2

109 1 0
                                    

Minął miesiąc odkąd przybyliśmy do Strefy. Wciąż nie pamiętam swojego imienia ale zarówno mi jak i moim sztamakom to nie przeszkadza.
Siedziałam właśnie nad jeziorem. Od pewnego czasu było to moje ulubione miejsce do przesiadywania. Mogłam tu spokojnie pomyśleć i odpocząć od pracy. Moje rozmyślania przerwał trzask gałęzi. Odwróciłam się i zobaczyłam Geo. Uśmiechał się do mnie w taki sposób, że gdybym nie siedziała na ziemi to moje kolana na pewno by się ugięły.
- Hej kwiatuszku.- przywitał się przytulając mnie i siadając obok.
- Hej Geoś, zostawiłeś Alb'iego samego, przecież wy się nie rozstajecie. - zażartowałam z przyjaciela.
- Chciałem z Tobą pogadać na osobności. - powiedział bardzo poważnym głosem.
- Coś się stało? - zmartwiłam się, bo to rzadkość żeby George był tak bardzo poważny.
- Nie wiem jak zacząć. - powiedział nerwowo drapać się po karku.- Po prostu jest pewna sprawa, która nie daje mi spokoju.
Słuchałam go bardzo uważnie w końcu to on jest tu wodzem, tak zdecydowaliśmy.
- Sunshine od kiedy Cię zobaczyłem od razu czułem się bezpieczny, wiem że znamy się miesiąc i nic nie pamiętamy o naszej przeszłości. Chcę, żebyś wiedziała, że bardzo mi na Tobie zależy i nie wiem czy tak to się mówi, ale chcesz być moją dziewczyną ? - zapytał cały się przy tym rumieniąc.
Patrzyłam w jego śliczne brązowe oczy. Nawet nie zastanawiając się przytuliłam go i szepnęłam mu do ucha.
- Tak.
George podniósł mnie i zakręcił wokół własnej osi. Gdy nasze twarze były wystarczająco blisko i gdy mieliśmy już złączyć nasze usta usłyszeliśmy dźwięk syreny. Nigdy czegoś takiego nie słyszeliśmy wcześniej.
Wyszliśmy z lasu i zobaczyliśmy machającego do nas Alb'iego , stał przy pudle. Czym prędzej ruszyliśmy w stronę przyjaciela.

Polecam puścić utwór teraz. ~Autorka

GALLY POV
Obudziłem się w jakiejś klatce która w zawrotnym tempie szła do góry, ale zaraz zaraz, gdzie ja jestem, dlaczego nie pamiętam jak mam na imię. Zaczęło mi w uszach piszczeć zamknąłem oczy by uśmierzyć ból. Przypomniało mi się coś, mam siostrę Amelię, tylko gdzie ona jest? To pytanie zastanawiało mnie najbardziej. W pewnym momencie górna cześć klatki zaczęła się otwierać. Zasłoniłem oczy bo blask słońca mógł wypalić mi oczy, gdy już się przyzwyczaiłem zacząłem rozglądać się i ku mojemu zdziwieniu przed sobą ujrzałem wysokiego dobrze zbudowanego chłopaka, mógł być w moim wieku, chociaż i tak nie pamietam ile mam lat ani jak wyglądam.
- Witamy na pokładzie Świeży.  - mówiąc to chłopak szeroko się uśmiechnął.
- Jakim znowu pokładzie, gdzie ja jestem, kim ty jesteś i dlaczego nie pamietam niczego oprócz tego, że mam siostrę. ? - zacząłem zadawać męczące mnie pytania.
- Wow spokojnie, jak masz na imię? - zapytał grzecznie.
- Nie wiem, ty mi powiedz, skoro mnie porwałeś. - zacząłem się do niego zbliżać.
- Po pierwsze nikt nikogo nie porwał, po drugie to normalne że na początku nie pamiętasz swojego imienia. Wszyscy tak mieliśmy a Sunshine ma tak do dziś.- wyjaśnił chłopak.
Nagle klatka zatrzęsła się, spojrzałem w prawo i ją zobaczyłem. Brunetka o pięknych zielonych oczach. Podszedłem do niej  nie mogłem uwierzyć, że ona żyje.
- A... Am...Amelia. - nie mogłem się wypowiedzieć byłem w szoku. Chodź dziewczyna nie była mi dłużna cała zbladła i patrzyła na mnie jakbym był duchem.
- G....Gaa.... Gally - w końcu wyjąkała.

AMELIA POV
Jak to możliwe, że kompletnie zapomniałam o tym że mam starszego brata. Gdy spojrzałam w jego szaro-niebieskie oczy coś jakby we mnie pękło, pewna cześć mnie przypomniała sobie o Gally'm, jedynej rodzinie jaką pamiętam. Nagle poczułam łzy na moich rozgrzanych policzkach, nie wytrzymałam i rzuciłam się na mojego brata.
- Oh, Ama, jak dobrze Cię widzieć. - powiedział Gally, próbował być opanowany ale jego głos trząsł się tak mocno że ledwo usłyszałam co do mnie powiedział.
- Ale gdzie my jesteśmy, co się stało? - zaczął zadawać mnóstwo pytań
„Skąd ja to znam.....hm a no tak zachowałam się podobnie miesiąc temu jak tu przybyłam."~pomyślałam.
- Jesteś w strefie i lepiej żebyśmy stąd wyszli. - wtrącił się George.

Gdy już wszyscy byliśmy z powrotem na „ziemi" udaliśmy się do naszej prowizorycznej bazy aby wyjaśnić mojemu bratu co i jak.
- Zacznę od tego, że równo miesiąc temu nasza trójka  przybyła tutaj do Strefy a dziś przebywasz tu Ty, jak Ci tam było...
-Gally - przerwałam Georgowi.
- Tsa, właśnie. Skąd znałeś imię Sunshine a swojego nie? - zapytał podejrzliwie przywódca.
-Nie mam pojęcia, ale skoro ja pamiętam Amelię a ona pamięta mnie to chyba temat skończony.- oburzył się Gally.- Czy teraz ja mogę zadać parę pytań?- kontynuował.
- Pytaj o co chcesz, postaramy się na nie odpowiedzieć. - uśmiechnął się Alby.
- Dlaczego tu jestem?
- Nie wiemy, też chcielibyśmy wiedzieć co tu robimy. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- Co to za mur, który nas otacza?
- Jesteśmy tu dopiero miesiąc jeszcze nie zdążyliśmy go zbadać. - odparł łagodnie Alby.
- Dlaczego te budynki są tak źle skonstruowane? I gdzie macie prąd i bierząco wodę?- zapytał z pretensją w głosie Gally.
- Jak taki mądry to sam coś zbuduj Greenie. - warknął George.
I już wiedziałam że mój chłopak i brat nie zostaną najlepszymi przyjaciółmi. Cudem będzie jak się nie pozabijają.
Gally wstał i wyszedł z budynku. Ja też wstałam aby znaleść brata ale ktoś złapał mnie za rękę.
- Jeśli za nim pójdziesz może się to źle dla Ciebie skończyć. - ostrzegł mnie George.
- To mój brat, jest zdezorientowany, potrzebuje mnie. - mówiąc to wyrwałam się Meksykaninowi i wyszłam z bazy.

Together till the end  - Maze RunnerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz