1

93 2 0
                                    


2 lata później

AMELIA POV
Jak zwykle obudziłam się z krzykiem. Od pewnego czasu mam koszmary, a raczej niektóre wspomnienia wracają do mnie jak do tych, którzy zostali dziabnięci, dla jasności nie zostałam dziabnięta po prostu mam małe przebłyski wspomnień. Dzisiaj śniło mi się jakieś dziwne miejsce jakby laboratorium siedziałam tam z jakimś brunetem i rozmawialiśmy, później przyszli faceci w mundurach i zaczęli mnie gdzieś ciągnąć. Po chwili leżałam na stole operacyjnym, ostatnie co pamiętam ze snu to słowa kobiety „Trzeba było się nie buntować, przez Ciebie reszta Twoich towarzyszy będzie cierpieć. A Ty zostaniesz ukarana jako pierwsza. Thomas Cię tym razem nie uratuje."
- Hej Sunshine co się stało? - zapytał Newt wchodząc do mojego pokoju.
- Koszmar, a co innego. - odpowiedziałam ziewając.- Co tutaj robisz i która godzina ? - zapytałam przyjaciela.
- Jest godzina 7:30 i przyszedłem, żeby Cię obudzić i pójść z Tobą pożegnać Minho i Bena. - odrzekł z uśmiechem.
- Daj dwie minuty i jestem. - od razu się ożywiłam.
- Wrota otwierają się za 15 minut, z Twoimi ruchami może zdążymy zobaczyć kusz bo chłopakach. - mówiąc to Newt wyszedł z mojego pokoju.
Od razu zabrałam się za ubieranie. Dzisiaj postawiłam na taki outfit:

Ponieważ moje włosy są dość długie zawsze czesze je w tą oto fryzurę

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Ponieważ moje włosy są dość długie zawsze czesze je w tą oto fryzurę. Dwa warkoczyki dobierane od góry i od dołu, które łączą się w dwa koczki.

Gdy byłam już gotowa wyszłam z pokoju i razem z blondynem ruszyliśmy do południowych wrót

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Gdy byłam już gotowa wyszłam z pokoju i razem z blondynem ruszyliśmy do południowych wrót.
- O patrz Minho, Newt wygrał zakład i zdążyli przed otwarciem tych pikolonych ścian. - zaśmiał się Ben gdy nas zobaczył.
- No witam witam złotowłosą i moją piękną księżniczkę. Ami wyglądasz dzisiaj przepięknie. - mówiąc to Azjata podszedł do mnie i zamknął w szczelnym uścisku.
- Hahaha, hej Minho, dziękuje za komplement ale i tak dzisiaj na ognisku nie będziesz pił tego świństwa, które pędzi mój kochany braciszek. - powiedziałam i uśmiechnęłam się zwycięsko.
- Ej Ami no proszę. - Minho zaczął mówić.
Wtedy usłyszeliśmy otwierające się wrota.
- Dobra my lecimy, później wrócicie do tej rozmowy. - powiedział Ben i zaczął szykować się do biegu.
- Powodzenia sztamaki i pamiętajcie uważajcie na siebie. - powiedział Newt i przybił z każdym piątkę.
Gdy zwiadowcy zniknęli w labiryncie blondyn podszedł do mnie bliżej i przytulił.
- To co dzisiaj będziesz robić? - zapytał Newt.
- Dzisiaj pomagam Zart'owi i pewnie zajrzę do Patelniaka.- powiedziałam i spojrzałam w górę by po chwili spotkać się z brązowymi tęczówkami.
- Hmmmm a ja słyszałem, że dzisiaj jest 3 rocznica Waszego przybycia do Strefy i razem z Alby'm stwierdziliśmy, że nasza jedyna dziewczyna tutaj ma dzisiaj wolne. - mówiąc to pocałował mnie w czoło i położył swoją brodę na czubku mojej głowy.
- Czy to oznacza, że spędzimy razem dzień? - zapytałam.
- Chciałbym Sunshine ale niedługo pudło wyjedzie i muszę ogarnąć wszystko w Strefie razem z naszym el presidente. - powiedział chłopak, a jego głos posmutniał.
- To może chociaż razem zjemy śniadanie? - zaproponowałam.
Nie czekając na odpowiedź chłopaka chwyciłam go za rękaw bluzy i trzymając się za ręce ruszyliśmy w stronę królestwa Patelniaka czyli kuchni.
- No witam, czyżby nasze gołąbeczki w końcu były razem? - tymi słowami przywitał nas Fry.
- Hejka Siggy, serwuj śniadanie a nie plotkami się zajmujesz. - powiedział z przekąsem Newt.
- O ile dobrze wiem Ami jest moją psiapsi do ploteczek więc zawrzyj twarzostan smrodasie. - odpowiedział Patelniak z uśmiechem. - A właśnie Amiś słyszałem, że dzisiaj masz wolne, to co wpadniesz na ploty i przy okazji pomożesz mi tutaj? - zapytał patrząc mi w oczy.
- No pewnie Fry, ale myślę, że ten dzień wolny i tak nim nie będzie. - zaśmiałam się.
- Dobra sztamaki smacznego. - mówiąc to Siggy podał nam talerze z goframi.
- Patelniak uwielbiam Twoje gofry. - mówiąc to Newt udał się ze mną do wolnego stolika.
Po chwili dosiadł się do nas Alby i Gally.
- Siostra mam sprawę. - powiedział mój kochany braciszek.
Zaczyna się"~ pomyślałam.
- Bo dzisiaj potrzebujemy osoby, która będzie kontrolować czy szkic zgadza się z tym co robimy i wszyscy będziemy wysoko i możesz mi pomóc. Pliska. - mówiąc to zrobił oczka smutnego pieska.
- O której mam być u Was? - westchnęłam.
- Za godzinę przy bazie.- mówiąc to wstał od stołu i poszedł usiąść z resztą budoli.
- No ktoś tu miał mieć dzisiaj wolne, ale widzę, że chyba to będzie dzień, w którym nasza kochana Amielia będzie rozchwytywana. - zaśmiał się Alby.
I właśnie w tym momencie podszedł do nas Zart.
- Hej ja tylko na sekundę, Ama czy możesz dzisiaj pozbierać maliny i truskwaki*, bo wysypały a ja mam z chłopakami do posadzenia buraki i do zerwania pomidory i szkoda by było gdyby się zepsuły. - powiedział lekko zmartwiony.
- Jasne, kiedy najlepiej żebym była na zielni?- zapytałam.
- Nie wiem jakie plany wobec Ciebie ma Patelniak ale jakbyś nie była potrzebna przed obiadem to byłoby super. - powiedział z uśmiechem na twarzy. - To smacznego sztamaki.
Gdy Zart odszedł Newt i Alby ryknęli śmiechem.
- No to chyba anulujemy Ci ten dzień wolny na kiedy indziej. - powiedział Newt wycierając łzy.
- Hahahaha bardzo śmieszne. - powiedziałam z przekąsem. - A teraz przepraszam ale idę jeszcze poćwiczyć zanim będę rozchwytywana jeszcze bardziej. - mówiąc to pokazałam im język i wstałam od stołu.
- Hej Sunshine nie zapomniałaś o czymś. - zawołał Newt.
Wróciłam się i dałam blondynowi buziaka w policzek i powiedziałam:
- To do później, miłego dnia sztamaki.

NEWT POV
Gdy Ama wyszła Alby od razu zaczął gadać.
- Kiedy Wy w końcu będziecie razem? - zapytał z uśmiechem.
- A weź Alby, przyjaźnimy się tyle. - powiedziałem zgodnie z prawdą.
- Ta Wy się tylko przyjaźnicie, aha jasne. Nie wciskaj mi kitu Newt. - powiedział i zmarszczył brwi.
- Na wszystko przyjdzie czas.- powiedziałem wymijająco.- A teraz przepraszam ale idę zająć się swoją pracą. - mówiąc to wstałem i już chciałem udać się do wyjścia, ale poczułem, że ktoś mnie trzyma za nadgarstek.
- To, że teraz wyjdziesz nie znaczy, że nie wrócimy do tej rozmowy. - powiedział Alby i zaczął się śmiać.
- Tsa, to do zobaczenia.- powiedziałem i wyszedłem z kuchni.
Jak te klumpy mnie czasami denerwują."~ pomyślałem.

*truskwak - truskawki w języku Sterferów.

Together till the end  - Maze RunnerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz