Mikołaj wysłał Czarkowi materiał do zmontowania, i osunął się na fotelu. Oparł głowę o swoją dłoń, i westchnął głęboko. Spojrzał na zegarek.
16:24
Jezu jak bardzo by chciał wypić teraz kubek kawy.
Pomyślał o jego drugiej miłości zaraz po druidzie (kawie), i uśmiechnął się mimowolnie. Z tego kofeinowego amoku, wyrwał go dźwięk dzwoniącego telefonu.
Sięgnął po niego niechętnie, i zobaczył na wyświetlaczu numer Marty.-Słuchaj musisz mi pomóc- usłyszał zaraz po tym jak przyłożył telefon do ucha.
-Ciebie też miło słyszeć- powiedział aby lekko dogryźć dziewczynie.
-Pomóż- powiedziała ponownie.- Muszę ci coś podrzucić.
-Co dokładnie?-spytał spodziewając się, że dziewczyna przywiezie mu tu bombę.
-Po prostu mi pomóż- powtórzyła- Proszę!
-Nie zgodzę się dopóki nie dowiem się o co chodzi- postawił się dziewczynie.
Pomiędzy nimi zapanowała cisza. Mikołaj czekał na odpowiedź dziewczyny. Po kolejnej chwili czekania, zaczął stukać palcami o blat biurka przy którym siedział.
-Więc?- spytał dalej czekając na odpowiedź.
Dziewczyna rozłączyła się. Mikołaj zmarszczył brwi i spojrzał na ekran telefonu. Odłożył telefon i wyszedł z pokoju. W trakcie kiedy zmierzał w stronę kuchni, jego kotka otarła mu się o nogę. Chłopak uśmiechnął się i spojrzał w dół. Zatrzymał się i kucnął aby podnieść zwierzaka.
Przytulił kotkę, i razem z nią ruszył w stronę kuchni. Odłożył ją na blat, i zaczął głaskać Channel. Kotka położyła się na plecy. Chłopak z uśmiechem na ustach głaskał kotkę po brzuchu. Nagle usłyszał dzwonek do drzwi.
Z niechęcią zostawił kotkę na stole, a kiedy zaprzestał przyjemności, Channel zeskoczyła z blatu, i obrażona odeszła. Mikołaj otworzył drzwi, i zobaczył za nimi stojącą Martę.
-Co ty tu robisz?- spytał Mikołaj i prześwietlił dziewczynę od góry do dołu.
Wzrok chłopaka zatrzymał się na prawym biodrze dziewczyny. Obok niego dziewczyna trzymała nosidełko, a w drugiej dłoni trzymała torbę.
-Pomóż- powiedziała i weszła do domu, bez zaproszenia.
Mikołaj gwałtownie się odwrócił, i zobaczył dziewczynę odkładającą torbę przy kanapie. Położyła nosidełko na kanapę, i odchyliła lekko jego daszek, aby wyciągnąć z niego malucha.
-Co w moim domu robi jakieś obce dziecko?- powiedział Mikołaj i podszedł do dziewczyny.
-Trzymaj- powiedziała i wsadziła w ręce Mikołaja małą dziewczynkę.- Musisz się nią dzisiaj zająć.
-NIC NIE MUSZĘ- Powiedział i lekko spanikowany trzymaniem małego dziecka na rękach, próbował je ułożyć tak, by nic mu się nie stało.
-MUSISZ- Powiedziała- Mam dzisiaj ważny wykład, a do tego kolokwium- powiedziała i klęknęła przed Mikołajem- BŁAGAM CIĘ!
Mikołaj stał zszokowany. Patrzył z podniesioną brwią na dziewczynę, i cofnął się jednie krok do tyłu.
Nigdy nie zajmował się sam dzieckiem, a zwłaszcza takim małym. Nie planował narazie zakładania rodziny, zwłaszcza że jego wybrankiem jest brodacz żyjący na codzień w swoim magicznym lesie.
Spojrzał na dzieciaka, który właśnie smacznie spal na jego rękach.
-Dobra- odpowiedział na co dziewczyna się rozchmurzyła- Ale mamy warunek.
CZYTASZ
|Enemies to lovers| ~Konopskyy x Wardęga~
RomansaJa nie wiem czemu to akurat TUTAJ powstało no ale dobra. Zapraszam po prostu do czytania No bo raczej zdajecie sobie sprawę o czym jest ta książka(fanfik) Muszę jeszcze powiedzieć że wszystko zawarte tutaj to fikcja literacka, i wszytsko jest dla ża...