Następny dzień festiwalu nie różnił się zbytnio od poprzedniego. Wszystkie trzy dziewczyny uparły się, by iść na popową wokalistkę Anne Marie, która zaczynała koncert o osiemnastej. Grzesiek przy kolejnym występie zniknął pod sceną, a kiedy wrócił do nas po znacznie dłuższym czasie, dopowiadając, że był zobaczyć się z mamą i siostrą i zapytać, jak się czują, entuzjastycznie opowiedział wrażenia po zobaczeniu jego z jednych z ulubionych wykonawców.
Jednak następne dwa koncerty były pełne emocji, bo Zuza i Amelia wróciły zachrypnięte od śpiewania piosenek Davida Kushnera, a Krystian nie mógł przestać gadać i podziwiać wokalistki SZA, przez co gdyby nie obudzenie go przez Lenę, mogłoby się to skończyć inaczej.
Potem nadszedł już trzeci dzień. Plany były jasne, ale dość długo nasza czwórka leniwiła się w pokojach. Aż wreszcie z kumplem przyszliśmy do dziewczyn, siadając z nimi na ich łóżkach.
— Też wam się nic nie chce? — zaczął Krystian, obejmując Lenę i przyciągając ją do jego boku.
— Mam ochotę przez cały dzień leżeć w łóżku — mruknęła Zuza, a ja widząc, że spadł jej kosmyk włosów na oczy, szybko zgarnąłem go, zakładając za ucho.
— Dzień możemy tak spędzić, ale na wieczór trzeba iść. Przecież dzisiaj koncertuje twoja ulubiona polska wokalistka — oznajmiła Lena, patrząc na blondynkę.
— Daria? A no racja. Myślałam, że gra jutro — odparła — To mam chociaż coś, co pomoże mi wskrzesić moją energię — przekręciła się na plecy, nogi opierając o ścianę, a głową lekko zwisała z materaca — Hurra! — wyrzuciła ręce do góry ręce na znak radości, a wszyscy zaśmialiśmy się.
— Zawsze coś, chociaż ja czekam na Arctic Monkeys... — wyznała brunetka.
— Serio? Co ty nie powiesz — Zuza znów zmieniła pozycję i pokazała swoją koszulkę — A co tu jest napisane? — oczywiście to był nadruk z logiem wspomnianego zespołu.
— Skąd ty ją masz?
— Dostałam od ciotki jakieś dwa lata temu na urodziny. I już ją trochę wyszurałam... — spuściła lekko głowę.
— To znaczy, że prezent był udany — wtrącił Krycha, gdy nagle rozdzwonił się mój telefon.
— Wybaczcie, zaraz wracam — wyjąłem smartfon z kieszeni spodni i wyszedłem na korytarz, odbierając połączenie.
***
Na miejsce koncertu dojechaliśmy idealnie w nasz planowany czas, by podejść w miarę blisko sceny. W zielonych oczach Zuzy widziałem drobne iskierki, a na policzkach miała urocze wypieki z radości. Coraz więcej osób pojawiało się w naszym otoczeniu, a dla bezpieczeństwa blondynki i mojego spokojnego sumienia, stanąłem za nią, by nie natrafiła na żadne niepowołane do bliskości ręce. Odwróciła głowę nieco w moją stronę, a na jej ustach zagościł śliczny uśmiech. Prawą dłoń opuściła wzdłuż ciała, by po chwili złączyć ją z moją i położyć na jej brzuchu. Zaskoczyła mnie tym, co skutkiem tego była fala ciepła, wypełniająca moje serce.
Po kilkunastu minutach koncert oficjalnie się zaczął, a dziewczyna przede mną czuła się jak ryba w wodzie, śpiewając kolejne piosenki. Krzyczała, skakała i uśmiechała się, że ja widząc ją taką, cieszyłem się razem z nią.
Naprawdę się w niej zakochałem. Wiedział dobrze o tym mój mózg, kiedy nie potrafiłem przestać o niej myśleć, wspominając nasze wspólne chwile lub nadchodzące w przyszłości momenty, oraz serce, które przyspieszało bicia, kiedy ta była blisko mnie. Od niepozornego spotkania w knajpce, do teraz, będąc na wspólnym festiwalu i po jej magicznych urodzinach, gdzie dorzuciliśmy intymne wspomnienie do pamięci. Zresztą nawet w tej chwili mógłbym to powtórzyć, ale nie chciałem robić jej dylematu, na czym powinna się teraz bardziej skupić.
CZYTASZ
OCZY NIGDY NIE KŁAMIĄ ⦁ Konopskyy
Fanfiction❝ - Ty na serio się w niej zakochałeś - spojrzałem na kumpla z lekko podniesionymi brwiami z zaskoczenia. - Żartujesz sobie ze mnie - prychnąłem pod nosem. - Mógłbym, ale to co widziałem nie pozwala mi na kłamstwo - Krystian klepnął mnie po ramien...