-Heh- Westchnął Wardęga i zaczął mówić- Twoja ciotka zaczęła mnie wyganiać z domu pod pretekstem... że cię wykorzystałem.
Mikołaj już zrozumiał. Zakrył buzię dłonią, i zorientował się jakim debilem się okazał. Boże to dlatego Wardęga był taki zły!?
-O mój Boże!- powiedział Mikołaj i przysunął się lekko do Wardęgi- Ja cię bardzo przepraszam... ja nie chciałem żeby to tak zabrzmiało!
-Ale zabrzmiało- powiedział Wardęga i wstał okrążając kanapę. Oparł się o oparcie i znów zaczął mówić- Dlatego muszę spytać ciebie wprost.
Mikołaj już się bał.
-Czy ty mnie kochasz?- Spytał Wardęga i spojrzał na Konopa.
-Wardęga...- powiedział i ostrożnie złapał dłoń Sylwestra leżącą na oparciu- Oczywiście że tak. Bardzo cię przepraszam! Nie wiem co mi się wtedy stało!
-A czułeś się kiedykolwiek przeze mnie wykorzystany?- powiedział jednak dalej nie odwzajemnił uścisku Mikołaja.
-Wardęga nigdy się tak nie czułem! Jak mógł bym skoro to ja inicjowałem niektóre pocałunki albo inne rzeczy?- spytał ściskając dłoń Sylwestra.
-Mogłeś wtedy powiedzieć ciotce- powiedział i spojrzał na Mikołaja.
-Wiem ale...- Mikołaj czuł się okropnie- No zjebałem sprawę- powiedział i spuścił wzrok.
Nagle poczuł palce Wardęgi, które nieśmiało odwzajemniły uścisk dłoni. Mikołaj podniósł głowę, i zobaczył uśmiechniętego Wardęgę.
-Co?- spytał Konopski
-Właśnie to chciałem usłyszeć- powiedział i zaśmiał się łapiąc drugą dłonią, dłoń Mikołaja.
Mikołaj zaśmiał się razem z Wardęgą. Sylwester puścił dłoń Mikołaja i usiadł z powrotem obok niego. Mikołaj wziął łyk wina.
-A co z...nami?- spytał Konopski.
-Jak to co?- spytał Wardęga.
Wardęga się nie odezwał. Mikołaj ewidentnie musi od nowa nauczyć się jego mowy ciała. Kiedy Mikołaj odłożył kieliszek, poczuł na nodze dotyk Wardęgi.
Cholera tego właśnie potrzebował
Spojrzał na Wardęgę i uśmiechnął się.
-Co mam rozumieć przez tą odpowiedź?- spytał Mikołaj i razem z Wardęgą, przysuwali się do siebie, chociaż wcale tego nie czuli,a obydwoje chcieli.
-A co chcesz przez to zrozumieć?- odpowiedział z uśmiechem Wardęga.
Mikołaj zaśmiał się, i odpowiedział dopiero wtedy, kiedy od pocałunku dzieliły ich milimetry.
-Chcę abyś znów chciał mnie pocałować— powiedział i spojrzał na usta Wardęgi.
-Coś jeszcze?- spytał zaciskając rękę na jego udzie.
-Tak- powiedział Mikołaj i złapał za początek kaptura bluzy Wardęgi- Chciał bym przez to rozumieć, że dalej chcesz być moim chłopakiem.
-Przypomnij mi to pierwsze- powiedział ewidentnie aby przedłużyć napięcie.
Teraz kiedy twarze już nie mogły się zbliżyć, to zbliżały się ciała. Wardęga czuł jak ugina mu się łokieć, który przed chwilą był lekko wyprostowany, a dłoń spoczywała na udzie Mikołaja.
-Abyś znów chciał mnie pocałować- kiedy chciał już przybliżyć się na ten ostani centymetr aby dotknąć znów jego ust, Wardęga złapał Konopskiego za talię, i posadził okrakiem na jego nogach.
CZYTASZ
|Enemies to lovers| ~Konopskyy x Wardęga~
RomansaJa nie wiem czemu to akurat TUTAJ powstało no ale dobra. Zapraszam po prostu do czytania No bo raczej zdajecie sobie sprawę o czym jest ta książka(fanfik) Muszę jeszcze powiedzieć że wszystko zawarte tutaj to fikcja literacka, i wszytsko jest dla ża...