Przeszliśmy kawałek promenadą, gdzie minęliśmy może dwie osoby, które zdecydowały również wyjść na spacer. Nie spieszyło nam się, a tym bardziej, że zaczynałam dostrzegać rysujący się na niebie delikatny zachód słońca. Delikatnie uśmiechnęłam się, widząc go w swojej większej okazałości, gdy dotarliśmy na molo.
- Wejdziemy? - spytałam, odwracając się do niego, stojącego dwa kroki za moimi plecami.
- Jasne, ale chyba o tej porze roku jest nieczynne? - odparł, przyglądając mi się.
- Kasy, które widzisz tutaj to tak, są nieczynne, ale molo jest otwarte przez cały rok, oprócz tego, że w lecie płacisz siedem złotych za wejście od osoby. Nie licząc zniżek dla młodszych - odpowiedziałam, po czym z łatwością otworzyłam bramkę i zaprosiłam go do siebie.
- Więc tak to działa - zaśmiał się i po chwili dołączył do mnie, idąc tuż obok spokojnym krokiem.
Doszliśmy do końca górnej części, gdzie zatrzymaliśmy się na trochę. Odwróciłam się w prawo, w stronę latarnii morskiej i lokali ze słodkimi lodami oraz z pyszną rybą serwowaną w sezonie turystycznym. Właśnie tam powoli uciekało żółte słońce, zostawiając za sobą delikatne smugi koloru pomarańczowego i pastelowego fioletu, mieszając się z błękitem zimowego nieba. Morze wręcz szalało wielkimi, dumnymi falami, mając na krańcach jaśniejsze odcienie morskiej barwy. Westchnęłam cicho, wpatrując się w widok, który chwilowo odebrał mi mowę z zachwytu.
- Ślicznie tu, prawda? - rzekłam zauroczona, choć po chwili zamknęłam usta dłonią, orientując się, że może to nie w jego stylu takie zachwycanie się naturą.
- Zgadzam się. Ma to swój urok - również zerknął na zachodzące słońce, ale powrócił uwagą na mnie i moje ręce, które zaczęłam trzeć z zimna.
- Tak z innej beczki... - w głowie nasunęła mi się pewna myśl - Nie musiałeś tego mówić. Do mojego ojca. Że mam talent. Nawet pewnie nie widziałeś moich prac... - nieśmiało schyliłam głowę na dół.
- Widziałem je - zaskoczona podniosłam na niego wzrok - Już widziałem zanim zdążyłaś do mnie napisać. Krystian musiał mi cię wrzucić do obserwowanych, kiedy poszedłem do toalety, a zostawiłem włączony telefon.
- Ach... No cóż...
- I to co powiedziałem wtedy twojemu tacie, to była szczera prawda. Naprawdę masz talent i bardzo dobrze, że zdecydowałaś się na studia tutaj na ASP - jego wzrok zrobił cię cieplejszy i troskliwy - A denerwuje mnie takie zachowanie, a tym bardziej, kiedy rodzic nie daje swojemu dziecku szansy na sukces w swoim życiu.
- Wiesz, on już taki jest... - próbowałam jakoś załagodzić nakreślający się spór.
- Ludzi nie da się zmienić jeśli oni sami tego nie postanowią i nie zaczną w tym kierunku działać, to logiczne. Ale nie broń go w takiej sytuacji. Chociaż mam przeczucie, że to nie jest jedyna taka sytuacja, prawda?
Skinęłam głową twierdząco, bo nie umiałam nic w tym momencie powiedzieć. Tata jest jaki jest, ale jest nadal moim tatą, dzięki któremu wyszłam na świat i teraz stąpam nogami po tym molo, podziwiając zachód słońca w grudniu.
- Ale pamiętaj, że jeśli chcesz o czymś pogadać, wyżalić się z nawet głupoty to nie bój się przyjść z tym do mnie, dobrze? - obrócił mnie lekko do siebie, po czym położył dłonie na moich ramionach i mówiąc to, patrzył mi w oczy.
- Dobrze... - na moich policzkach na bank pojawiły się rumieńce, a dłonie w kieszeniach kurtki mocno ścisnęłam.
A to wszystko było spowodowane tym, że dawno nie czułam takiej bliskości z jakimkolwiek mężczyzną, od momentu zakończenia relacji z moim "byłym" chłopakiem z liceum...
CZYTASZ
OCZY NIGDY NIE KŁAMIĄ ⦁ Konopskyy
Fanfiction❝ - Ty na serio się w niej zakochałeś - spojrzałem na kumpla z lekko podniesionymi brwiami z zaskoczenia. - Żartujesz sobie ze mnie - prychnąłem pod nosem. - Mógłbym, ale to co widziałem nie pozwala mi na kłamstwo - Krystian klepnął mnie po ramien...