58. Pociąg

187 15 49
                                    

-Coś czuję że tą jej obietnice szlak jasny trafi- powiedział Mikołaj kończąc sprzątać kuchnię przed wyjazdem z domu.

-Spokojnie- próbował uspokoić go Sylwek- Mam nadzieję że tęskniłeś za mną co?- dopowiedział z lekko zachrypniętym głosem.

-Dlaczego miał bym nie tęsknić?- spytał retorycznie Mikołaj, o oczym obydwoje się zaśmiali.

Oczywiście że tęsknił. Wiadomo że nie można w związku przebywać ze sobą cały czas. Przez takie ciągłe przebywanie razem można szybko znudzić lub zmęczyć się związkiem.

Po to są prace. Oczywiście pracę służą do zarabiania pieniędzy, ale kiedy obydwoje wychodzą do pracy rano, a wracają po południu, zdążą się za sobą stęsknić, a do tego mają dużo histori sobie nawzajem do opowiedzenia.

No wiadomo że w przypadku Mikołaja i Wardęgi trochę ciężko o opowieści z pracy, ale rozumiecie przekaz.

Lepiej czasami poprzebywać oddzielnie, niż przez cały czas być z tą osobą 24/7.

-Przyjechać po ciebie na pociąg?- spytał Konopski i odłożył ścierkę którą przecierał blat na bok spoglądając na ekran telefonu który leżał na blacie.

-Możesz, chociaż miałem wracać z Wojtkiem- odpowiedział Wardęga na co Mikołaj teatralnie otworzył usta z przejęcia.

-Czyli wolisz wracać z Wojtkiem niż ze mną?!- spytał z nutką żartu w głosie, co starszy mężczyzna od razu załapał.

-Tego nie powiedziałem- odpowiedział- Powiedziałem że miałem z nim wracać, ale możliwość wrócenia z tobą brzmi cudownie.

Po tych słowach Mikołaj mimowolnie się uśmiechnął, i już zaczął rozmyślać nad tym jak będzie wyglądać ich spotkanie po takim czasie.

-A na kiedy masz przewidziany powrót?- spytał i usiadł na kanapie stojącej obok kuchni.

-Za godzinę- odpowiedział Sylwester na co młodszy gwałtownie się podniósł.

-CZEMU NIE MÓWIŁEŚ WCZEŚNIEJ?!- krzyknął i pobiegł do przedpokoju aby jak najszybciej ubrać swoje buty.

-Spokojnie, przecież jest jeszcze dużo czasu- odpowiedział na nerwowy ton Mikołaja.

-A może chciałem coś przygotować?- zaśmiał się brunet i skończył zakładanie butów.  Złapał za kluczyki do auta i wyszedł z domu.

-A co ty takiego chcesz przygotowywać?- spytał Sylwek a Mikołaj usłyszał przelotny płacz dziecka, który chwilę potem ucichł, albo to raczej mama trzymająca dziecko wyszła z przedziału.

-No chyba nie myślałeś że po powrocie odwiozę cię do ciebie- odpowiedział Mikołaj na co obydwoje się zaśmiali- Darmowy przejazd jest w tedy, gdy miejscem docelowym jest mój dom.

-Dopłacę żeby położyć się nareszcie w moim łóżku- odpowiedział Wardęga na co Konop zmarszczył brwi.

-Kasa nie czynna, a terminal nie działa, sory jesteś na mnie skazany, poza tym z chęcią ogarnę ci jakąś poduszkę i koc, i będziesz mógł się położyć u mnie- powiedział brunet.

Wardęga tylko przytaknął, i przez chwilę zaczęła trwać cisza. Mikołaj zrozumiał że chłopak jest po prostu śpiący, i najprawdopodobniej nie ma siły teraz gadać.

-Zasypiasz?- spytał i wyjechał z podjazdu do swojego domu.

-Trochę- odpowiedział Sylwek, po czym ziewnął- bierze mnie jakieś przeziębienie.

W oczach Mikołaja po usłyszeniu słowa „przeziębienie" od razu pojawiły się gwiazdki. Nie dosłownie oczywiście, ale świadomość że Sylwek jest chory, bardzo go rozweseliła.

|Enemies to lovers| ~Konopskyy x Wardęga~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz