🥀~Rozdział 34~🥀

64 9 0
                                    

🥀~Ratunek~🥀

Perspektywa Fenrira

  Czasami są takie momenty w życiu, w których nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Lubi, jak coś jest takie samo, jak poprzednie. Wpadamy w rutynę i dzięki niej zaczynamy się czuć pewniej oraz wykształcamy pewne normy. Jednak, kiedy coś zaczyna się psuć lub zmieniać, nie jesteśmy tacy chętni, za wszelką cenę próbujemy wrócić do tego co było. Ale już się nie da. W takich sytuacjach jest najlepiej po prostu dopasować się lub starać się znosić. Niekiedy nie da się walczyć z momentami, które nadchodzą tylko godnie je brać na siebie. Nawet jeśli sprawia nam to trudność...

Człowiek jest istotą, taką co nie może mieć zbytnio spokoju. Ciągle musi się coś dziać wokół niego. Świat ciągle pędzi do przodu i nie zatrzymuje się. Chociaż dla pewnych osób tak się niekiedy dzieje, gdy coś zaburza ich świat. Ja sam sądziłem, że już nie może być gorzej niż było. Przez pewne sytuację, człowiek po prostu zamyka się w sobie przez co zmienia się jego zachowanie oraz charakter. Osoby, które były z dzieciństwa bardzo często nie przypominają tych obecnych. Ja właśnie taki byłem. Jako dziecko byłem spokojny i raczej lubiłem przesiadywać z rówieśnikami. Ale to chyba każdy tak mam. Chociaż, niekiedy jak się spogląda na młodsze pokolenie i widzi się, jak spędzają czas w telefonach, takie więzi nie potrwają zbytnio długo. Wszystko się zmieniło, gdy stałem się nastolatkiem. Coraz mniej liczyło się dla mnie znaczenie rodziców i wolałem spędzać czas z przyjaciółmi. Nawet jeśli nie byli zbytnio dla mnie odpowiedni. Kiedy zabrakło rodziców, stałem się zamknięty na społeczność przez jakiś czas. Inaczej jest, jak się ma jeszcze rodzica, a gdy już nie ma obojga. Sądziłem, że mój cały świat się już skończył, że nie dam rady bez nich. Nagle musiałem się wszystkich zająć, ale uważałem ,że  nie poradzę sobie tak dobrze, jak oni. Nawet nie wiem kiedy, zacząłem się otaczać murem. Dopiero później najbliżsi przyjaciele dawali mi ręce i tak udało mi się wyjść. Jednak los znów postanowił ze mnie zakpić i kolejny raz znalazłem się w sytuacji, w której mogłem stracić kogoś bliskiego.
Kiedy wbiegałem prawie w płomienie, nie liczyło się moje bezpieczeństwo, a właśnie Aurelii. Próbowałem ją znaleźć wśród dymu, ale to nie było takie proste. Dopiero po chęci, gdy wszedłem głębiej dojrzałem dziewczynę. Musiałem biec, póki płomienie jeszcze tutaj nie dotarły byliśmy bezpieczni. Aurelia leżała na ziemi, ale widziałem, że oddycha. Wziąłem ją na ręce, po czym biegłem do wyjścia. W oddali słyszałem już karetkę pogotowia. Ona nie mogła mnie teraz zostawić. Kiedy znaleźliśmy się w bezpiecznym miejscu, odetchnąłem z ulgą. Spojrzałem wtedy na twarz dziewczyny u w moich oczach pojawiły się łzy.

Czy jeszcze miałem czas, aby odkupić swoje winy...?

********************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie I dawanie gwiazdeczek. Wiele to dla mnie znaczy ❤️

"𝐓𝐰𝐨𝐣𝐚 𝐝𝐞𝐜𝐲𝐳𝐣𝐚"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz