21. Las

280 13 75
                                    

-Czekaj ciociu- powiedział i zabrał opakowania z blatu.- Jak to będąc tu?

- No zostaje na miesiąc!- powiedziała a uśmiech od razu pojawił się na jej twarzy- Czy to nie wspaniałe! Teraz będziemy mogli codziennie rozmawiać, i w końcu poświęcisz swojej cioci trochę czasu.

-O kurwa- Pomyślał Sylwester i podrapał się po karku.

-Ciociu em... czemu nie zadzwoniłaś ani nic?- Uwierz ciociu, Mikołaj wymyślił by super wymówkę.

-Odebrał byś?- spojrzała na niego z pytającym spojrzeniem.

-Nie- pomyślał Mikołaj- Jeśli nic bym nie robił ważnego, to pewnie tak

-Mhm- powiedziała i znów zaczęła wyciągać jedzenie z torby.

Mikołaj stał bez ruchu, i zastanawiał się...czemu tak chujowo widzi. Te rozmyślenia przerwała ciocia.

-Gdzie masz okulary?- spytała i rzuciła mu w ręce opakowanie winogron.

-Japierdole- pomyślał Wardęga i pospiesznie spojrzał na okulary leżące na blacie. Jakim kurwa cudem ten kret zapomniał o jedynej rzeczy dzięki której dobrze widzi?

-Em- Mikołaj zmieszany sięgnął po nie, i momentalnie powróciły do niego wspomnienia z poprzedniej akcji.

-Dziecko jesteś dorosły, ogarnij się trochę- powiedziała ciotka i odwróciła głowę do Mikołaja.

-Ta jasne- powiedział odwracając się w stronę okna, co później okazało się wielkim błędem.

Mikołaj po chwili poczuł dotyk palców na szyi. Odwrócił się i zobaczył zaniepokojoną ciocię.

-Mikołaj co to jest?- spytała i zaczęła kręcić głową.

Mikołaj sam nie wiedział o co jej chodzi. Spojrzał na Wardęgę i zobaczył jego przestraszone spojrzenie. Przypominając sobie to, co działo się przed chwilą, zamarł.

-Kurwa druidzie zajebie cię- pomyślał i zakrył kawałek szyi jedną dłonią.

-Kochanie czemu?- spytała i odsunęła się?

-Ciociu ale

-Och już przestań tak jej lizać dupe- pomyślał Sylwester.

Mikołaj chyba za długo wpatrywał się w Wardęgę, ponieważ kiedy ciocia spostrzegła to, momentalnie odwróciła głowę. 

-To twoja sprawka?!- spytała i pokazała palcem na Sylwestra

Sylwester podniósł ręce w geście pokazania pokoju.
Jednak ciocia nie wyglądała na pocieszoną.

-Ja nic nie wiem!- powiedział a jego ręce opadły na blat.

-Mikuś kochanie- to zdrobnienie brzmiało teraz z jej ust strasznie.

-Ciociu jestem dorosły- powiedział i złapał jej nadgarstki, jednak ta szybko się wyswobodziła i zaczęła gładzić policzek Mikołaja.

-Miki czy on cię do czegoś zmusił?- spytała całkiem na poważnie

-Słucham?!- powiedział Wardęga i wstał z stołka.

Mikołaj nic już nie odpowiedział. Chciał żeby to wszytsko się jak najszybciej skończyło. Niech ta kobieta już stąd wyjedzie.

-Wynoś się!- powiedziała kobieta popychając Sylwestra do drzwi.

Wardęga spojrzał na Mikołaja w oczekiwaniu na odpowiedź, jednak ten wpatrywał się w podłogę. Kobieta krzyczała coś, jednak Wardęga nie słyszał. Kiedy Mikołaj podniósł na niego wzrok, Sylwester sam zaczął wychodzić.

|Enemies to lovers| ~Konopskyy x Wardęga~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz