46. Niania?

241 16 97
                                    

Mikołaj wysłał Czarkowi materiał do zmontowania, i osunął się na fotelu. Oparł głowę o swoją dłoń, i westchnął głęboko. Spojrzał na zegarek.

16:24

Jezu jak bardzo by chciał wypić teraz kubek kawy.

Pomyślał o jego drugiej miłości zaraz po druidzie (kawie), i uśmiechnął się mimowolnie. Z tego kofeinowego amoku, wyrwał go dźwięk dzwoniącego telefonu.
Sięgnął po niego niechętnie, i zobaczył na wyświetlaczu numer Marty.

-Słuchaj musisz mi pomóc- usłyszał zaraz po tym jak przyłożył telefon do ucha.

-Ciebie też miło słyszeć- powiedział aby lekko dogryźć dziewczynie.

-Pomóż- powiedziała ponownie.- Muszę ci coś podrzucić.

-Co dokładnie?-spytał spodziewając się, że dziewczyna przywiezie mu tu bombę.

-Po prostu mi pomóż- powtórzyła- Proszę!

-Nie zgodzę się dopóki nie dowiem się o co chodzi- postawił się dziewczynie.

Pomiędzy nimi zapanowała cisza. Mikołaj czekał na odpowiedź dziewczyny. Po kolejnej chwili czekania, zaczął stukać palcami o blat biurka przy którym siedział.

-Więc?- spytał dalej czekając na odpowiedź.

Dziewczyna rozłączyła się. Mikołaj zmarszczył brwi i spojrzał na ekran telefonu. Odłożył telefon i wyszedł z pokoju. W trakcie kiedy zmierzał w stronę kuchni, jego kotka otarła mu się o nogę. Chłopak uśmiechnął się i spojrzał w dół. Zatrzymał się i kucnął aby podnieść zwierzaka.

Przytulił kotkę, i razem z nią ruszył w stronę kuchni. Odłożył ją na blat, i zaczął głaskać Channel. Kotka położyła się na plecy. Chłopak z uśmiechem na ustach głaskał kotkę po brzuchu. Nagle usłyszał dzwonek do drzwi.

Z niechęcią zostawił kotkę na stole, a kiedy zaprzestał przyjemności, Channel zeskoczyła z blatu, i obrażona odeszła. Mikołaj otworzył drzwi, i zobaczył za nimi stojącą Martę.

-Co ty tu robisz?- spytał Mikołaj i prześwietlił dziewczynę od góry do dołu.

Wzrok chłopaka zatrzymał się na prawym biodrze dziewczyny. Obok niego dziewczyna trzymała nosidełko, a w drugiej dłoni trzymała torbę.

-Pomóż- powiedziała i weszła do domu, bez zaproszenia.

Mikołaj gwałtownie się odwrócił, i zobaczył dziewczynę odkładającą torbę przy kanapie. Położyła nosidełko na kanapę, i odchyliła lekko jego daszek, aby wyciągnąć z niego malucha.

-Co w moim domu robi jakieś obce dziecko?- powiedział Mikołaj i podszedł do dziewczyny.

-Trzymaj- powiedziała i wsadziła w ręce Mikołaja małą dziewczynkę.- Musisz się nią dzisiaj zająć.

-NIC NIE MUSZĘ- Powiedział i lekko spanikowany trzymaniem małego dziecka na rękach, próbował je ułożyć tak, by nic mu się nie stało.

-MUSISZ- Powiedziała- Mam dzisiaj ważny wykład, a do tego kolokwium- powiedziała i klęknęła przed Mikołajem- BŁAGAM CIĘ!

Mikołaj stał zszokowany. Patrzył z podniesioną brwią na dziewczynę, i cofnął się jednie krok do tyłu.

Nigdy nie zajmował się sam dzieckiem, a zwłaszcza takim małym. Nie planował narazie zakładania rodziny, zwłaszcza że jego wybrankiem jest brodacz żyjący na codzień w swoim magicznym lesie.

Spojrzał na dzieciaka, który właśnie smacznie spal na jego rękach.

-Dobra- odpowiedział na co dziewczyna się rozchmurzyła- Ale mamy warunek.

|Enemies to lovers| ~Konopskyy x Wardęga~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz