie dobrze.- rzekł Minho i mnie objął.- Thomas coś wymyśli, zobaczysz. - Najważniejsze, że mamy siebie, jakoś to przeżyjemy.- pocieszył mnie przyjaciel.
- Dzięki Minho. - uśmiechnęłam się smutno.
- Hej księżniczko pamiętasz zasadę twardziela?- zapytał.
- Przecież nie ma takiej.- zaśmiałam się.
- No to już będzie.- powiedział z uśmiechem.- A brzmieć ona będzie tak: „ Nigdy się nie poddawaj, bo masz dla kogo walczyć. „- rzekł patrząc mi w oczy.
- Pamiętasz co powiedział Alby?- zapytałam.
- Ten Smrodas mówił wiele rzeczy.- zażartował.
- Mówił, że jak się nie boisz to nie jesteś człowiekiem. - zacytowałam przyjaciela.
- Tymi słowami Alby chciał powiedzieć, że strach nie może nas zniewolić. To my decydujemy czego się boimy. Strach ma nas wzmocnić, tak samo jak ból.- zaczął Azjata
- Jesteśmy silni, przeżyjemy wszystko, zwłaszcza, że mamy siebie i będziemy się wspierać.- dokończyłam za niego.
- Otóż to.- rzekł.- Ale spójrz na to z innej strony, jak będziesz się chciała wyrzyć, albo komuś podokuczać to teraz będziesz miała mnóstwo osób.- mówiąc to puścił mi oczko.
- Minho uwielbiam Cię- zaśmiałam się. - Ty zawsze wiesz co powiedzieć, żeby mi poprawić humor.- powiedziałam i spojrzałam w oczy przyjaciela.
„Myślicie, że to koniec? To dopiero początek. DRESZCZ niech się szykuję. Nadchodzę i nikt ani nic mnie nie powstrzyma. Zniszczę ich tak jak oni zniszczyli mnie i moich przyjaciół."~ pomyślałam.

I tak właśnie kończymy Maze Runner The Scorch Trials. Jesteście ciekawi co będzie dalej, a może już podejrzewacie? Czas na Death Cure. Nie możecie tego ominąć.... Mam nadzieje, że jak na razie Wam się podoba i się wciągnęliście, zapraszam na więcej. Przed nami ostatnia cześć tego opowiadania, ale spokojnie mam plany na więcej opowiadań, nie koniecznie na podstawie The Maze Runner (trylogii).
Seee you next time
MetalDancer18

Together till the end  - Maze RunnerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz