Mikołaj otworzył oczy, ponieważ usłyszał swój budzik dzwoniący z salonu. Spojrzał w lewo i zobaczył tam leżącego na nim Wardęgę. Nie chciał go budzić. Jednak wiedział że jak sam go nie obudzi, to zaraz się obudzi przez dzwoniący budzik.
Lekko podniósł dłoń Wardęgi i wyślizgnął się z jego uścisku. Mikołaj usiadł na brzegu łóżka, aż nagle usłyszał mruczenie Sylwestra. Odwrócił głowę, i zobaczył Sylwestra leżącego już po drogiej stronie łóżka. Teraz już na spokojnie wstał z materaca i wyszedł z pokoju. Skierował się w stronę kanapy na której brzmiał dzwonek. Wyłączył go i już miał wracać do Wardęgi, kiedy nagle za nim znów odezwał się dźwięk telefonu. Spojrzał na wyświetlacz i zobaczył numer cioci. Odebrał i już po chwili w słuchawce rozległ się krzyk.
-MIKOŁAJ!- Mikołaj zacisnął oczy i zakrył ucho przy którym nie trzymał telefonu.
-Tak mam na imię ciociu- powiedział Mikołaj i otworzył oczy.
-GDZIE JESTEŚ?!- było słychać że ciocia serio się martwi.
-U Wardęgi- powiedział bez zastanowienia.
-Co!?- ciocia lekko przyciszyła głos, jednak dalej krzyczała- Myślałam że jak już to jesteś u swojej dziewczyny!
Ta jasne...
-Ciociu ja...- Mikołaj spróbował coś powiedzieć jednak ciocia mu przerwała.
-ŻARTY SOBIE ZE MNIE ROBISZ!? Mogłeś chociaż napisać że nie wracasz do domu!
-Wiem wiem, przepraszam- Teraz zrobiło mu się trochę głupio.
-Heh no dobra... coś chciałeś mi powiedzieć, o co chodzi?- spytała już spokojna.
-Em- Mikołaj postanowił powiedzieć cioci prawdę- Wiesz bo... ja byłem u Wardęgi bo- Nagle poczuł czyjeś dłonie na jego tali. Po chwili te dłonie oplotły się wokół Mikołaja, a na szyi zaczął czuć przyjemny, ciepły oddech.
-Bo?- spytała ciocia po dłuższym czekaniu na dokończenie zdania.
-Bo...- Mikołaj znów przestał mówić kiedy poczuł miłe muskanie ust Wardęgi na jego szyi.
-Mikołaj wszystko dobrze?- spytała ciocia.
-T—Tak- wymamrotał Mikołaj zaciskając dłoń z rozkoszy- Musze kończyć!-powiedział i szybko się rozłączył.
Rzucił telefon na kanapę i odwrócił się do Wardęgi. Spojrzał na niego zirytowanym spojrzeniem, na co Sylwester odpowiedział uśmiechem. Złapał policzki Mikołaja, za to Konopki złapał za kołnierz koszulki Wardęgi.
-Specjalnie to zrobiłeś- Powiedział Mikołaj na co Wardęga się zaśmiał.
-Może- powiedział i pocałował Mikołaja w czoło.
-Chciałem porozmawiać z ciocią- powiedział Mikołaj
-Oj przestań- powiedział Wardęga.
-Heh...Chyba nigdy jej nie powiem już prawdy- powiedział Mikołaj i przyłożył swoje czoło do czoła Wardęgi.
-Spokojnie, niedługo wyjedzie i nie będziesz się już tym martwił.
-Owszem będę!- powiedział Mikołaj i ruszył do kuchni- Będą mnie ciągle męczyć wyrzuty, i myśl o tym że ciocia żyję w bańce moich kłamstw...- Mikołaj oparł się o blat i złapał za głowę- Boże zabiło by mnie to.
Wardęga wszedł do kuchni i podszedł do Mikołaja. Stanął przed nim i złapał jego dłonie. Pocałował je i przybliżył sie do niego jeszcze bardziej.
-Za bardzo się przejmujesz- powiedział Wardęga.
-Wardęga ale zrozum że nie chce okłamywać starszej kobiety!- powiedział Mikołaj i odsunął Wardęgę.- To jest jednak moja rodzina i powinna znać prawdę! Po co ja w ogóle ją okłamałem?!

CZYTASZ
|Enemies to lovers| ~Konopskyy x Wardęga~
RomanceJa nie wiem czemu to akurat TUTAJ powstało no ale dobra. Zapraszam po prostu do czytania No bo raczej zdajecie sobie sprawę o czym jest ta książka(fanfik) Muszę jeszcze powiedzieć że wszystko zawarte tutaj to fikcja literacka, i wszytsko jest dla ża...