Rozdział 6
Rzuciłam torebkę w kąt i ruszyłam do kuchni.
– Claudia, gdzie jesteś? – krzyknęłam. Było już po pierwszej, ale pewnie jeszcze nie spała.
Wyczerpana psychicznie i fizycznie wskoczyłam na blat kuchenny i zdjęłam szpilki z moich obolałych stóp.
– Herbaty?
Spojrzałam na Claudie, wyrastającą przede mną, jak duch. Nawet nie usłyszałam, jak weszła do salonu. Miała na sobie pidżamę z wielką podobizną Jacka Sparrowa na piersi. Mój prezent dla niej na Mikołajki. Stanęła przy czajniku, przyglądając mi się uważnie. Dobrze było ją widzieć po tych wszystkich przeżyciach.
Przytaknęłam powoli, próbując się uśmiechnąć. Niestety, wyszedł z tego grymas niezadowolenia.
– Co się stało?
Westchnęłam w duchu. Znała mnie za dobrze. Nawet nie pytała czy ewentualnie coś się stało, tylko od razu, prosto z mostu, co się stało.
– Nic.
Jej wyregulowane przed paroma godzinami brwi wygięły się w idealny łuk.
– No dobra. Masz dwie możliwości. Możemy to przedłużać, ale i tak w końcu powiesz mi, co jest grane albo od razu przejdziemy do sedna i będziemy miały więcej czasu, aby się zastanowić jak ugryźć ten twardy orzech. To jak?
Tylko, że ja nie chciałam się nad niczym zastanawiać. Tym bardziej nad Mattem Wardem. Wzdrygnęłam się na samo wspomnienie jego przenikliwego, ponurego spojrzenia.
– Parę dni temu wpadłam na pewnego faceta przed moim biurem. Kompletny idiota. Do tego arogancki. Wylał na mnie swoją kawę i nawet nie przeprosił. Następnego dnia Joe ze mną zerwał, a dzisiaj na przyjęciu znów spotkałam tego nieznajomego. Okazało się, że nazywa się Matthew Ward i...- Przerwało mi głośne chrząkniecie Claudii. Wyrzuciłam ręce w górę w geście bezradności. – Boże, czy tylko ja nie wiem, kim on do cholery jest?
Claudia zmarszczyła czoło. To była jej myśląca mina. A jak zaczynała to robić, to wieczór jakimś cudem robił się bardzo długi.
– Mów dalej.
Zamknęłam oczy.
– Znał moje imię, zaprosił mnie do tańca. Odmówiłam. Później okazało się, że to on spławił Joego. No, przynajmniej tak mi się wydaję. Do tego wszystkiego Ward robi jakieś interesy z Oliverem i wrobił mnie w zrobienie czegoś. Cholera, nawet nie mam pojęcia czego. Tak czy inaczej, wyszłam z przyjęcia, a on ze mną. Powiedziałam mu, że jest psychopatą i gówno mnie obchodzi, kim jest.
– Powiedziałaś? – spytała podejrzliwie.
Przełknęłam ślinę.
– No dobra. Wykrzyczałam. Praktycznie wywrzeszczałam.
Claudia wyglądała nadzwyczaj spokojnie, co zaczynało mnie niepokoić.
– I na tym nie skończyłaś, znając ciebie.
Uśmiechnęłam się przepraszająco, wzruszając ramionami.
– No. I potem chlusnęłam mu w twarz szampanem.
Z jej twarzy zniknęły wszelkie kolory. Patrzyła na mnie w milczeniu, z kamienną miną. Powoli, zalała wrzątkiem moją herbatę, oparła się o lodówkę i ze stoickim spokojem oznajmiła:
– Oblałaś Matta Warda szampanem.
Złapałam się za głowę z irytacją.
– Możecie przestać wymawiać "Matt Ward" takim tonem, jakby to co najmniej oznaczało koniec świata?!
CZYTASZ
Zaufaj Mi
RomanceNatalie Scott to zwariowana młoda kobieta, dzieląca swoje życie pomiędzy pracą, gdzie jest prawnikiem, oraz swoje dwie najlepsze przyjaciółki. Pragnie czerpać z życia garściami i nigdy niczego nie żałować. Matthew Ward nie dbał w swoim życiu o nikog...