31.

661 49 15
                                    

✦Althea✦

Thor wpatrywał się we mnie jak w pluton egzekucyjny. Wyraźnie ważył słowa, które zaraz miały opuścić jego usta. 

- Wykrztuś to wreszcie - powiedziałam zniecierpliwiona - Przecież nic ci nie zrobię. 

- No nie wiem. Loki za pewne dźgnął by mnie sztyletem - mruknął Thor. Posłałam mu pobłażliwe spojrzenie. 

- Nie wygłupiaj się - rzuciłam. Byłam okropnie zestresowana tą sytuacją, a jego reakcja i trzymanie mnie w napięciu tylko pogarszały sprawę. 

- Odyn postawił mi ultimatum. Muszę ci się dzisiaj oświadczyć, albo on nie zaryzykuję wojny i odda cię w ręce Brufuu - oznajmił na jednym wdechu Thor. Spojrzałam na niego niedowierzając. On żartuję prawda? Musi żartować. Zaczęłam się śmiać. 

- Masz mnie. Nie wiedziałam, że jesteś tak dobrym aktorem. Przez chwilę naprawdę ci uwierzyłam - odparłam - A tak na serio, to o co tu chodzi? - zapytałam. Thor popatrzył na mnie zdruzgotany. 

- Ja nie żartuję Altheo... - prawię szepnął. Z zaskoczenia zrobiłam krok do tyłu, jakby ktoś mnie właśnie spoliczkował. Przecież to nie ma sensu! Zalała mnie fala goryczy.

- To niedorzeczne. Dlaczego Odyn chcę, żebym za ciebie wyszła? - próbowałam zrozumieć co się dzieję - Dlaczego Loki nie może mi się dzisiaj oświadczyć? 

- Ponieważ to ja przejmę tron. Odyn uważa, że inaczej nie może być pewny naszego sojuszu - wyjaśnił Thor. Wyglądał jak zbity pies. 

- To śmieszne! Co z tego, że ty przejmiesz tron? Loki to nadal twój brat, jeżeli zginiesz to on przejmie koronę! - zauważyłam. Nie mogłam uwierzyć, że to się dzieję naprawdę. 

- Odyn nie ufa już Lokiemu jak kiedyś - odpowiedział Thor. Spojrzałam na niego. Jestem pewna, że w moich oczach widział łzy. Zrobił krok w moją stronę - Będzie dobrze. Jakoś to rozegramy. Będziemy narzeczonymi tylko z tytułu. Nadal będziesz mogła być z Lokim - próbował uspokoić mnie Thor, ale oboje wiedzieliśmy, że to kłamstwo. 

Na tej sali jest za wiele ważnych osób, aby te oświadczyny można było zignorować. Na każdym możliwym balu, czy naradzie musiałabym udawać jego szczęśliwą narzeczoną. Musielibyśmy udawać parę za każdym razem kiedy wyszlibyśmy poza pałac. W końcu musielibyśmy za siebie wyjść i musiałabym urodzić następców tronu, a Loki... Właśnie Loki... Czy to dlatego Sigyn była taka szczęśliwa? Czyżby Odyn odnowił ich narzeczeństwo? Czy do końca swojego nieśmiertelnego życia musiałabym patrzeć jak moja bratnia dusza, chodzi za rękę z kimś innym? Czy Loki musiałby znosić jak jego brat chodzi ze mną u swojego boku, nawet jeżeli to wszystko byłby sztuczne? Nie chce takiego życia. 

Podjęłam swoją decyzję. Nawet jeżeli oznacza stryczek... 

Loki

- A więc słucham. O co tutaj chodzi? - praktycznie warknąłem.

- Najpierw muszę się przebrać, ta głupia dziwka zrujnowała moją sukienkę! - stwierdziła Sigyn, co było błędem. W ułamku sekundy przyszpiliłem ją do ściany, boleśnie ściskając jej nadgarstki.

- Coś ty powiedziała? - wysyczałem przez zaciśnięte zęby. Dziewczyna wyraźnie zbladła, nie spodziewając się takiej reakcji. 

- Prze...Przepraszam - wykrztusiła przerażona. Postanowiłem ją wypuścić. Nie mam teraz na to czasu, ani cierpliwości. Muszę się dowiedzieć co zaplanował Odyn. 

- Czekam na wyjaśnienia - rzuciłem ostro, robiąc krok w tył. Sigyn nerwowym ruchem poprawiła swoją przemoczoną sukienkę i spojrzała na mnie przestraszona. 

Słodki Sekret || Loki LaufeysonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz