Rozdział 45

185 5 2
                                    

*trzy miesiące później*

Pov Marek
Tydzień temu na świat przyszedł mój syn, Staś. Ja i Natalia jesteśmy bardzo szczęśliwi. Od wczoraj patrole mam z Emilką. Każdego dnia kiedy wstanę i widzę moją żonę z dzieckiem na rękach od razu na mojej twarzy pojawia się uśmiech. Nie mogłem wymarzyć sobie lepszego widoku. Na komendzie każdy mi gratuluje. Ale podczas partoli boję się, że mogę już nie wrócić do domu. Jestem pewien, że każdy tak ma kiedy urodzi mu się dziecko. Obudził mnie płacz Stasia. Podniosłem się z łóżka i poszedłem do jego pokoiku. Wziąłem go na ręce i usiadłem na łóżku, które znajdowało się obok. Kiedy się uspokoił wstałem i razem udaliśmy się do kuchni. Nastawiłem sobie wodę na kawę i zacząłem chodzić z moim synkiem po pomieszczeniu. Jakiś czas później w kuchni pojawiła się Natalia.

- Cześć kochanie.- powiedziała witając się ze mną krótkim buziakiem.

- Cześć. Jak się spało?- zapytałem kiedy moja żona brała na ręce Stasia.

- Bardzo dobrze. Dawno się obudził?- usłyszałem po chwili pytanie.

- Jakieś pół godziny temu.- odpowiedziałem spoglądając na zegarek, który wskazywał godzinę szóstą trzydzieści.

- Dobra. Ty się szykuj powoli, bo nie zdążysz do pracy.- powiedziała zmierzając w stronę pokoju naszego syna.

- Spokojnie. Mam jeszcze pół godziny żeby wyjść z domu. Na komendę mam dziesięć minut drogi.- powiedziałem biorąc w rękę kubek z kawą.

Kiedy moja żona zniknęła za rogiem, ja udałem się do naszej sypialni i wyciągnęłam z szafy ubrania. Założyłem niebieskie dżinsy i czarną bluzę z kapturem. Przełożyłem przez ramię torbę i schowałem do niej portfel oraz telefon. Dokończyłem picie kawy i zabrałem się za robienie śniadania. Zrobiłem Natalii jajecznicę i kanapki z masłem i dżemem na deser, a sobie tosty z serem i szynką. Kiedy zjadłem pożegnałem się z synkiem.

- Jak będę wracał to do ciebie zadzwonię.- powiedziałem zakładając buty i kurtkę.

- W porządku.

- Pa.- powiedziałem i dałem żonie buziaka na pożegnanie.

Wyszedłem na zewnątrz i porządnie zamknąłem za sobą drzwi. Wsiadłem w samochód i odpaliłem silnik. Kiedy dostałem na komendę przywitałem się z kolegą, który siedział na recepcji i zastępował Emilkę, z którą teraz patroluje ulice Wrocławia. Po tym co zrobił Krzysiek jest w straszniej rozsypce. Szkoda mi jej, bo to dobra kobieta. Też ma dzieci, więc wiem jak trudno jest godzić pracę z domem jednocześnie. Przebrałem się w mundur i szybko udałem do Jacka.

- Cześć. Jest może Emilka?- zapytałem wchodząc do jego biura.

- Cześć. Dzwoniła i powiedział, że się trochę spóźni, bo musi odwieźć Gaję do szkoły. Zaraz powinna być.- odpowiedział i wrócił wzrokiem do akt.

- A co u ciebie, Ali i Olafa?- zapytałem opierając się o ścianę.

- Dobrze. Olaf rośnie jak na drożdżach. Jak zaczął nam chodzić to nie możemy go upilnować. Wszędzie go pełno. Ostatnio zaczął też mówić.- powiedział, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech.

- A co u was?- zapytał podnosząc wzrok znad papierów.

- Dobrze. W życiu nie byłem tak szczęśliwy jak teraz.- odpowiedziałem patrząc w sufit.

- Cześć. Sorry za spóźnienie.- przywitała się z nami po chwili zdyszana Emilka.

- Cześć. Nie masz za co przepraszać.- powiedziałem machając ręką.

- Skoro już tu jesteście to mam dla was pierwsze zgłoszenie.- powiedział dając mi do ręki karteczkę z adresem.

- Dobra. Jedziemy.- powiedziałem i wraz z koleżanką udaliśmy się po kamizelki, radia i chwilę później byliśmy już przed komendą.

Ruszyliśmy spod komendy i zacząłem się kierować na ulicę, na której mieliśmy zgłoszenie. Okazało się, że jest ono do kłótni między sąsiadami. Obyło się bez mandatu. Po powrocie na komendę udałem się do policyjnego bufetu po pączki dla mojej partnerki. Wracając zahaczyłem jeszcze o naszą policyjną kuchnię i zrobiłem koleżance kawę. Kiedy wróciłem postawiłem kubek i talerzyk na jej biurku.

- Marek, ty naprawdę oszalałeś.- powiedziała patrząc na mnie jakby pierwszy raz w życiu widziała mnie na oczy.

- Natalia zrobiła by tak samo.- odpowiedziałem szybko i usiadłem na krześle.

- To prawda. Miałam zapytać. Co tam u was słychać?

- Szczerze to dużo rzeczy się ostatnio działo. Dzisiaj na przykład. Stasiek zaczął tak płakać, że musiałem go uspokajać przez pół godziny. To taki mój mały budzik.- mówiąc to cały czas miałem na twarzy uśmiech.

- Słodko. A do kogo jest podobny?

- Szczerze to sam nie wiem. Sama zobacz.- powiedziałem pokazując koleżance zdjęcie mojego synka.

- To ja ci powiem. Mieszanka was obojga.- powiedziała i wybuchneliśmy śmiechem.

Niecałe dziesięć minut później dostaliśmy kolejne zgłoszenie. Było do awantury małżeńskiej. Tu też obyło się bez mandatu. Zakłócali spokój innych mieszkańców bloku, ale obiecali nam, że to już ostatni raz. Zobaczmy czy dotrzymają obietnicy. Do końca dnia patrolowaliśmy nasze kochane miasto. Po pracy zadzwoniłem do Natalii tak jak jej obiecałem. Zjedliśmy razem koalicję, położyłem Stasia spać i resztę wieczora mogliśmy spędzić we dwójkę. Kocham ją i jestem w stanie zrobić wszystko by byli bezpieczni.
______________________________________________

Witajcie w kolejnym rozdziale 👋
Wstawiam go z małym opóźnieniem 🤭
Mam nadzieję, że się wam spodobał
Dajcie znać co sądzicie.

Do następnego 👋

Policjantki i Policjanci ~ Tylko ty || Natalia i Marek Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz