Rozdział 33

16.7K 863 38
                                    

Rozdział 33

- I co tam, Zuza, jesteś już mądrzejsza od encyklopedii? - Zaskoczona obrzuciłam Matta szybkim spojrzeniem.

Minęły już trzy godziny, kiedy to moja ciotka przywiozła Zuzę do mojego mieszkania i byłam ledwo co żywa. Położyłam się na naszym puchatym, białym dywanie i jakby nigdy nic, leżałam tam już dobrą godzinę.

Kojarzycie takie dzieciaki, które non stop chciałyby się bawić i bawić? W cokolwiek, w sklep, kowboi, księżniczki, piratów, wszystko. Takie dzieci potrafią nieźle wymęczyć.

Problem z Zuzą był taki, że ona choć w najmniejszym stopniu taka nie była. Ona wolała rozmowy. I nie takie, jakie prowadzę z Claudią, czyli czasami nieco nostalgicznie, melancholijne, a czasami nadto głupie, i też nie takie, jakie prowadzę z Caroline, czyli nieustanne śmiechy i żarty.

Zuza wolała zastanawiać się nad sensem życia, dokąd zmierzamy i tym, że życie jest dziwne. Naprawdę, zaczynałam się zastanawiać nad jej stanem psychicznym.

Wracając do tych naszych rozmów, potrafiły zdołować człowieka, jak niejeden film wojenny i zmęczyć, jakbym co najmniej wróciła z maratonu. Boże, co ja mówię. Ja nawet kilometra nie przebiegnę, a co powiedzieć cały maraton.

Tak czy inaczej, zazwyczaj wymiękam po dwóch godzinach, tak jak to było dzisiaj, a potem włączałam jakiś film i niech dziewczyna się cieszy, że ma taką świetną kuzynkę. Ale ku mojemu zdziwieniu, Matt nadal trzymał fason.

A Zuza zaczynała go naprawdę lubić. Widziałam to po jej sarkastycznych uwagach, na które pozwala sobie tylko wśród ukochanej rodziny i po tym, jak dawała mu te swoje złote rady, które jednak brzmiały, jak groźby. Wiem, bo nieraz byłam ofiarą mądrości Zuzy.

I Matt był naprawdę godnym jej spostrzeżeń rozmówcą.

- Jeszcze nie. - Odpowiedziała szczerze.

Zaśmiałam się głośno. Tak, nie zdziwię się, jeśli pewnego dnia ta dziewczyna zaistnieje, jako osoba z najwyższym IQ w USA.

Wciągnęłam nosem. Cholera. Katar. Zawsze musiałam go mieć, kiedy zima odchodziła i tęskniłam tak bardzo za wiosną, że zbyt szybko zakładałam cienką skórę, co zawsze kończyło się tym samym. Katarem, który był moim znakiem rozpoznawczym. Oprócz tego, że miałam go zawsze pod koniec zimy, to jest jeszcze sama zima, wiosna, lato i jesień. Och, jesień jest okropna.

Jęcząc cicho wstałam z wygodnego dywanu i skierowałam się do łazienki.

- Gdzie idziesz? - Przewróciłam oczyma. Zawsze była zbyt ciekawska.

- Do kibla! - Syknęłam.

- Mówi się "toaleta", ciociu!

Trzymajcie mnie.

Nie zamykając drzwi, wzięłam chusteczkę i załatwiłam swoją potrzebę. Wyszłam z łazienki i chciałam już trzasnąć drzwiami za sobą, jak to zazwyczaj robię, kiedy usłyszałam cichy, tajemniczy głos Zuzy.

- Co jej zrobiłeś? - Spytała powoli.

Rozejrzałam się niepewnie. Cholera, myśleli że nadal jestem w łazience. Odwracałam się już, aby znów do niej wejść, cokolwiek, kiedy na pytanie Zuzy odpowiedział Matt.

- A co miałem zrobić?

Ha! Ale zaraz go zbeszta. Nie odpowiada się...

- Nie odpowiada się pytaniem na pytanie. - Westchnął głośno, a szklankę, którą trzymał w dłoni odłożył na stolik obok.

Zaufaj MiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz