🥀~Rozdział 19~🥀

75 10 0
                                    

🥀~Telefon~🥀

Perspektywa Fenrira

  Są takie momenty, w których nie rozumiem drugiego człowieka. Chodzi mi o sytuację, w której nie którzy krzywdzą bliskie osoby. Ja jestem naprawdę człowiekiem, który stara się być wyrozumiały, ale nie którzy nie mają umiaru. Chyba normalne jest to,że kiedy ktoś nas krzywdzi to nie chce mieć z taką osobą do czynienia, ale śmieszne jest to, gdy nasz oprawca stwierdza, że to my jesteśmy czarnym charakterem. Naprawdę staram się to pojąć, ale nie jestem w stanie. Czy tak trudno jest się rostać w zgodzie i bez niepotrzebnych kłótni? W końcu powinniśmy choć trochę się wykazać i odpuścić. W końcu, gdy nas coś łączyło z drugim członkiem, nie powinniśmy go zniszczyć za wszelką cenę. Jednak tak już niekiedy jest, może wtedy bardziej przemawia przez nie których utracony honor? Ciężko stwierdzić, ale najważniejsze, żebyśmy nie ugięli się i nie wrócili do osoby, która była dla nas, jak kat...

Kiedy Aurelia była silniejsza, postanowiliśmy wrócić do mojego domu, ale nadal czuwałem przy niej. Nie chciałem, żeby coś jej się znów stało. Widziałem, jak się krzywiła, gdy musiała leżeć w łóżku bezczynnie. Z jednej strony ją rozumiałem sam niekiedy nie umiałem usiedzieć w jednym miejscu, ale ona musiała. Jednak, kiedy tylko dojdzie do siebie, postaram się coś dla niej zrobić. Jednak ważne było dla mnie to,że moi przyjaciele ją polubili, co było niekiedy rzadkością. Prawda była taka,że nie każdy lubi poznawać nowych ludzi, nie kiedy po prostu czuję się dobrze w swoim towarzystwie. Kiedy czyściłem grzywę jednego z moich koni, usłyszałem dzwonek telefonu, musiałem przez chwilę uspokoić klacz,bo się wystraszyła, po czym odebrałem.

— Słucham? — zapytałem głaskać konia po pyszczku.

— Dzień dobry Fenrir, chciałem zapytać, jak moja córka? Mam nadzieję, że nie sprawia Ci rządnych kłopotów. Jeśli tak to z chęcią ją sobie wyjaśnię — usłyszałem głos ojca Aurelii, przez co się skrzywiłem.

— Nie mam do niej żadnych zastrzeżeń, jest w porządku — odparłem, nie miałem zamiaru mu się spowiadać z tego co się działo.

— To dobrze, mam nadzieję, że dobrą dajesz jej lekcje. Dziewczyna musi w końcu poznać prawdziwe życie, a nie ciągle przy tych telefonach. Nie krępuj się dawać jej czegoś ciężkiego. Chciałem tylko tyle wiedzieć, do usłyszenia — po tych słowach się rozłączył, a ja zmarszczyłem brwi.

Schowałem telefon do kieszeni, po czym przeniosłem wzrok na klacz, która się we mnie wpatrywała. Niekiedy wolałem środka razy towarzystwo zwierząt, niż takich ludzi. One przynajmniej nie oceniały i nie knuły intryg, jak ludzie.

Dlaczego za wszelką cenę chciał coś takiego robić swojej córce. Wtedy jeszcze nie wiedziałem do czego to mnie doprowadzi...

*********************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie I dawanie gwiazdeczek. Wiele to dla mnie znaczy ❤️

"𝐓𝐰𝐨𝐣𝐚 𝐝𝐞𝐜𝐲𝐳𝐣𝐚"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz