35.

549 46 7
                                    

✦Althea✦

Rano obudziłam się bardzo wcześnie zostawiając Lokiego samego w łóżku. Zeszłam do kuchni, aby zjeść śniadanie. Od rana miałam jakieś złe przeczucie, ale zrzuciłam to na stres. Nie mogłam się doczekać przyjazdu Avengers. Kiedy wracałam do naszego pokoju, usłyszałam znajome głosy. 

- Wyobrażałem sobie Asgard całkowicie inaczej - ogłosił Tony. Wyłoniłam się zza zakrętu z szerokim uśmiechem. Natasha i Wanda pisnęły jak nastolatki widząc swojego idola, i podbiegły się do mnie przytulić. Odwzajemniłam uścisk. 

- Nawet nie wiecie jak za wami tęskniłam - oznajmiłam, kiedy w końcu się od siebie oderwałyśmy. 

- Wydaję mi się, że mamy sobie dużo do opowiedzenia - stwierdziła Natasha, na co jej przytaknęłam. Całą grupą udaliśmy się pogadać. 

Loki

Kiedy się obudziłem, nie było koło mnie Althei. Spojrzałem na zegarek. Za chwilę dziewiąta. Postanowiłem się ogarnąć i zjeść śniadanie. Kiedy stanąłem przed drzwiami do jadalni, już wiedziałem gdzie podziała się moja ukochana. Zza drzwi dobiegały śmiechy i irytujące głosy tej bandy cyrkowców. Chyba nigdy nie zrozumiem dlaczego Althea, aż tak ich polubiła. Wziąłem głęboki oddech i przygotowałem się na głupie komentarze. Obiecałem Althei, że będę miły i nikogo nie zadźgam. Na razie mam zamiar dotrzymać słowa. 

Wszedłem do środka. Oczy wszystkich zebranych zwróciły się na mnie. 

- Bracie! - krzyknął Thor na powitanie - Właśnie o tobie rozmawialiśmy! - dodał. Spojrzałem pytająco na Althe. Ta tylko wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się niewinnie. 

- Cudownie - odparłem sarkastycznie. Nie umknęło mojej uwadze, że ten bezczelny żołnierzyk siedział koło MOJEJ narzeczonej.  Powiedziałem służbie, aby przyniosła mi śniadanie i podszedłem do stołu - Chyba siedzisz na moim miejscu - zwróciłem się do żołnierzyka. Ten spojrzał na mnie z głupim uśmieszkiem podnosząc brew. 

- Nie zdawałem sobie sprawy z tego, że są przypisane - odrzekł protekcjonalnie. Całą siłę woli włożyłem w to, aby nie wybić mu zębów. 

- Bo nie są - wtrącił Stark - Jelonek po prostu jest zazdrosny - dodał. Obróciłem się, żeby posłać mu mordercze spojrzenie. Już otwierałem usta, żeby coś odpowiedzieć, ale wyprzedziła mnie Althea. 

- Na litość boską, nie mam na to dzisiaj siły! - oznajmiła Althea wstając z krzesła - Siadaj - rozkazała ciągnąc mnie za rękę. Kiedy opadłem na jej krzesło, usiadła mi na kolanach - Jak nie przestaniecie na siebie warczeć, to przysięgam, że zamknę was razem w jednej celi i wypuszczę dopiero jak będziecie najlepszymi przyjaciółmi! - zagroziła. Żołnierzyk podniósł ręce w geście poddania. 

- Przecież ja nic nie zrobiłem! - oburzył się. 

- Nawet mnie nie denerwuj - odpowiedziała Althea, po czym płynnie zmieniła temat. Chcąc zachować swoją głowę ,postanowiłem nie komentować jakiego sformułowania wcześniej użyła. Wszyscy przy stole znowu zaczęli rozmawiać o niczym konkretnym. Służąca przyniosła moje śniadanie, które zjadłem z Altheą na kolanach. Ta z kolei wyjadła wszystkie maliny z mojego talerza. Objąłem ją mocniej ramieniem w talii. Za niedługo będę mógł ją nazywać swoją żoną. Uczucie, które wypełniło moją pierś było nadzwyczaj przyjemne.

Wtedy do jadalni weszła moja matka. 

- Altheo, dziecko! Co ty tu jeszcze robisz?! Musimy zacząć cię przygotowywać! - oznajmiła Frigga. Althea roześmiała się i wskazała gestem, aby Wanda i Natasha się z nią udały. Wyszły zostawiając mnie samego z tą bandą idiotów.  

Słodki Sekret || Loki LaufeysonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz