🥀~Rozdział 29~🥀

61 7 0
                                    

🥀~Ranek~🥀

Perspektywa Aurelii

  Czasami trzeba mieć chwilę słabości, żeby powrócić następnego dnia z nową siłą. Nawet jeśli jest na ciężko i sądzimy, że nie damy rady z niczym. Każdy z nas przechodzi przez coś w życiu. Niekiedy jest to łatwe, innym razem ciężkie. Jednak czasami warto sięgnąć dna, żeby się od niego odbić. Trzeba się po prostu wyciszyć i znaleźć sposób, żeby przekierować negatywne myśli w inną stronę...

Cieszyłam się, że poznałam Fenrira. Nie spodziewałam się tego, że mężczyzna zostanie z własnej woli ze mną. Trochę było mi głupio, jednak gdy poczułam na sobie jego silne ramiona i jego ciepły oddech, czułam się, jakbym znalazła swoje miejsce na ziemi. Chyba już nigdy nie zapomnę tego co się stało w przeszłości, ale mogłam zawsze próbować naprawić krzywdę nowymi i lepszymi wspomnieniami. Kiedy rano się obudziłam, leżałam na klatce piersiowej mężczyzny, a on mnie obejmował. Czułam, jak na moje policzki wkrada się rumieniec. Pierwszy raz byłam w takiej sytuacji i musiałam przyznać, że podobała mi się ona. Teraz, mogłam się bliżej przyjrzeć mężczyźnie. Musiałam przyznać, że był naprawdę przystojny i nic dziwnego, że miał dużo adoratorek. Miał na brodzie kilkudniowy zarost, co jeszcze bardziej podkreślało jego rysy twarzy.

— Długo mi się tak przyglądasz? — mruknął, po czym otworzył oczy, a ja spuściłam wzrok z zażenowania.

— Przepraszam, chciałam Ci bardzo podziękować za to wszystko co dla mnie wczoraj zrobiłeś. Pewnie nie zawsze musisz pocieszać kobiety i jeszcze spędziłeś że mną noc. Naprawdę jestem ci wdzięczna. Teraz znajdę pracę i jak tylko coś zarobię będę szukać mieszkania. Nie chce być problemem dla ciebie — wyszeptałam, a on wtedy podniósł mój podbródek, dzięki czemu musze spojrzenia się złączyły.

— Nie byłaś, nie jesteś u nigdy nie będziesz dla mnie problemem. Już powiedziałem swoje zdanie. Możesz tutaj zostać tyle ile chcesz, fajnie mieć w końcu współlokatorkę — zaśmiał się, a ja się uśmiechnęłam. Miałam nadzieję, że naprawdę tak uważa, a nie mówi mi tego wszystkiego, po to, żebym tylko poczułam się lepiej.

Po wylegiwaniu się w łóżku, w końcu wstaliśmy i ruszyliśmy do naszych obowiązków.  Nie mogliśmy tego zaniedbać. Nigdy chyba tego nie przyznam na głos, ale cieszyłam się, że nie będę tam musiała do nich wracać. Wiadomo buli to moi rodzice, ale teraz się cieszyłam, że jestem z dala od nich. Tutaj się czułam naprawdę dobrze, jakbym była częścią tego wszystkiego. Lubiłam zajmować się zwierzętami i prawda była taka, że przyzwyczaiłam się do obecności Fenrira. Przełknęłam ślinę, po czym próbowałam się skupić na nauce jazdy na koniu. Chciałam być dobra i nie zawiść mężczyzny. W końcu się zgodził i musiało go to wiele kosztować.

— Proponuję teraz mały piknik — wyznał, po czym pomógł mi zejść z klacz. — Wybierz miejsce, a ja zaraz do ciebie przyjdę.

Uśmiechnęłam się do niego, co zaraz odwzajemnił. Teraz widziałam inna twarz mężczyzny. Wydawało mi się, że po naszych zwierzeniach, jakąś bariera między nami pękła.

Jednak nie zawsze może być szczęśliwe zakończenie...

*******************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie I dawanie gwiazdeczek. Wiele to dla mnie znaczy ❤️

"𝐓𝐰𝐨𝐣𝐚 𝐝𝐞𝐜𝐲𝐳𝐣𝐚"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz