Rozdział 18

17.8K 968 36
                                    

Rozdział 18

Z grymasem na buzi otworzyłam oczy z zamiarem dowiedzenia się, czy aby nie przespałam całego dnia. W moim przypadku było to bardzo prawdopodobne. Wykrzywiając głowę spojrzałam w prawo na szafkę nocną, ale nie było na niej zegarka. Ani mojego wisiorka i ramki ze zdjęciem mnie, Claudii i Caroline z ukończenia liceum.

Bo to nie była moja szafka, a ja nie spałam w swoim łóżku.

Sapnęłam, zakrywając usta ręką.

Cholera. Po co ja zostałam w sypialni Matta? Było po drugiej w nocy i było jasne, że szybko zasnę, a, jak ja zasypiam, to nic mnie nie dobudzi. I w dodatku teraz leżałam w jego łóżku. Całe szczęście, że nie spał tuż obok.

Rozejrzałam się ostrożnie po pokoju, przypominając sobie szczegóły wczorajszej nocy.

Kremowe ściany, jasna podłoga, wszędzie biel. Było tu sterylnie i... obco. Chyba nikt nie chciałby mieć takiej sypialni.

I właśnie, dlatego wiedziałam, że to sypialnia Matta.

Wstałam powoli, było pewnie jeszcze wcześnie i gdybym była u siebie to leżałabym do góry brzuchem do drugiej po południu, oglądając jakiś film albo bym po prostu nie wychodziła z łóżka, ale byłam u Matta. U Matta Warda.

I sytuacja wymagała szpiegowania. 

 Znaczy się, nie jestem taka, naprawdę. Ale Claudia i Caroline nigdy by mi nie wybaczyły gdybym nie sprawdziła za ile ma kupioną garderobę.

Nie, żebym sprawdzała, ale...

No dobra, to nie wina moich psychicznych przyjaciółek, to cała ja. Po prostu ciekawość mnie zżerała.

I wstyd.

Bo jeszcze dwanaście godzin wcześniej kłóciłam się z nim. A godzinę później chciałam pójść z nim do łóżka. I było wspaniale, ale...

Zaintrygowałam Matta tym, że byłam nieodparta na jego urok, a teraz...

O mały włos nie dostał tego, czego chciał.

Koniec wielkiego snu z bogatym księciem w roli głównej.

Dokładnie, tak jak przypuszczałam.

Zmrużyłam oczy.

Ale to nie przeszkadzało mi trochę powęszyć.

Zsunęłam się z ogromnego łóżka, w którym można się nawzajem szukać i spojrzałam na nasze ubrania, leżące na podłodze.

Uśmiechnęłam się pod nosem.

Rozglądnęłam się w poszukiwaniu szafy. Nie miał jej. Ale za to były trzy drzwi. Jedne prowadziły na korytarz, drugie do łazienki i trzecie do...

Cholera. On miał garderobę.

Przegryzłam wargę.

Pewnie miął w niej setki koszul od Armaniego.

Spojrzałam w dół. Miałam na sobie koszule. Koszule Matta.

Uśmiechnęłam się z nostalgią. Trudno, nie mam zamiaru się na razie ubierać w suknie z poprzedniego wieczoru.

Powoli, otworzyłam drzwi, bojąc się, ze zaskrzypią, ale kiedy odpowiedziała mi cisza zorientowałam się szybko, że to przecież apartament. Tu pewnie nic nie skrzypiało i wszystko było ultra nowoczesne.

Korytarz prowadził w dwie strony, ale poszłam w lewo. Tam, na końcu znajdował się salon łączony z kuchnia.

Z bosymi stopami zmierzałam przed siebie, kiedy usłyszałam dobrze mi znany głęboki głos.

Zaufaj MiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz