George się nie budził, lek nie podziałał na niego, tak jak na Gall'ego. Martwiłam się i to bardzo.
Z samego rana poszłam odwiedzić chłopaka, gdy weszłam do sali, w której leżał zastałam Minho.
- Za chwile wrota się otworzą, lepiej żebyś się rozgrzała zanim tam wejdziesz. - powiedział cicho Azjata, nie odwracając się.
- Chciałam tylko zajrzeć na chwile i już mnie nie ma. - powiedziałam spokojnie.
I faktycznie po niecałych 15 minutach udałam się w stronę wrót.
- Hej Ama, przyniosłem Ci dwie butelki wody i trochę większy niż zawsze prowiant. - zawołał Patelniak i podszedł do mnie.
- Fry uwielbiam Cię, dziękuje. - mówiąc to spakowałam dodatkowe rzeczy do plecaka.
- Uważaj na siebie, żaden z nas by nie przeżył gdyby coś Ci się stało. A Gally stałby się jeszcze bardziej wpurwiający niż jest teraz.- powiedział lekko drżącym głosem.
Zaśmiałam się na jego drugie zdanie, lecz po chwili spoważniałam.
- Dwa przypadki dziabnięcia w tak krótkim czasie, coś mi tu nie gra i muszę to sprawdzić, żebyście Wy byli bezpieczni. - spojrzałam na przyjaciela, którego do niedawna uważałam za gbura. A tu proszę Patelniak był kochanym sztamakiem z zasadami w kuchni.
Wrota zaczęły się otwierać już czułam ten chłód labiryntu. Spojrzałam ostatni raz na Sigg'iego i ruszyłam do labiryntu.Przemierzałam labirynt już chyba dobre dwie godziny gdy dotarłam do pewnego punktu, postanowiłam zrobić krótką przerwę. Zaczęłam się rozglądać, jak dobrze zauważyłam dzisiaj sektor 7 był otwarty. Minho ostatnio mi o nim opowiadał, mówił że to popaprany sektor. Cóż zobaczymy.
Ruszyłam dalej, gdy dotarłam do nowego rozwidlenia zatrzymałam się. Były trzy możliwości, nie licząc oczywiście korytarza, w którym się znajdowałam. Od razu to naszkicowałam i wbiłam sztylet w ścianę. Zerknęłam do korytarza po prawej, później po lewej. Ostatecznie zdecydowałam, że pójdę prosto, oczywiście zaznaczyłam swoją drogę. Biegłam i biegłam, w pewnym momencie dotarłam do dziwnego miejsca.Nie było tu już ścian tylko była to otwarta przestrzeń z jakimiś dziwnymi ostrzami, które wyglądały jak ściany labiryntu. Stwierdziłam że tylko to naszkicuję i będę wracać. „Najważniejsza zasada zwiadowcy: nowe miejsca bada się z kimś, bo nigdy nie wiadomo co tam na Ciebie czeka."~ pomyślałam.I tak zrobiłam. Po skończonym rysunku zaczęłam się cofać. Gdy dotarłam do rozwidlenia usłyszałam okropny ryk. Już wiedziałam, że Dozorca jest blisko. Nie zdążyłam się ruszyć a naprzeciwko mnie w odległości może 10 m stał potwór. Gdy chciałam ruszyć do ucieczki usłyszałam kolejny ryk z lewego korytarza wypełzł kolejny.
„Cholera, trzeba wiać w prawo, tylko że ja nie wiem gdzie mnie ten korytarz doprowadzi."- myślałam gorączkowo.
Ruszyłam w prawo, niestety Buldożercy ruszyły za mną,
„Purwa dlaczego one są takie szybkie." - to zdanie przeszło mi przez myśl gdy gwałtownie skręciłam w lewo mając nadzieję, że stworki potworki pobiegną prosto.
Udało się, chwila wytchnienia, ale nie mogłam się zatrzymać. Biegłam spokojniej ale nadal szybko jeszcze jedno skrzyżowanie i będę na znanym terenie, na szczęście dzisiaj zachodnie wrota były otwarte. Niestety nadzieja matką głupich. Tuż za moimi plecami usłyszałam ryk bestii.
„Druga zasada zwiadowcy: never look back."~ przypomniała mi się niedawno utworzona przez Minho zasada.
Bez zastanowienia rzuciłam się dzikim biegiem. Pędziłam jak nigdy wcześniej, płuca paliły mnie cholernie ale nie mogłam się poddać. Nie mogłam załamać sztamaków jeszcze bardziej.
W pewnym momencie wpadłam na kogoś , a raczej na coś. Spojrzałam do góry i zobaczyłam Dozorcę. Zaczęłam się cofać jednak za moimi plecami usłyszałam kolejny ryk. Spojrzałam przez ramię.
„No to purwa po mnie." ~ pomyślałam widząc że jestem otoczona przez Buldożerów.
Wyjęłam łuk i naciągnęłam dwie strzały. Czekałam aż zaatakują, a ja będę próbowała się bronić. Nie minęło dużo czasu, jeden z napastników rzucił się na mnie. Od razu wypuściłam dwie strzały. Bestia zawyła z bólu, i rozwścieczyła się jeszcze bardziej.
CZYTASZ
Together till the end - Maze Runner
Actie- Czy ty zawsze musisz robić po swojemu? - zapytałem zdenerwowany. - Tak, znasz mnie i zrobię wszystko żeby was uratować. - odpowiedziała brunetka. - Nie możesz tak ryzykować. Nie przeżyłbym gdybyś nie wróciła z labiryntu. - Oh Newt, o mnie nie musi...