Rozdział 25

15.5K 928 33
                                    

- Mamo, przygotuj więcej jedzenia.

Jak zwykle, zamiast szybkiej odpowiedzi, najpierw usłyszałam głośne chrupanie orzeszków.

Westchnęła głośno, a ja spojrzałam na słuchawkę z niechęcią.

Nie cierpiałam rozmawiać z nią przez telefon. Była wtedy taka... aspołeczna.

- Znowu będziesz się obżerać? Mam ci przypominać, że po dwudziestym ósmym roku życia oponka nie schodzi tak szybko, jak wcześniej?

Przewróciłam oczyma.

- Mamo, mam dwadzieścia siedem lat.

- Co? - Mruknęła odruchowo. Ta, witajcie w moim świecie, gdzie moja własna matka nie wie, kiedy się urodziłam. - Ach, no tak. Oczywiście, że tak. Tylko cię ostrzegam na przyszłość.

Oczywiście.

- Tak czy inaczej, zrób więcej jedzenia niż zazwyczaj.

- Zawsze zostaje. Boże, co za rodzina. Przecież ci mówię, że...

- Mamo, przyjeżdżam z gościem.

- Zabierasz Claudię? Czy Caroline? Trzeba było tak od razu, boże, te dziewczyny mają spust, ale...

- Z innym gościem.

Zapadła cisza. W tle słyszałam krzyki ciotek i głośne rozmowy o polityce wujków. Czyli mama i wszystkie ciotki były już u cioci Teresy. Miała wielki dom, dlatego też każdego roku cała rodzina, która liczyła kilkadziesiąt osób zbierała się na święta u niej.

- Wychodzisz za mąż?! - Zabrzmiało to bardziej, jak stwierdzenie niż pytanie. Westchnęłam głęboko, słysząc, jak rozmowy w tle ustają. - Ojciec, Natalie już nie będzie starą panną!

- Nigdy nią nie byłam!

- Czyli wychodzisz? Gdzie ślub? O boże, kiedy?

Zlitujcie się. Moja matka wydawała się taka zdesperowana, że bardziej była przejęta faktem, kiedy odbędzie się ślub, niż kto jest moim wybrankiem.

- Nie, mamo. Uspokój się i zacznij oddychać. Przyjeżdżam z gościem, więcej nie musisz wiedzieć.

Prychnęła głośno.

- A może przyjeżdżasz z Joem? Nie, przecież z tobą zerwał.

- Daj spok... Zaraz, wróć. A skąd to wiesz?

- Zuza jest mądra, ale trzy paczki cheetosów działa na nią tak, jak na ciebie. Wyśpiewała mi wszystko.

- Zabiję ją.

- Jesteś okropna! - Udała oburzenie. - Jestem twoją matką, możesz mi wszystko mówić. Nie możemy mieć przed sobą sekretów.

- Akurat.

- Udam, że tego nie słyszałam. Kto to?

- Nie. Dam ci podpowiedź. Ubierz się ładnie.

- Ja zawsze ubieram się ładnie.

Nie chciałam jej uświadamiać, ale...

- Twój różowy sweterek, który zawsze zakładasz na wigilie kupiłaś w latach siedemdziesiątych i nie jest on ostatnim hitem mody.

- Przynajmniej to była, kiedyś moda. Nie to co dziś. - Syknęła.

- Muszę kończyć, mamo. Wywalą mnie z pracy za te telefony.

- Nieprawda, po prostu nie chcesz rozmawiać z własną matką, a ja tutaj...

Przewróciłam oczyma.

Zaufaj MiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz