Rozdział 5

807 39 29
                                    

W sobotę po powrocie z knajpki, Krystian został u mnie do północy, a potem zmył się do siebie. Kiedy szedłem już spać, chwyciłem na kilka chwil telefon, by rzucić okiem na ostatnie posty. Już jako pierwsze wyświetliło mi się zdjęcie z sali pełnej sztalug i rozpoczętymi, różnymi malowanymi obrazami. Przypomniałem sobie, że raczej nikogo takiego nie obserwowałem, ale wchodząc na profil, pojąłem, że to Instagram Zuzy. Uśmiechnąłem się pod nosem i przejrzałem jej inne posty, zastanawiając jak się to stało.

— Pewnie Rogal musiał wykorzystać chwilę, kiedy wyszedłem do toalety, a telefon zostawiłem odblokowany… — pomyślałem, będąc pełny tej wersji wydarzeń, a niedługo po tym zasnąłem.

Dwa następne dni minęły mi na pracy, a kiedy kładłem się do łóżka, by naprawdę się wyspać, a nie siedzieć do późnych godzin, dostałem powiadomienie z Instagrama o nowej wiadomości prywatnej. A po chwili kolejne.

Od: Zuza

Wybacz, że piszę tak z zaskoczenia i tak późno…
Mikołaj, mam małą prośbę do ciebie

Nie powiem — zdziwiłem się na te dwie wiadomości. Kliknąłem w miejscu paska do odpowiedzenia tymi słowami.

Do: Zuza

Słucham cię uważnie

Od: Zuza

Możemy się jutro spotkać?

Do: Zuza

Jasne, wpadaj do mnie. A co się stało?

Od: Zuza

Jutro ci wszystko wyjaśnię i mam nadzieję, że nie będzie to dla ciebie uciążliwe, o ile się na to zgodzisz…

Do: Zuza

W takim razie czekam na ciebie. Jutro jestem cały dzień w domu, więc na spokojnie ; )

Odczytała i zareagowała dłońmi ułożonymi w serce, a potem zobaczyłem jak zielona kropka aktywności przy jej profilowym znika. To była dla mnie zastanawiające, ale musiałem zaczekać do jutra.

***

Na nogach byłem już od wpół do ósmej, by przegadać sprawy co do filmu z Czarkiem, a sam wreszcie zadzwoniłem do rodziców na parę minut pogawędki. Mówili, że tęsknią i nie mogą się doczekać, kiedy zobaczymy się na święta. Bardzo chciałem ich już odwiedzić, tak samo jak przybić piątkę z bratem, z którym równie długo się nie widziałem.

Zajmując się kilkoma rzeczami naraz, w pewnej chwili wolnego wreszcie mogłem nakarmić Chanelkę, gdy nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Trochę zaskoczony postawiłem miskę kotce na podłodze, a potem poszedłem do przedpokoju.

— Zuza? Tak szybko? — otworzyłem drzwi, wpuszczając dziewczynę do środka.

— Wiem, nie powiedziałam ci, kiedy planuje do ciebie przyjechać. Przepraszam cię za to —  stanęła, by zdjąć buty i kurtkę.

— Nic się nie stało, ale jednak następnym razem mów mi o tym w przynajmniej lekko okrojonym zakresie czasowym — dodałem, wchodząc w głąb mieszkania — Siadaj na kanapie w salonie. Chcesz coś do picia?

— Cokolwiek, byleby ciepłe. Nie wzięłam herbaty z termosu, bo nie miałam czasu, by ją zrobić rano i pragnę czegokolwiek gorącego — powiedziała, siadając na mebel, na co zaśmiałem się cicho — Shisha? Palisz?

— Czasem… — wyznałem, kierując się do kuchni — Jeśli chcesz, mogę ją zaraz zabrać stamtąd.

— Nie, w porządku. Nie przeszkadza mi — odparła, a ja poczułem, jakby kamień spadł mi z serca, podczas gdy wstawiałem wodę w czajniku.

OCZY NIGDY NIE KŁAMIĄ ⦁ KonopskyyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz