Rozdział 30

382 23 48
                                    

Po wielu próbach i chęciach nauczenia mojego kumpla tego układu tanecznego, dziewczyny usiadły na swoich miejscach, a Zuza sięgnęła po swoją szklankę i karton soku brzoskwiniowo-pomarańczowego, który stał już otwarty na stole. Nieco ją obserwowałem, bo musiałem przyznać, że wyglądała pięknie. Ciekawiła mnie tylko rzecz, skąd pomysł na brązowe pasemka, ale na ten moment nie chciałem dopytywać. To miał być jej dzień, by spędziła go bez żadnych głębszych przemyśleń i rozwiązywania zagadek.

— I jak się czujesz, droga solenizantko? — zagadała Lena, biorąc z wysokiego kubka kilka słonych paluszków.

— Bardzo dobrze. Chyba musiałam się wyszaleć — uśmiechnęła i wypiła łyk napoju, którego wcześniej wlała do naczynia.

— I o to chodzi! Ale czekajcie... Czegoś mi brakuje... — zauważyła Amelia — Kiedy dajemy prezenty?

— No to raczej teraz, bo potem to trochę głupio — odezwał się Grzesiek, wyłaniając zza krawędzi kanapy wąską torebkę prezentową — Nie wiedziałem zbytnio co kupić, więc poszedłem w klasykę. Wybacz mi nieco. Ale życzę ci wszystkiego najlepszego! — podał jej prezent, którego od razu odpakowała.

— Za piwko Somersby mega szanuję, bo to moje ulubione, a za nowe farby i to całkiem solidne nie ma się czym wstydzić — zaśmiała się.

— Ufff, bo myślałem, że to jakieś kiepskie czy coś. Czyli moja intuicja mnie nie zawiodła — uśmiechnął się.

— A teraz prezent od naszej dwójki — wtrąciła się Lena, podając sporą sześcienną paczkę — Mamy nadzieję, że wpadnie w twoje gusta.

— Na pewno wpadnie — podeszła i uściskała ich.

— Z ciekawości i nieodpartej chęci, muszę sprawdzić, co tam jest — dziewczyna odpakowała paczkę obłożoną ozdobnym papierem. Okazało się, że jest tam sztaluga z prawdziwego zdarzenia. Zrobiona z jasnego drewna, którą swobodnie można było ustawiać na wysokości i szerokości.

— Jeszcze raz dziękuję! Na pewno będę korzystać — ucieszyła się.

— Teraz ode mnie! — domagała się ostatnia z żeńskiej trójki — Może skromny, ale jest — położyła na moich dłoniach mały pakunek, w którym kryły się zestaw pasteli mnóstwa kolorów i odcieni oraz zestaw ołówków różnej grubości, z uzupełnieniem dużej czekolady.

— Dziękuję wam, naprawdę — przytuliła Amelię, a potem spojrzała na mnie, łapiąc na tym, że już wcześniej wpatrywałem się na jej śliczną twarzyczkę.

— A od Mikołaja? Hej, już pokazuj co masz dla naszej Zuzy! — zarządził kumpel, odwracając się w moją stronę.

Mojej Zuzy — te dwa słowa same z siebie nasunęły się w mojej głowie — Mam, ale będzie nieco później — odparłem, widząc, że blondynka uroczo się zarumieniła.

— Czemu ty zawsze musisz być tak tajemniczy, chłopie...? - westchnął głośno Krystian — Dobra, to pijemy za zdrowie naszej solenizantki?

— Koniecznie! — Lena wstała i poszła do lodówki, gdzie chłodził się musujący napój.

Krystian otworzył strzelającą korkiem butelkę i rozlał wszystkim szampana. Stuknęliśmy się wszyscy i wypiliśmy do dna. Potem znowu rozległy się rozmowy. Jednak w pewnym momencie Lenie zachciało się napić soku stojącego na stole w jadalni. Poszła po niego i odkręciła, lecz przypadkowo popchnięta przez Krystiana, gdy chciał wstać do toalety spowodowało, że napój wylał się na bluzkę Zuzy.

— O boże, przepraszam! To było niechcący! — wołała Lena — Krystian Rogalski! Ja ci przemówię do rozsądku, żebyś jednak uważał, gdy idziesz! I nie usprawiedliwiaj się bąbelkami z szampana! — krzyknęła.

OCZY NIGDY NIE KŁAMIĄ ⦁ KonopskyyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz