20.Herbata

286 15 66
                                    

~07.01.2024~

Mikołaj pokasłując jeszcze trochę po przebytej ostatnio chorobie, zbierał się właśnie do zadzwonienia do lekarza. Musiał się umówić na badania co do tych bólów głowy. Wardęga miał rację, Mikołaj musi zacząć brać to na poważnie.

Skubany umie przekonać

Zaczynał się powoli denerwować sam na siebie. Trochę martwił go fakt, że Wardęga potrafi go tak szybko do wszystkiego przekonać.

Mieszał w kubku myśląc o Wardędze. Tak naprawdę to robi to ostatnio przez cały pieprzony czas. Skończył mieszać w kubku z kawą zawierającą podwójną dawkę kofeiny. W końcu zejdzie z jej nadmiaru. Jednak kiedy miał wziąć łyka, usłyszał pukanie do drzwi.

Zdziwił się. Wardęga nigdy nie pukał. Odstawił kubek i podszedł powoli do drzwi. Otworzył drzwi, i po chwili żałował że nie spojrzał, kto za nimi stoi.

-Mój Mikuś!- powiedziała kobieta i obieła o głowę wyższego Mikołaja.-Jak ja cię dawno nie widziałam!- powiedziała i wprosiła się do domu.

Mikołaj nawet po wejściu kobiety, przez chwilę wpatrywał się w pustą przestrzeń przed nim. Odwrócił się i zobaczył kobietę stojącą na środku salonu, z dłońmi na biodrach.

-Taki dorosły już!- powiedziała i rzuciła torby na podłogę- Taki piękny dom potrafiłeś zorganizować- powiedziała z wyrazem dumy na twarzy.

Mikołaj uśmiechnął się tylko sztucznie, i natychmiastowo wyciągnął telefon.

-Oprowadzisz mnie prawda Mikuś?- spytała i podeszła do chłopaka.

-Tak jasne ale... poczekaj muszę zadzwonić- pokazał na komórkę którą trzymał w ręku- To ważne...biznes i tak dalej

-Rozumiem- powiedziała i z uśmiechem ruszyła w stronę łazienki rozglądając się dookoła.

Mikołaj zawitał do kuchni, i po oparciu się o blat, szybko wybrał numer do mamy. Z niecierpliwością na odpowiedź stukał palcami o blat. Kiedy usłyszał głos swojej mamy w słuchawce mówiący „Halo?" zaczął mówić:

-Mamo o co chodzi?- spytał tonem jak by chciał krzyknąć, jednak powstrzymał się aby kobieta za ścianą go nie usłyszała.

-Czyli jednak przyjechała?- spytała mama z żałością w głosie.

-Tak!- znów chciał krzyknąć, ale nie mógł, więc wyszeptał to zaciskając na koniec zęby- od kiedy ciocia jest w Polsce!

-Heh...- Mama Mikołaja była widocznie tak samo zażenowana tą całą sytuacją jak on- Nie sądziłam że tak szybko do ciebie przyjedzie. Miałam ci powiedzieć naprawdę, ale dosłownie dwie godziny temu była u nas.

-I jakim cudem wylądowała u mnie!?- powiedział i spojrzał na torby leżące na środku salonu- I dlaczego przywiozła trzy wielkie torby?!

-Uwierz mi chciałam ją zatrzymać- powiedziała z telefonu- Miała zostać u nas. Jednak jak wspomniałam o tobie...Heh... dośpiewaj sobie resztę.

Mikołaj złapał się za nos i wypuścił powietrze. Spojrzał na telefon.

-Przepraszam mamo ale- Mikołaj jeszcze raz wypuścił powietrze- Sylwek dzwoni- powiedział i spojrzał przez okno.

|Enemies to lovers| ~Konopskyy x Wardęga~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz