17. Głowa

320 14 25
                                    

-Gotowy?- spytał Wardęga i obiął Mikołaja od tyłu, wpatrując się w jego odbicie w lustrze.

-No pewnie- powiedział Mikołaj odwracając głowę w stronę Wardęgi. Złożyli sobie krótki pocałunek i ruszyli w drogę.

Na miejscu nie zobaczyli żadnych fanów, co bardzo ucieszyło Mikołaja. Oboje wyszli z auta, i już po chwili znaleźli się w środku. Całość wyglądała bardziej jak rodzinny obiad niż event, patrząc też na to, że odbywało się to w domu Tomka, więc osób nie było tak dużo. Mikołaj po ostatnich wydarzeniach, po zobaczeniu tego wszystkiego, był w siódmym niebie.

Wszystko mijało spokojnie, jakieś pogadanki, dyskusje, śmiechy hihy i inne takie. Jednak jeden moment Mikołaj zapamięta na długi czas. Nie było to coś spektakularnego, jednak Mikołajowi przez to, serce roztopiło się ze słodkości.

W pewnym momencie, kiedy Tomek opowiadał jakiś „Mega zabawny" żart, Mikołaj który był wpatrzony w swój talerz, kiedy chciał wziąć kęs jedzenia, poczuł dotyk na swoim udzie. Spojrzał dyskretnie w dół, i zobaczył dłoń Wardęgi, spoczywającą na jego nodze.
Uśmiechnął się na ten gest i wrócił do jedzenia.

Jednak po tym już nie było tak kolorowo, „wigilia" zaczęła przeobrażać się w domówkę. Przyszło więcej osób, a po domu zaczęły walać się butelki z alkoholem. Mikołaj z wyraźnym niezadowoleniem na twarzy siedział właśnie w fotelu i oglądał coś na telefonie. Wardęga trzydzieści minut temu odłączył się od Mikołaja, i zaczął gadać z kimś w kuchni. Mikołaj zobaczył że dzwoni do niego mama.

-Hej- powiedział kiedy odebrał telefon

-Hej, trochę głośno tam u ciebie- powiedziała mama.

Normalnie Mikołaj wyszedł by z pokoju, jednak na ilość osób znajdujących się w pokoju, nie było tu aż tak głośno, jak na przykład w pokoju obok.

-Przepraszam, co się stało?- spytał Mikołaj.

-Mam nadzieję że pamiętasz o tym że w tym roku organizujesz wigilię.

O kurwa- pomyślał Mikołaj zdecydowanie za długo utrzymując ciszę.

-Halo?- spytała zmartwiona mama

-Jasne że pamiętam, jak mógł bym zapomnieć- no to wigilia w tym roku będzie niezapomniana. Nagle zaczęło robić się strasznie głośno po przełączeniu muzyki w głośnikach.- Mamo muszę kończyć, zadzwonię do ciebie jutro- powiedział Mikołaj i tym razem to on pospiesznie się rozłączył, bez pożegnania.

Po rozłączeniu się, Mikołajowi jeszcze bardziej zepsuł nie humor, więc przyjście Wardęgi  było jak zesłanie z nieba.

-Hej!- powiedział i obiął go ramieniem- Wszystko okej?

Mikołaj lekko zdziwiony, trochę się przesunął aby Wardęga mógł również się zmieścić na fotelu, jednak nie udało mu się to.

-Byłem tu pierwszy, sory nie zmieścisz się- powiedział Mikołaj i uśmiechnął się do Wardęgi, który siedział teraz po jego lewej stronę na oparciu.

Wardęga przeczekał chwilę, kiedy nagle wykonał zwinny i szybki ruch, przemieszczający ich tak, aby Wardęga mógł usiąść na fotelu, a Mikołaj mógł wylądować tylko i wyłącznie na jego nogach. Wardęga rozsiadł się na fotelu, a Mikołaj wylądował po jego prawej stronie, kładąc nogi prawie w całości, na nogach swojego ukochanego.

-Boże to strasznie żenujące- powiedział i uśmiechając się schował twarz w dłoniach.

-Oj przestań- powiedział i jedną dłonią obiął Mikołaja, a drugą złapał jego dłonie i zabrał je mu z twarzy.- Przecież jesteśmy parą.

|Enemies to lovers| ~Konopskyy x Wardęga~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz