Rozdział 32

351 16 9
                                    

Nadszedł kolejny dzień, który zapowiadał mnóstwo emocji i wrażeń. Słońce dawało o sobie znać, wpraszając się promieniami do środka pokoju, powodując, że ciężko było wytrzymać dłużej niż trzy minuty bez klimatyzacji. Nie było sensu jej włączać, bo niemal od razu z Leną znalazłyśmy się w stołówce, gdzie na stołach czekały na nas śniadaniowe pyszności. Niedługo potem dołączyli do nas chłopcy. Dziękowałam w myślach, że w dużym pomieszczeniu jesteśmy tylko my, by móc swobodnie porozmawiać.

— To jak? Na ile koncertów idziemy dzisiaj? Ja na pewno na Lil Nas X, bo to byłby grzech nie pójść — zaczął temat Krystian, po chwili łyżkę z mlekiem i czekoladowymi płatkami wsunął do ust.

— Widziałam, że ma grać dziś zespół OneRepublic, a kocham ich muzykę, więc ja zaklepuję ich — dodała Lena, układając swoją kanapkę z dużą porcją warzyw.

— Z tego co wiem to Amelia będzie chciała iść na Janna, bo to przecież jej idol muzyczny — zaśmiałam się, gdy napisała mi o tym wczoraj przed zaśnięciem.

— No i starczy. Chyba resztę możemy odpuścić. Wystarczą nam trzy koncerty, nie?

— Też tak myślę — odpowiedziałam.

— Może tak zróbmy? Trzy koncerty na jeden dzień? — zaproponował brunet.

— Zobaczymy jak wyjdzie w praniu, ale pasuje mi ten pomysł — potwierdziłam.

— I pięknie. Już się nie mogę doczekać — dorzucił Krycha, kończąc swoją porcję śniadaniowych płatków z mlekiem.

Po posiłku wróciliśmy do pokoi, by zabrać potrzebne rzeczy na spacer po mieście i wizytę nad morzem. Spędziliśmy tam sporo czasu, leniuchując na piasku i śmiejąc się z nowszych wydarzeń albo przypadkiem powtórzonych przez Krystiana, który szybko został postawiony od pionu przez Lenę. Zjedliśmy rybkę w całkiem przyjemnym miejscu, a po szybkiej wizycie w pokojach na przebranie i odświeżenie, podjechaliśmy na miejsce koncertowe jakim był port lotniczy. Na scenie grał już nieznany nam zespół, ale mimo to ulokowaliśmy się na trawniku, rozkładając dwa duże i grube koce. Zadzwoniłam do Amelii czy może już jest na festiwalu, na co uzyskałam twierdzącą odpowiedź. Przybiegła do nas w te pędy, a potem umościła się obok mnie.

— Boże, tak bardzo nie mogę doczekać się koncertu Janka! — niemal pisnęła z radości.

— Nie sądziłem, że jesteś aż tak wielką jego fanką — wtrącił Krycha, odsuwając palce od uszu po drażliwym dźwięku.

— Wybaczcie jak było za głośno, ale podjarana jestem jak pochodnia!

— Cieszymy się bardzo. O której gra? — wtrąciła Lena.

— Po dwudziestej pierwszej, czyli za dwie godziny! Ale na innej scenie, więc będę musiała się przenieść... A tutaj jestem na tym zespole, co ma za niedługo grać, bo to z uwagi na kuzynkę.

— Dołączymy do was, co ty na to? — zaproponowałam.

— Tak! O Boże! Będę przeszczęśliwa! — uśmiech nie schodził z jej twarzy — Dżizas, zachowuje się jak jakaś nastolatka, która oszalała na jego punkcie. Chociaż może tak jest. Ale mniejsza z tym! Podejdziesz ze mną pod scenę? — zwróciła się do mnie.

— Jasne, czemu by nie. Tylko błagam. Nie aż pod same barierki — odparłam, chichocząc.

— Oj no nie daj się prosić! Proszę cię, Zuza! — zrobiła słodkie oczka, a dłonie złożyła jak do modlitwy.

— Jak przez to będę musiała iść do laryngologa, bo mi uszy ogłuchną to ty płacisz za leczenie — odparłam, patrząc nieco na bok, na co ta po chwili rzuciła się na mnie z przytulasem.

OCZY NIGDY NIE KŁAMIĄ ⦁ KonopskyyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz