- Kancelaria Bowman&Company, słucham.
Mruknęłam leniwie, odchyliwszy się na krześle ze słuchawką przy uchu.
- Doprawdy, cukiereczku, zawsze witasz mnie tak samo, choć doskonale wiesz, kto dzwoni.
Westchnęłam przeciągle usłyszawszy ten karcący ton mojej matki.
- Mamo...- Czasami czułam się, jakbym znów była w liceum. -...dzwonisz do mojej pracy. Jak inaczej mam cię witać?
- Och, no nie wiem, ale skoro już pytasz, to...- Zrobiła przerwę i ciągnęła dalej innym głosem.-... Och, mamo, jak miło słyszeć twój głos! Dlaczego nie wpadniecie do mnie? Dawno was u mnie nie było.
Spojrzałam w górę, oczekując pomocy z niebios.
- Świetnie. Ile nad tym myślałaś? Dzień?
Cmoknęła głośno.
- Niepotrzebne są złośliwości, cukiereczku.
- Nie cierpisz do mnie przychodzić.
- Kto ci tak powiedział?
- Twoja zgorszona mina z chwilą, kiedy wchodziłaś do mojego salonu.
Prychnęła głośno.
- To przez te okropne ciemne ściany. Ileż razy ci mówiłam, abyś pomalowała je na brzoskwiniowy.
Boże.
- Nie, dzięki, mamo. Wystarczy mi brzoskwiniowy w naszym całym domu do końca życia.
- Nie masz gustu. - Mruknęła złośliwie.
- Poza tym, boisz się, że jak tylko usiądziesz na mojej kanapie to kurz zje cię żywcem.
- Nie moja wina, ze kurz unosi się w twoim mieszkaniu! – Zignorowałam te kłamstwo.
- Mamo, po coś zadzwoniłaś, więc powiedz, o co chodzi zanim się rozłączę.
Po drugiej stronie zapadła cisza. Po chwili usłyszałam, jak zaczyna chrupać swoje orzeszki solone, od których jest uzależniona.
- Ostatnio oglądałam bardzo mądry program i...
- Jerry Springer? - Przerwałam jej wrednie. Westchnęła przeciągle. Pod tym względem byłyśmy podobne.
- Sama go oglądasz.
- Kiedy nie ma już nic innego w telewizji. - Małe kłamstewko.
- Czyli przez większość czasu.
- Mów za siebie, mamo. Z niektórych seriali można się wiele dowiedzieć. - Mruknęłam.
- Ach, tak, cukiereczku?
- Dr.House jest kopalnią wiedzy.
- Nie lubię tego gościa. - Prychnęłam na jej zniesmaczony ton głosu.
- Zanim zaczniesz obrażać mojego doktora Housa i rozpętasz wojnę, może kontynuuj, to, co zaczęłaś.
Uwielbiałam się z nią drążnic.
- Ach, no. O czym to ja mówiłam? Program? Więc oglądałam to i tam mówili, że...eee...- Gryzienie orzeszków nasiliło się. - Zima jest bardzo niebezpiecznym okresem w Nowym Jorku.
Zmrużyłam oczy. Że co?
- Mamo, Nowy Jork jest niebezpieczny cały rok. To twoje słowa.
- Po prostu ci przypominam.
- Mieszkam tu pięć lat. Nagle ci się coś przypomniało? Za dużo CSI.
![](https://img.wattpad.com/cover/4604769-288-k159021.jpg)
CZYTASZ
Zaufaj Mi
RomansaNatalie Scott to zwariowana młoda kobieta, dzieląca swoje życie pomiędzy pracą, gdzie jest prawnikiem, oraz swoje dwie najlepsze przyjaciółki. Pragnie czerpać z życia garściami i nigdy niczego nie żałować. Matthew Ward nie dbał w swoim życiu o nikog...