19. Sylwester

277 13 18
                                    

Mikołaj zmierzając do kuchni, prawie się wywrócił. Nocował wczoraj u Wardęgi, dlatego dzisiaj razem z nim świętował drugi dzień świąt. Mikołaj strasznie szybko wstał, i kiedy dotarł do kuchni zaczęło mu się kręcić w głowie, a ból głowy powrócił. Kiedy prawie upadł, zdążył złapać się blatu. Stał tak o niego oparty i trzymał się za głowę. Miał nadzieję że ból minie.
Nie musiał czekać na przyjście jego super bohatera.

-Słyszałem dziwne dźwięki- powiedział i wszedł do kuchni- CO SIĘ DZIEJE!?- Wardęga bardzo się zestresował.

Mikołaj stał z zamkniętymi oczami i spuszczoną głową przy blacie. Opierał się o niego jedną dłonią, ponieważ drugą nadal trzymał na głowie, a raczej przy czole. Wardęga niemal że od razu podszedł do Mikołaja i złapał jego jedną dłoń.

-Nic naprawdę, za chwilę mi przejdzie- powiedział i odwrócił głowę w stronę Wardęgi.- To słodkie że się martwisz.- uśmiechnął się

-Mikołaj to nie wygląda dobrze- Wardęga nie odwzajemnił uśmiechu. Wziął dłoń Mikołaja z czoła.

-Sylwek wszystko dobrze- powiedział i złapał dłoń Wardęgi. Złożył mu pocałunek na ustach i przytulił ukochanego- Poradzę sobie.

Po chwili ciszy Wardęga odsunął Mikołaja i gładząc go po policzku powiedział:

-Pojedziemy do lekarza

-Słucham!- Mikołaj odsunął się bardziej od Sylwestra- Powiedziałem że to nic poważnego.

-Po ostatniej sytuacji sądzę zupełnie inaczej- powiedział i i podszedł do Mikołaja- Nie denerwuj się na mnie.

-Czemu mam się nie denerwować?!- powiedział i jeszcze bardziej się odsunął.

-Mikołaj umówię cię- powiedział i złapał ramiona Mikołaja.- Poczujesz się napewno lepiej.

-Nie jesteś moją mamą!- powiedział i znów się odsunął- Poza tym potrafił bym się umówić do lekarza.

-Oj przepraszam- powiedział i udało mu się przechwycić Mikołaja. Przysunął go plecami do siebie aby przytulić go od tyłu. Mikołaj choć był zły na Wardęgę lekko się uśmiechnął- Wiesz że się troszczę.

-Oj wiem wiem-powiedział i lekko się uspokoił.

-Wiesz że chcę dla ciebie dobrze- powiedział i pocałował Mikołaja w szyje- I nie chce się kłócić.

-Heh- wzdychał Mikołaj.

Wardęga przedłużył pocałunki na szyi Mikołaja. Jednak kiedy opamiętał się, po popadnięciu w kolejny wir rozkoszy, zaprzestał pieszczotę, na co Mikołaj zareagował niezadowoleniem.

-Bawisz się mną?- powiedział i odwrócił się do Wardęgi z lekkim uśmiechem.

-Chciał bym kontynuować, ale znów może ci się pogorszyć- powiedział i wyszedł z kuchni, składając mu jeszcze szybki pocałunek na policzku.

Mikołaj po wyjściu Wardęgi lekko się zaśmiał, i wrócił do czynności którą miał wykonać, już jak tu przyszedł parę minut temu.

Kiedy obydwoje zjedli śniadanie, i po prostu siedzieli przy stole, Mikołaj przeglądał wiadomości, a Wardęga wpatrywał się w Konopskiego.

-Co?- spytał Mikołaj podnosząc wzrok znad telefonu.

-Co „co"?

-Czemu tak się wpatrujesz?- powiedział i schował telefon.

-Bo jesteś pięknym brunetem- powiedział Wardęga i uśmiechnął się do Mikołaja.

|Enemies to lovers| ~Konopskyy x Wardęga~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz