Epilog część I

16.7K 846 30
                                    

Epilog

Część I

2 lata później

Claudia wybałuszyła oczy i wstała gwałtownie. Taboret na którym siedziała rozkołysał się niespokojnie.

Obserwowałam ją spod byka. Zaczęła pokonywać całą szerokość pokoju w tą i we w tą.

- Miałam sen. Miałam! - Wykrzyknęła ze złością.

Uśmiechnęłam się cynicznie.

- Proroczy?

Odwróciła się, wraz z tym ruchem cały tył jej sukni zafalował i spiorunowała mnie wzrokiem.

- Żebyś wiedziała!

Roześmiałam się cicho.

- Claudia, to tylko stres. Uspokój się.

Machnęła ręką i wzięła się pod boki.

- Muszę sprawdzić co oznaczał. - Zaczęła się rozglądać wokół pokoju, który parę godzin temu stał się pobojowiskiem. Masa ciuchów, kosmetyki na każdym kroku, adidasy, które teraz zostały zmienione na szpilki. Westchnęłam, doskonale znając jej kolejne pytanie. - Gdzie jest mój sennik?!

- Jesteśmy w hotelu, Claudia. Zgadnij gdzie może być twój nieodłączny sennik.

Warknęła i wyjrzała przez okno. Słońce świeciło, niebo było bezchmurne, nie mogliśmy wymarzyć sobie lepszego dnia.

Odwróciła się nagle i spojrzała na mnie ze strachem w oczach.

- A co jeśli to zbyt wcześnie?

Uśmiechnęłam się łagodnie, choć miałam ochotę ją porządnie zjechać. Wedle tradycji, kiedy któraś z naszej trójki zaczęła mieć jakieś dziwne pomysły, to nie byłyśmy dla siebie zbyt miłe. Każda z nas ostro potrafiła przyprowadzić drugą do porządku.

Ale to był dzień Claudii. Dzień jej ślubu i chyba ją rozumiałam, bo szczerze mówiąc sama czułam, jak trzęsą mi się nogi, co świetnie ukrywałam pod długą suknią. A byłam przecież jedynie jedną z druhen.

Zmierzyłam ją od dołu do góry. Biała, jedwabna i zwiewna suknia świetnie pasowała do jej figury. Wyglądała tak, jakby była przeznaczona tylko dla niej. Z malutkimi diamencikami na mostku i koronką na ramionach sprawiała wrażenie, jakby wzięto ją prosto z bajki. Długie loki Claudii opadały gęstą kaskadą na plecy, a makijaż był zarazem delikatny, ale i widoczny.

Wstałam z wygodnego krzesła i podeszłam do niej. Claudia była jeszcze bez szpilek, więc wyglądało to tak, jakbym strofowała młodszą siostrę. I nawet tak się czułam.

Złapałam ją za oba ramiona.

-  Jakie wcześnie, Claudia?

Zacisnęła szczękę i wciągnęła nosem.

- Pospieszyłam się. To zbyt wcześnie. Ja...

Potrząsnęłam nią i pokręciłam głową.

- Mamy już dwadzieścia dziewięć lat. Jesteśmy starymi pannami, do jasnej ciasnej. Uwierz mi, to jest właściwy czas.

Mrugnęła oczyma.

- A co jeśli nam nie wyjdzie?

Westchnęłam przeciągle.

- Mogę teraz ci powiedzieć o tym, że nie poddasz się, że będziesz żyć wtedy dalej, ale prawda jest taka, że wam się uda. Nie ma innego wyjścia.

Zaufaj MiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz