18. Wigilia

227 9 71
                                    

Mikołaj po przebudzeniu się, czuł że Wardęga głaszcze go po głowie. Obydwoje po zjedzeniu pizzy po prostu zasnęli. Mikołaj leżąc na klatce piersiowej Wardęgi, podniósł się lekko, na co sam Wardęga zareagował tak samo. Teraz tak naprawdę siedzieli. Wardęga oparty o oparcie, a Mikołaj oparty Wardęgę.

-Jeszcze raz bardzo dziękuję- powiedział i złapał Wardęgę za rękę.

-Nie ma sprawy, przecież bym cię nie zostawił.- powiedział i zaczął głaskać dłoń Mikołaja jednym palcem- Powiedz przynajmniej że już lepiej się czujesz.

-O wiele lepiej- powiedział Mikołaj.

-Ciesze się- odpowiedział Wardęga i pochyli głowę w stronę Mikołaja.

-No gdyby nie ty- Mikołaj zaczął się śmiać, i poczuł że Wardęga zaczyna wstawać.

-Już mi tak nie dosładzaj- powiedział i po wstaniu również zaczął się śmiać.- Dosłodzić to mogę kawę po którą właśnie idę, chcesz też?- spytał łapiąc się framugi drzwi.

-Jasne- powiedział i również wstał- Ale idę z tobą.

Kiedy obydwoje już stali w kuchni, Mikołaj zaczął rozmowę.

-Chciałeś mi ostatnio coś powiedzieć- zaczął- Dowiem się w końcu o co chodzi?- Mikołaj oparł się o blat od tyłu.

-Em- Wardęga przestał mieszać w kubku z kawą.- Nie ważne, masz dużo rzeczy na głowie, nie chce ci dodatkowo dokładać- powiedział i podał Mikołajowi kubek, po czym zaczął słodzić swoją kawę.

Mikołaj po wzięciu łyka, odłożył kubek, i podszedł do Wardęgi. Przytulił go od tyłu i pocałował lekko w szyję.

-Wiesz że możesz mi powiedzieć- Mikołaj chciał teraz zaopiekować się trochę Wardęgą, a raczej wynagrodzić wszystko co Sylwester zrobił dla niego wczoraj.- Nie jestem dzieckiem, potrafię wszystko ogarnąć.

-To naprawdę nic ważnego, napewno niedługo ci powiem- powiedział Wardęga i odwrócił głowę w stronę Mikołaja.

Mikołaj złożył Wardędze parę pocałunków, podobnych do takich które składali sobie u Mikołaja, spotykając się w miejscu nagrywania. Po każdym pocałunku, za zamkniętymi oczami, po lekkim odsunięciu swoich ust od siebie, uśmiechali się i kontynuowali pocałunki. Wardęga odwrócił głowę zaprzestając pieszczoty, jednak nie długo po tym, Mikołaj złapał policzek Sylwestra, i znów odwrócił jego głowę, składając mu dłuższy pocałunek.

***

Sama wigilia chłopakom minęła bardzo przyjemnie. Mikołaj nie miał ostatnio ataków bólu głowy. Wardęga mógł spędzić święta spokojnie, nie martwiąc się o zdrowie Mikołaja. A Konopski cieszył się, z faktu że na Wigilii nie zobaczył niskiej brunetki. No właśnie...

-Hej mamo- powiedział Mikołaj po ponownym zawitaniu w jego domu rodzinnym. Przytulił mamę i obydwoje z uśmiechami na twarzy ruszyli do salonu.

Był pierwszy dzień świąt, który razem z Wardęgą spędzali u swoich rodzin. Jednak uśmiech z twarzy zniknął mu, kiedy zobaczył gości siedzących w salonie.

Na fotelach i kanapie zobaczył ich sąsiadów. Mikołaj miał ochotę sobie właśnie strzeliści w kolano, po wykrakaniu tej sytuacji. Stanął w framudze łuku prowadzącego do salonu, i patrzył na gości. Był gotowy zobaczyć swoich dziadków i tak dalej, ale nie sąsiadów. Kto zaprasza sąsiadów na święta?! Zwłaszcza po tym wszystkim!

-Siadaj kochanie- powiedziała mama Mikołaja siadając obok brunetki, która właśnie z uśmiechem patrzyła na Mikołaja.

Powoli usiadł na fotelu oddalonym od dziewczyny i po chwili ciszy zapytał.

|Enemies to lovers| ~Konopskyy x Wardęga~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz