Rozdział 34

15.1K 885 42
                                    

Rozdział 34

- Znalazłyśmy coś. - Głos Claudii był nadto poważny; pewnie zbyt bardzo wczuła się w rolę Sherlocka Holmesa.

Cała Claudia, najpierw zachowuje się, jak stara baba, która najchętniej położyłaby się do łózka, już nie wstawała i która uważa, że nic dobrego nie czeka jej w życiu, a potem okazuje się wariatką,  najbardziej angażującą się we wszystko najgłupsze co robimy.

Odchrząknęłam.

- Ja, znalazłam. - Caroline poprawiła ją szybko.

Uśmiechnęłam się lekko i ścisnęłam telefon, który trzymałam przy uchu mocniej.

- Co? - Spytałam krótko.

- Magiczne słowo? - Zacisnęłam szczękę. Caroline oczekiwała na moją odpowiedź.

Boże, czasami zastanawiałam się czy jest tak głupia czy po prostu udaje.

- Jest na kolacji z Mattem, inteligencie. - Claudia syknęła. -  Chyba nie sądzisz, że powie "Proszę, Caroline, czego dowiedziałaś się o przeszłości Matta Warda, którego sprawdzamy już od dwóch tygodni", co?

Parsknęłam śmiechem.

Tak, Claudia zawsze potrafiła ściągnąć Caroline na ziemie.

- No, a więc? - Spytałam jeszcze raz.

Usłyszałam szybkie stukanie w klawiaturę i parę jęków, szukały czegoś.

Zerknęłam na Matta. Z błogim, szczerym uśmiechem wyglądał za szybę i obserwował ludzi, którzy poczuli wiosnę w powietrzu i większość szła ze swoimi kurtkami czy też płaszczami przewieszonymi przez ramię. Zauważył moje gapienie się i jego szare spojrzenie spoczęło na mnie.

Automatycznie, jego uśmiech poszerzył się i pojawiły się dołeczki, a w oczach dostrzegłam błysk radości.

Czekał, aż skończę rozmawiać z dziewczynami.

Poczułam, jak ściska mnie w żołądku.

Przez te dwa tygodnie, kiedy szukałyśmy jakichkolwiek tropów, czegokolwiek, nie miałam wyrzutów sumienia. Może dlatego, że nic nie mogłyśmy znaleźć, a może dlatego, że w ogóle o tym nie myślałam, bo Matt skutecznie zajmował mnie przez większość czasu, kiedy nie pracowałam.

Ale dzisiaj, teraz, dziewczyny coś znalazły, a ja zaczynałam mieć wyrzuty sumienia.

Bo te dwa tygodnie były świetne. W weekendy wyjeżdżaliśmy za miasto, po pracy w dni powszednie oglądaliśmy filmy, a raczej je komentowaliśmy, chodziliśmy na mecze futbolu, cały czas drażniąc się wzajemnie, która drużyna jest lepsza i Matthew próbował naprawić to, że zataił przede mną fakt, że zatrudnił prywatnego detektywa.

A teraz robiłam dokładnie to, co kilka tygodni wstecz robił on sam.

Puścił mi oczko, a ja wróciłam na ziemie. Uśmiechnęłam się nieszczerze. Nie mógł nic podejrzewać.

- Nat, wieczorem masz mnie całować po nogach. Ach, i wspominałam już jak to świetnie, że jestem dziennikarką, poza tym...

- Caroline. - Claudia burknęła, przerywając jej. - Wpadniesz w samozachwyt później. Nat, słuchaj uważnie. A więc doszłyśmy do szkolnych papierów Matta. Wszystko wspaniale i w ogóle, ale jest jeden, mały szczegół. Od szesnastego do osiemnastego roku życia, nie ma żadnej wzmianki o tym, gdzie się uczył. Podszyłam się pod prywatnego lekarza...

- Jestem prawnikiem, nie mów mi takich rzeczy. - Mruknęłam.

- I patrzę teraz na skan jego karty lekarskiej. Co pół roku chodził na podstawowe badania, ale jest dwuletnia luka. Dokładnie, kiedy zaczął szesnaście lat, a skończył osiemnaście.

Zaufaj MiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz