Rozdział 14
Zaspana, poczłapałam do kuchni. Była już dziesiąta rano, a ja najchętniej znów wróciłabym do ciepłego łóżka.
Zaglądnęłam do lodówki. Jogurt. Fuj. Jednak o tej porze jestem w stanie zjeść tylko to. Albo coś słodkiego.
Z zadowolonym uśmiechem otworzyłam szafkę, gdzie zazwyczaj kładłyśmy wszystkie słodycze, ale zamiast nich, zauważyłam kartkę, która spadła na podłogę obok moich stop.
Ściągnęłam brwi. Podniosłam ją i prychnęłam, zauważając, że jest to liścik. Napisany przez Claudie.
Najukochańsza (ehem, ehem), nie myśl sobie, że tym razem damy sobie wmówić, że masz migrenę. Dziś wieczór przeprowadzamy z Caroline śledztwo i najwyraźniej masz dzisiaj być tylko nasza, więc się z nikim nie umawiaj, przede wszystkim nie z pewnym szarookim (tak, dobrze myślisz, Nat). Ach, i pozdrów małą Zuzę.
Wariatki. To wpadłam, jak śliwka w kompot. Wczoraj udało mi się od nich uciec, bo same były nieco zajęte, ale dzisiaj chyba nie obejdzie się bez babskiego wieczoru.
Pozdrowić Zuzę? Dlaczego miałabym pozdrowić Zuzę?
Spojrzałam w bok, na kalendarz ze zdjęciami modelów. Zanim spojrzałam na cyferki, dłużej zawiesiłam wzrok na chłopaku z Abercrombie&Fitch. Co, jak co, ale dziewczyny potrafiła zrobić świetny prezent urodzinowy.
17 grudzień.
Otworzyłam buzie.
Cholera. 17 grudzień!
Pod spodem, czerwonymi, dużymi literami napisałam Zuza. Zabije mnie.
Złapałam kluczyki od forda, w holu przeglądnęłam się w lustrze. Cała na czarno: spodnie, bluzka z krótkim rękawem, bluza i do tego jeszcze skóra. I czarne adidasy. Poza tym, jak ja wyglądałam? Zwykły kitek i zero makijażu. No dobra, Zuzie będzie musiało wystarczyć tylko tyle. Widziała mnie po sylwestrze i się nie przestraszyła, więc nie będzie tak źle. Zresztą, nie miałam na nic czasu. Było już po dziesiątej, a miałam po nią przyjechać o jedenastej. Jestem ciekawa czy w ogóle mój ford odpali.
Jak mogłam w ogóle zapomnieć? Przecież nie od zawsze mam wolne w piątki! Dlaczego nie pomyślałam, jakim cudem nie pracuję dzisiaj? Ha, po prostu cieszyłam się, że nie muszę się budzić o siódmej rano i nie zastanawiałam się, dlaczego wzięłam wolne już miesiąc wcześniej.
Zuza przyjeżdżała tak rzadko. Wzięłam pierwszą lepszą torbę, otworzyłam drzwi i... wpadłam na coś wielkiego i twardego.
- Ał. - Mruknęłam. Dotknęłam ramienia. Pewnie będę miała siniaka. Podniosłam wzrok na intruza, choć wiedziałam, kim on był. Jego zapach był zbyt charakterystyczny.
Matt Ward patrzył na mnie z naganą i zarazem lekkim rozbawieniem swoimi szarymi oczyma. Był w czarnym płaszczu, a pod spodem miał idealny garnitur. Ach, to była ta wersja Warda. Chłodny, egoistyczny prezes sieci firm, który sądzi, że każdego można kupić za pieniądze.
- To już chyba nasza tradycja, hm? - Szepnął z zdystansowanym uśmiechem. Wydawał się nieco wyobcowany.
Przytaknęłam, uśmiechając się miło.
- Wychodzisz gdzieś?
Geniusz z ciebie, Matt. No dobra, nie będę złośliwa.
- Aha, spieszę się.
- Nie było cię dzisiaj w pracy.
Zmarszczyłam czoło. A skąd on to wie?
- Eee, jadę dzisiaj po swoją kuzynkę. Rzadko ją widuje.
CZYTASZ
Zaufaj Mi
RomansaNatalie Scott to zwariowana młoda kobieta, dzieląca swoje życie pomiędzy pracą, gdzie jest prawnikiem, oraz swoje dwie najlepsze przyjaciółki. Pragnie czerpać z życia garściami i nigdy niczego nie żałować. Matthew Ward nie dbał w swoim życiu o nikog...