Rozdział 44

13.7K 825 31
                                    

Rozdział 44

Tata obserwował mnie ze zdegustowaniem, kiedy to z wielkim trudem próbowałam upchać torbę pełną wałówy do bagażnika mojego forda, już naprawionego.

Zasapana, trzasnęłam drzwiami i spojrzałam na niego; stał przy krawężniku, mama, jak to miała w zwyczaju, chcąc pokazać, że to ona rządzi, stała nieco z przodu.

- A tobie co się znowu nie podoba? - Mama kuksnęła go w żebra.

- Moja jedyna córka wyjeżdża. Nic mi się nie podoba.

Roześmiałam się głośno, podchodząc do niego bliżej. Uwielbiał, kiedy się śmiałam, więc szybko zaraziłam i jego, a po chwili uśmiechał się już szeroko. Mama prychnęła z boku.

- No tak, córcia tatusia.

Nie zaprzeczam.

- Tylko wiesz... - Głos taty rozbrzmiał niemal po całej ulicy. - Nie myśl sobie, że jak spałem całe trzy tygodnie, to nic nie widziałem, bo widziałem.

Przegryzłam wargę.

- Logika, co? - Mruknęłam ironicznie.

Machnął ręką.

- Rzecz w tym,  że będę musiał z tym twoim ochlapusem pogadać.

Zachichotałam głośno.

Ta, mój tato nazywał ochlapusem każdego chłopaka, ktorego przyprowadziłam do domu lub każdego, o którym jedynie wspomniałam. Przyzwyczaiłam się już, że nie zwykł pałać miłością do moich wybranków.

- Kiedyś. - Mruknęłam wymijająco. - A teraz muszę już jechać, chcę być w Nowym Jorku na kolacje.

Tata zmarszczył czoło.

- Możesz przecież jeszcze zostać. Nie wiem co ci się tak nagle odwidziało.

Przewróciłam oczyma, lekki uśmiech nie schodził mi z twarzy.

Nagle, mama uśmiechnęła się szeroko i z czymś wyniosłym w oczach spojrzała na tatę.

- Widzisz, jaki mam na nią wpływ? Krótka rozmowa i od razu postanawia wrócić i stawić czoła życiu.

Przegryzłam wargę.

- Mamo, ja i tak chciałam już wracać.

Zmrużyła oczy.

- Ja swoje wiem.

Pokręciłam głową, tak jakbym strofowała swoją córkę, po czym wsiadłam do samochodu. Bez zbędnych całusów i przytulania; chyba mieli mnie dość w takim samym stopniu jak ja ich, odpaliłam samochód.

Tata schylił się.

- Pozdrów tego całego Michaela. - Mruknął z grzeczności.

- Matthew, tato. Matthew. - Poprawiłam go.

Wzruszył ramionami.

- A co za różnica.

Mama, stojąc za tatą, machnęła ręką, dając mi znak, aby się nim nie przejmować.

Roześmiałam się.

Nie masz problemu? To jedź do rodziny.

Ona zawsze cię pocieszy.

 **********

- Przytyłaś. - Claudia stwierdziła z rozbrajającą szczerością. Wyrzuciłam wszystkie ciuchy na łózko i usiadłam na nim, swoje spojrzenie przeniosłam na Claudie siedzącą przy moim biurku.

Zaufaj MiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz