- Jak to przyjechała?!- Marta nagle wytrzeźwiała- JAK TO CIOTKA!
-Nie wiem! Ale wiem że zatrzymywała się u moich rodziców- Mikołaj ze wzrokiem pełnym współczucia spojrzał na kuzynkę która właśnie zobaczyła stojącą w drzwiach do sali straszą kobietę.- Może przyjechała z nimi?
Kiedy ciotka zobaczyła dziewczynę w ślubnej sukni, szeroko się uśmiechnęła i podeszła do Marty.
-Kochana Martunia!- powiedziała i pocałowała Martę w policzek.
-Hej ciociu- powiedziała i sztucznie się uśmiechnęła.
-Jak ja się cieszę że ty wzięłaś ślub kościelny!- powiedziała na co Marta jeszcze bardziej zbladła- Chociaż z ciebie coś wyrosło- powiedziała dalej uśmiechnięta.
Mikołajowi super słuchało się tych wszystkich słów, ze świadomością że Marta tak naprawdę jest niewierząca, a ślub wzięła cywilny.
-Ciociu em... może chcesz się zobaczyć z Leo?- spytała a ciotka złapała dziewczynę pod rękę.
-Zaraz... Leo?- spytała i zatrzymała się.- Jaki Leo?
Mikołaj lekko się odsunął, bo ciotka nawet nie zwracała na niego uwagi. Kiedy zrobił cztery kroki do tyłu, poczuł jak na kogoś wpada. Odwrócił się i zobaczył Sylwestra.
-Co ona tu robi?- spytał Sylwester i objął Mikołaja od boku w tali.
-Nie wiem ale jest strasznie do tyłu, co do informacji o partnerze Marty- powiedział i obydwoje przyglądali się sytuacji.
Marta stała przez chwilę w ciszy i patrzyła na ciocię z góry.
-No... mój mąż...Leo- powiedziała.
-Co to za imię?- spytała ciotka i otworzyła torebkę- Poza tym co ty taka wymalowana- ciotka wyciągnęła z torebki wilgotną chusteczkę i prawie przetarła twarz Marty
-Nie!- odsunęła rękę cioci i westchnęła głęboko- Ciociu nie przesadzaj.
Mikołaj prychnął lekko, przez co wzrok cioci skierował się na Mikołaja. Nagle zebrało jej się na mówienie.
-Boże Mikołaj jak ty schudłeś!- powiedziała i podeszła do nich.
Marta spojrzała na Mikołaja ze wzrokiem współczucia, i skierowała się w stronę rodziców Mikołaja.
- Ty coś jadłeś ostatnio?- spytała i obejrzała Mikołaja.
-Tak ciociu, jadłem- powiedział i złapał nadgarstki cioci aby się uspokoiła.
-Jaki ty blady!- powiedziała i złapała policzki Mikołaja- Ty go wogule karmisz tam u ciebie?
-Tak karmie- powiedział Wardęga z poważnym wyrazem twarzy- Jak widać żyje, więc nie głoduje.- Wardęga odwrócił się razem z Mikołajem, i odeszli.
Mikołaj zauważył jak zabolało to Wardęgę, więc przezornie spytał.
-Wszystko dobrze?
-Tak- powiedział jednak dalej się nie uśmiechnął.
Mikołaj idąc po prawej stronie, złapał lewy policzek Wardęgi i pocałował go w policzek. Wardęga odwrócił głowę do Mikołaja i się uśmiechnął. Oboje złożyli swoje pocałunek i znów weszli na główne miejsce imprezy.
Obydwoje usiedli na swoich miejscach. Wardęga otworzył wino stojące obok, i nalał je sobie do kieliszka.
-Mam prowadzić auto?- spytał Mikołaj.
-Jak byś mógł- powiedział Wardęga i wziął łyk alkoholu.
Te pogawędkę jednak przerwała Marta, razem z rodzicami Mikołaja, i z ciotką. Rodzice Mikołaja, razem z ciotką usiedli na przeciwko chłopaków. Marta stała nad nimi, aż po chwili powiedziała.
CZYTASZ
|Enemies to lovers| ~Konopskyy x Wardęga~
RomansaJa nie wiem czemu to akurat TUTAJ powstało no ale dobra. Zapraszam po prostu do czytania No bo raczej zdajecie sobie sprawę o czym jest ta książka(fanfik) Muszę jeszcze powiedzieć że wszystko zawarte tutaj to fikcja literacka, i wszytsko jest dla ża...