27. Blondynka i chłopiec

281 15 31
                                    

-MIKI?!- Mikołaj dobrze znał ten głos.

Możecie sobie wyobrazić jak bardzo komicznie musieli wyglądać, chcąc jak najszybciej się od siebie oddalić, ale jednak w tym wszystkim Mikołaj był ranny i nie mógł robić gwałtownych ruchów.

Mikołaj próbował jak najszybciej odsunąć od siebie Wardęgę, jednak Sylwek przy tym wszystkim pomagał Mikołajowi aby nic mu się nie stało.

-Ciocia em- Mikołaj usadowił się już na łóżku i spojrzał na kobietę stojącą obok jego mamy.

-Miki co to miało być!?- ciocia była oburzona.

Wardęga spojrzał na mamę Mikołaja, która właśnie próbowała uspokoić swoją siostrę.

-Ciociu ja ci chciałem powiedzieć ale- Nie dokończył kiedy nagle kobieta mu przerwała.

-Zdradzasz dziewczynę?!

Wardęga zmarszcz brwi i spojrzał na Mikołaja. Mikołaj wyglądał tak samo jak Wardęga. Również zmarszczył brwi.

-Mikuś ty nie jesteś taki!- powiedziała i odłożyła torebkę na bok- To jego wina?!- spytała i pokazała na Wardęgę.

To dziwnie zabrzmi, ale Wardęga czekał na to jak zareaguje Mikołaj. Czekał czy znów da cioci wygonić Wardęgę z sali, czy tym razem postawi się jej.

-Siostra poroszę cię- powiedziała mama Mikołaja i złapała siostrę za ramię.

-Znów się tobą bawi?! Znów cię wykorzystuję?!- Wardęga specjalnie nie reagował na krzyczącą przed nim kobietę, aby Mikołaj mógł się wykazać.

-Ciociu przestań!- powiedział i usiadł.

-Mikołaj połóż się- zareagował Wardęga.

-Nic mnie narazie nie boli- powiedział Mikołaj i po spojrzeniu na Sylwka, spojrzał na ciocię- Ciociu przestań tak mówić.

-Miki z tym trzeba coś zrobić!- powiedziała i podeszła do Mikołaja.

-Narazie jedyna osoba która wywołuje tutaj zament to ty!- krzyknął Mikołaj i lekko się odsunął- Nigdy ci nie powiedziałem że Wardęga mnie skrzywdził! I przestań rzucać fałszywe oskarżenia bo KOCHAM tego faceta, i nie życzę sobie abyś tak mówiła!

-...Jak to kochasz?- spytała ciocia lekko się oddalając.- Czyli to jednak...nie był żart?

-Nie!- powiedział i złapał dłoń Wardęgi- Kocham go i jesteśmy parą!

-No jeszcze głośniej krzycz że tak na prawdę jesteśmy tylko parą a nie małżeństwem- pomyślał Wardęga.

-Mikuś...- ciocia zakryła usta dłonią.

Nagle do sali weszła pielęgniarka.

-Przepraszam proszę o ciszę, nie jesteście tutaj sami- powiedziała i położyła obok Mikołaja kubek z kawą.- Proszę się uspokoić, a pan się w tym momencie kładzie- powiedziała i przytwierdziła Mikołaja do poduszki- Może pan wstać kiedy chce pan iść do łazienki, ale też nie za często aby panu się nie pogorszyło.

Cholera marzył o tym napoju od czasu kiedy do jego domu zawitała ciotka...
W trakcie kiedy mama wyprowadzała jego ciotkę z sali, ten dalej trzymał Wardęgę za rękę, i sięgnął po kubek. Wziął łyk jednak z trudnością go połknął. Skrzywił się i odłożył zrezygnowany kubek.

-Nie dobra?- spytał lekko uśmiechnięty Wardęga.

-Bez mleka i cukru- powiedział i spojrzał zrezygnowany na Wardęgę.

-Pójść ci kupić lepszą kawę?- spytał i zaczął głaskać jego dłoń kciukiem.

-Zabił bym teraz za dobrą kawę- powiedział Mikołaj.

|Enemies to lovers| ~Konopskyy x Wardęga~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz