🥀~Rozdział 1~🥀

129 12 0
                                    

🥀~Propozycja~🥀

Perspektywa Fenrira

  Uważają się często, że powinna być jakaś hierarchia w domu. Kobiety, jak nie którzy uwazja idealnie nadaje się na panie domu, czy do gotowania i sprzątania, a mężczyźni powinni zaraz pieniądze. Nigdy chyba tego nie zrozumiem. Kobiety na szczęście mają takie same prawe, jak mężczyźni. Nie powinno ich się źle traktować tylko dlatego, że nie które są słabiej zbudowane. Na ranczu to widać. Tutaj nie ma podziału, każda para rąk może być przydatna. Mężczyźni pomagają przy roślinach, a kobiety przy budowaniu płotów. Ważne jest uprawnienie, a nie pokazywać swojej tylko siły...

Kochałem to miejsce ,w którym się wychowałem. Po śmierci rodziców, nie wyobrażałem sobie tego,że ktoś może ro sprzedać. Ja sam mieszałem w mieście i dorobiłem się tam czegoś, jednak moje serce było właśnie tutaj. Małe ranczo, które stało się moim dzieciństwem. Postanowiłem zadbać o to, tak jak mój ojciec i dziadek. Miasto, a wies trochę się od siebie różni, jednak. W większych miastach można bardziej poczuć się anonimowym i nie patrzeć na to co powiedzą o tobie inny. Natomiast na wsi, nie oszukujmy się. Gdzie się nie wyjdzie tam widać znajome twarze i niestety obowiązują pewne zasady. Nie można pofarbiwac włosów na różowo i chodzić, jak emo, bo starsze panie zaczną zzwonic po księdza. Tak były tutaj takie przypadki.

Każdy miał swój cel, ale łączyło nas jedno. Zamiłowanie do koni oraz chodowla bydła, czy małych plantacji. Każdy z nas miał swoich czempionów i zawsze pod koniec wakacji, gdzie przyjeżdżało wielu turystów organizowaliśmy wyścigi. Powiem wiatru na skórze przy jeździe na koniu, nie da rządek samochód. Wtedy zwierzę i człowiek zaczynają się zlewać w jedno, do jazdy potrzeba jest współpraca.  O tym mógłbym gadać godzinami, jednak musiałem przestać marzyć, bo już zaczynałem dojeżdżać do miasta. Moim celem było kupienie trochę sądzone malin, bo te co miałem już się nie nadawały do niczego. Taki przynajmniej był plan. Gdy tylko wyszedłem do sklepu zobaczyłem kobietę i mężczyznę, którzy opierali się o mój samochód. Zmarszczyłem brwi, po czym ruszyłem w ich kierunku.

— O co chodzi? — zapytałem, a wtedy oni zaczęli się uśmiechać. Znałem dobrze tą minę. Wszyscy tego używali, jak czegoś chcieli.

— Wiemy, że Pan mieszka na ranczo i niekiedy potrzebuje pomocy w drobnych sprawach — zaczął mężczyzna, a ja wywróciłem oczami. — Mamy dla Pana pewna propozycję, która na pewno się Panu spodoba — wyznała kobieta, a ja zmierzyłem ją wzrokiem.

Nie chciałem gadać więcej z tymi ludźmi, nienawidziłem takich osób. Po ich ubraniach było widać, że ro jacyś biznesmeni, jeśli chcieli,żebym sprzedał im moje ranczo, to byli w błędzie.

— Zapłacimy za to pięćset tysięcy — kiedy podali mi kwotę, otworzyłem szeroko oczy. Musiał być w czymś haczyk. — Musi Pan tylko przyjąć do siebie nasza córkę, ona będzie pomagać we wszystkim. Proszę jej nie oszczędzać, sprzyda jej się dobra lekcją życia.

W tym momencie nie wiedziałem,  co powinienem odpowiedzieć. Jednak najlepsze było to,że nie miałem pojęcia, jakie z tego wyjdą konsekwencje...

****************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie I dawanie gwiazdeczek. Wiele to dla mnie znaczy ❤️

"𝐓𝐰𝐨𝐣𝐚 𝐝𝐞𝐜𝐲𝐳𝐣𝐚"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz