37. Nadgarstek

292 12 55
                                    

Mikołaj wypuścił dym z ust, razem z Wardęgą wypalając już drugiego papierosa. Podał go Wardędze i spojrzał w zaciemnione niebo. Wardęga westchnął, a z jego ust wyleciał dym.

-Nad czym tak myślisz?- spytał Sylwester i spojrzał na Mikołaja.

Mikołaj uśmiechnął się i przejął papierosa z rąk Wardęgi.

-Co ja mam zrobić?- powiedział i zaciągnął się tytoniem- Ona tego nie chce zrozumieć.

-Chodzi o ciotkę?- spytał dobrze znając odpowiedź.

-Jak ona ma zrozumieć, że nic mi z tobą nie grozi?- spytał i spojrzał na Wardęgę- I jak ma zrozumieć że jesteś wspaniałym chłopakiem...

-Wydaje mi się że ona po prostu nie chce tego zrozumieć- powiedział a Mikołaj zgasił już wypalonego papierosa o barierkę.- Albo raczej ona doskonale to rozumie, tylko nie chce tego dopuścić do swojej myśli.

-Tylko czy ona nie widzi że „chroniąc mnie" tak naprawdę mnie rani?- spytał Mikołaj i spojrzał na Wardęgę.

-Wiesz... twoja ciotka jest pojebana ale...- Wardęga lekko stuknął swoim małym palcem, mały palec Mikołaja- Najwidoczniej się o ciebie martwi.

Mikołaj spojrzał Wardędze w oczy, po czym spuścił wzrok na jego usta. Wardęga uśmiechnął się i złapał policzek Mikołaja. Mikołaj jedną dłonią złapał talie Wardęgi, a drugą jego ramię. Wardęga przybliżył się do Mikołaja, i złączyli swoje usta razem.

Jednak te rozkoszowanie się nad sobą nie mogło potrwać za długo, kiedy w tym samym budynku znajduje się ciotka.

Nagle drzwi się otworzyły, a za nimi stanęli rodzice Mikołaja, Marta, i ciotka.

-Więcej was kurwa matka nie miała?- pomyślał Sylwester i dalej trzymał policzek Mikołaja, jedynie oddalając swoje usta, od ust Mikołaja.

Mikołaj również dalej trzymał ramię i talię Wardęgi, prześwietlając ciotkę wzrokiem. Ciotka pospiesznie podeszła w ich stronę.

-Miki chodź, jedziemy do domu- powiedziała i złapała nadgarstek Mikołaja, odciągając go od Wardęgi.

-Słucham?!- Mikołaj wyrwał się z uścisku ciotki, i złapał się za bolący nadgarstek.

Wardęga automatycznie chciał zabrać od kobiety Mikołaja. Przecież jest tylko jego.

Złapał talie Mikołaja, i odsunął go od kobiety, stawiając go obok siebie. Mikołaj był lekko zdziwiony, jednak dał się odsunąć Wardędze, a potem złapał jego dłonie aby nie odsunął ich od jego tali.

-Mikuś chodź- powiedziała i chciała wyrwać Mikołaja z objęć Wardęgi.

Wardęga odsunął się do tyłu, aby odsunąć Mikołaja jeszcze bardziej od kobiety.

-Czemu go odsuwasz? Nie dasz mu podjąć samemu decyzji?- spytała i znów chciała złapać Mikołaja.

Mikołaj aby pokazać ciotce, że sam się też od niej odsuwa, to on teraz ruszył do tyłu. Ciotka odwróciła się w stronę rodziców Mikołaja którzy zaczęli kierować się w ich stronę.

-Przestań- powiedział Mikołaj- Już ci mówiłem

-Mikuś ja chcę pomóc- powiedziała i znów podeszła do chłopaków.

Mikołaj wyrwał się z objęci Wardęgi, i zasłonił się nim przed ciotką. Sylwester lekko zdezorientowany spojrzał na Mikołaja stojącego za nim.

-Nie pomagaj, bo nie pomożesz- powiedział i znów stanął obok Wardęgi- To on mi pomógł, i dalej pomoże- powiedział i spojrzał na Wardęgę.

-Mikuś- powiedziała lecz Mikołaj odrazu jej przerwał.

|Enemies to lovers| ~Konopskyy x Wardęga~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz