Rozdział 16

16.9K 978 39
                                        

Rozdział 16

- Wstyd, synu. Nie tak cię wychowałam.  

Uśmiechnęłam się pod nosem, obserwując, jak matka Matta daje mu reprymendę. Wyglądało to przekomicznie.

On, metr osiemdziesiąt-pięć wzrostu i mała kobietka, która najwyżej mierzyła metr sześćdziesiąt, nieźle dająca popalić człowiekowi, który zawsze wydawał się taki chłodny i obojętny na innych.

Teraz, patrzył na swoją matkę pobłażliwie, jednak widziałam, że jej zdanie jest dla niego ważne.

- Nie mam zamiaru znów z tobą o tym rozmawiać, mamo. - Stwierdził stanowczo, patrząc na nią z góry.

Energicznie machnęła ręką i przeniosła swój wzrok na mnie.

- Natalie, może ty mu przetłumaczysz do rozumu. - Zagryzłam wargę, próbując nie prychnąć. Z nim nawet negocjacje przypominały zgodę na wszystko, co on zaproponuje.

- Nie wciągaj w to Natalie. – Mruknął.

Wzruszyła ramionami naburmuszona. Spojrzawszy na mnie, uśmiechnęła się szeroko i czule.

Miałam przeczucie, że go nie posłucha.

Barbara Ward. Do tej pory znałam ją tylko z opowieści Claudii i Caroline. Według nich i gazet, które przeczytały, Barbara odziedziczyła wielką fortunę i będąc bystrą młodą dziewczyną, wykorzystała te pieniądze perfekcyjnie. Pod koniec lat osiemdziesiątych założyła ekskluzywną gazetę dla kobiet robiących sukces w dużych miastach i był to strzał w dziesiątkę. Od tamtej pory minęło wiele lat, ale nadal była na topie.

I okazało się, że była naprawdę świetną kobietą. Oczywiście, trochę wścibską, złośliwą i nieuznającą prywatności swoich dzieci, ale wydawała się także kochającą, przyjazną i radosną. I była tak podobna do Matta a zarazem inna.

Szare oczy były nieco jaśniejsze i spokojniejsze niż u jej syna. Mały nos, podłużna twarz i nieco zmarszczek, a siwe włosy pasowały jej idealnie.

- Całą rodziną wyjeżdżamy na Karaiby i nijak nie mogę go przekonać, aby jechał z nami. Na miłość boską, przecież nie zostawię mojego jedynego syna na pastwę losu, z odgrzewaną pizzą na kolacje wigilijną!

- Uwierz mi, na wigilie będę miął nieco bardziej wykwintniejszy smak.

- Nie wydaje mi się. To, co, pójdziesz do jakieś restauracji? - Wzdrygnęła się. - W wigilie? Kto tak robi?

- Ja. - Odpowiedział szybko.

Nagle, uśmiechnęła się słodko i spojrzała na mnie.

- A ty, jak spędzasz święta, Natalie?

Podniosłam brwi do góry.

- Eeeem...

- Bo mogłabyś pojechać na Karaiby z nami. Ach, cóż za wspaniały pomysł! - Zignorowała moje zaskoczenie i spojrzała na Matta dumnie. - Główka pracuje, synu. Och, byłoby wspaniale.- Nagle, jej oczy zaszły mgłą. Wyglądała, jakby odleciała do swoich myśli. - Będę musiała zarezerwować skutery. W takim okresie jest to niewyobrażalnie trudne. Ale ja potrafię wszystko załatwić. Nie to, co mój dzieci. Kochaniutka, zginęłyby beze mnie. Ach! I oczywiście jeszcze zamówię ten apartament dla was na ostatnim piętrze. Widok z niego jest przepiękny. Będzie...

- Nie. - Matthew niemal warknął.

Patrzyli na siebie przez chwile, obdarzając się spojrzeniami, które zazwyczaj wymienia miedzy sobą matka i dziecko. Spojrzenia, które nikt inny nie zrozumie oprócz nich samych.

Zaufaj MiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz