Epilog część II

22.1K 1.3K 205
                                    

Epilog

Część II

- Matthew! - Syknęłam, powstrzymując się od krzyku.

Roześmiał się głośno, ale to nie przeszkadzało mu ciągnąć mnie nadal bóg wie gdzie. Westchnęłam, zerkając w dół.

- Wiem, że twoje buty są nadzwyczaj wygodne, ale próbowałeś kiedyś chodzić w szpilkach? - Mruknęłam.

Oglądnął się na mnie, posyłając mi jego typowe lekceważące spojrzenie.

Westchnęłam.

Zatrzymał się nagle, odwrócił i spojrzał na mnie z dumnym uśmiechem.

- Już. - Oznajmił. Uniosłam brwi do góry, zerkając w bok. Spojrzałam na niego pytająco. Rozłożył ręce. - Nie podoba ci się?!

Przegryzłam wargę, próbując się nie roześmiać. Zrobiłam krok do przodu i złapałam go za klapy od marynarki.

- Ja wiem, że popłynęliście na tym wieczorze kawalerskim, ale chyba miałeś świadomość gdzie znajduje się twoja dziewczyna, nie?

Zmarszczył czoło.

- Narzeczona. - Poprawił mnie szybko, akcentując to słowo.

Pokręciłam głową, uśmiechając się.

- Jestem tu od trzech dni i myślisz, że ja, Natalie Scott, nie odkryłam boiska do footballu osobiście? - Spytałam retorycznie, rozglądając się wkoło.

Uśmiechnęłam się szeroko. Wielkie i puste pole niemal zapraszało do gry. Brakowało tylko piłki.

Matt prychnął u mojego boku.

- Tobie robić niespodziankę. - Mruknął z ironią.

Udałam oburzenie.

- Uwielbiam niespodzianki! - Skłamałam.

- Szczególnie, kiedy wcześniej zdążyłaś wszystko wywęszyć i doskonale wiesz co dostaniesz.

Poklepałam go czule po ramieniu.

- Zawsze możesz próbować.

Roześmiałam się na jego obrażoną postawę.

Nerwowo spojrzałam na zegarek. Odwróciłam się i zrobiłam parę kroków w stronę uroczego kościołka. Nie usłyszałam żadnych kroków za sobą więc oglądnęłam się na Matta.

Matt, z rękoma w kieszeniach nadal stał w bezruchu.

Przekrzywiłam głowę na bok.

- Chodźmy już. Zostało tylko pół godziny. Mówiłam, żebyśmy nigdzie nie szli, bo nie zdążymy.

Pokręcił głową, jak te uparte dziecko, które nie chce wstać z podłogi w supermarkecie, bo nie dostanie żadnych słodyczy.

- Trzeba było przyjechać wcześniej, a nie na ostatnią chwile. - Burknęłam. Przypomniałam sobie o jeszcze jednej podstawowej rzeczy. - Poza tym, Claudia. Znając życie wygoniła połowę gości do szukania druhny i drużby. Wścieknie się.

Powoli, na jego twarzy wykwitł szeroki uśmiech, który świetnie współgrał z niespokojnym błyskiem w jego oczach.

- Uwielbiasz ją denerwować.

Przewróciłam oczyma.

- Nie w dzień jej ślubu. - Sprostowałam.

Uniósł brwi niedowierzająco.

Zaufaj MiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz