33.

633 47 4
                                    

✦Althea✦

Opuściłam ścianę ognia, ale mój wzrok nie opuścił twarzy Lokiego. Jeszcze przez chociaż pięć minut poudaję, że wszystko jest w porządku. Na sali rozbrzmiały westchnienia zaskoczenia, ale nie przejmowałam się tym. Jeszcze nie...

Loki wyczarował pierścionek. Nie mam pojęcia jak to zrobił, ale wyglądał prawie identycznie do tego o jakim zawsze marzyłam. 

- Altheo - zaczął, a ja wzruszałam się mimo tego, że przed chwilą już zgodziłam się za niego wyjść - Czy uczynisz mnie najszczęśliwszym mężczyzną w Asgardzie i wyjdziesz za mnie? - zapytał. Przez cały ten czas, ani na sekundę nie przerwaliśmy kontaktu wzrokowego. 

- Tak - odpowiedziałam po prostu, ale to wystarczyło by Loki błyskawicznie podniósł się z klęczek i okręcił mnie wokół własnej osi. 

Byłam tak zaabsorbowana tą piękną chwilą i własnymi uczuciami, że dopiero kiedy Loki z powrotem postawił mnie na ziemi, doszły do mnie wiwaty na sali. Zaskoczona rozejrzałam się dookoła. Frigga z Thorem stali na przodzie i bili nam brawo, a z nimi wszyscy zebrani. Po straży nie było ani śladu. Odyn przyglądał nam się z tyłu pomieszczenia bez wyrazu. Co się stało? Gdzie armia uzbrojonych asgardczyków, gotowa oddać mnie w ręce wroga? Czy już umarłam? A może zemdlałam i to tylko piękny sen? Zanim zdążyłam to ustalić podeszła do mnie Frigga i uścisnęła  mocno. 

- Witaj w rodzinie słonko! - powiedziała uradowana. Najwidoczniej widziała wymalowaną na mojej twarzy konsternację, bo uśmiechnęła się do mnie ciepło - Wytłumaczyłam swojemu mężowi parę spraw i wszystko odkręciłam skarbie, nie martw się - szepnęła mi do ucha. 

- Dziękuję - odparłam samym ruchem warg. Frigga tylko do mnie mrugnęła i podeszła przytulić swojego młodszego syna. Podszedł do mnie Thor. Orkiestra znowu zaczęła grać, a ludzie tańczyć. 

- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że udało się to odkręcić i nie muszę za ciebie wychodzić - ogłosił Thor. Spojrzałam na niego z podniesioną brwią - Znaczy, to nie była by katastrofa gdybyś miała być moją żoną, w końcu jesteś niezwykle piękna, mądra i troskliwa, ale się nie kochamy. Znaczy, kocham cię, ale jako przyjaciółkę. Znaczy, bardzo doceniam naszą przyjaźń. Znaczy ty masz Lokiego, ja Jane... - zaczął się plątać Thor i nie wytrzymałam, parsknęłam śmiechem. 

- Też się cieszę, że nie muszę za ciebie wychodzić Thorze - zaśmiałam się, na co Thor praktycznie westchnął z ulgą i również się roześmiał. 

- Jeszcze nigdy nie widziałem go tak szczęśliwego - stwierdził Thor, wskazując głową na brata. Obejrzałam się przez ramię, żeby przyjrzeć się jak uśmiechnięty Loki rozmawia z matką. Nie mogłam powstrzymać własnego uśmiechu, który wpełzł na moje usta. 

- Mało w życiu widziałeś - zażartowałam, zaraz jednak spoważniałam - Musisz z nim poważnie porozmawiać. Jeszcze jakieś pięć minut temu planował jak cię zamordować. 

- Nie dziwi mnie to. Powinienem mu wcześniej powiedzieć o planach ojca - odparł Thor. 

- Pragnę ci przypomnieć, że wcale o nich nie wspomniałeś - dołączył się do naszej konwersacji Loki. Stanął obok mnie i położył dłoń u dołu moich pleców, przyciągając mnie do siebie - Dowiedziałem się po fakcie. Od Sigyn - dodał zirytowany. 

- A propos, gdzie ona się podziała? - zapytałam, nagle zauważając jej brak na sali. Wtedy jak na zawołanie drzwi wejściowe się otworzyły i stanął w nich nikt inny jak Sigyn. Najwyraźniej zależało jej na wielkim wejściu. Miała na sobie nową sukienkę, ta była w barwach Lokiego. Co dziwne zamiast mnie to zirytować, bardzo mnie to rozbawiło. Zaczęła się przeciskać przez tłum w naszą stronę. 

Słodki Sekret || Loki LaufeysonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz